Paradoksalnie brzmią słowa Przemysława Holochera, przywódcy współczesnego ONR, który mówi, że jest „dużym zwolennikiem wolności gospodarczej” oraz uważa, że państwo powinno ograniczyć swoje kompetencje i biurokrację.
W ostatnich dniach słowo „faszyzm” w różnych odmianach musiało paść ze sto razy. Odnosiło się ono głównie do ONR, organizacji odwołującej się do swojego przedwojennego dziedzictwa, antysemickiego i nacjonalistycznego. Czy dzisiejszy ONR naprawdę jest faszystowski?
Jednym z filarów faszyzmu była faszystowska gospodarka. Skartelizowany przemysł, silna kontrola państwa nad własnością prywatną, niechęć do wielkiego majątku oraz nacjonalizacja sektora finansowego. Jeśli przejrzymy poglądy przywódców przedwojennego ONR, odnajdziemy wszystkie te postulaty. Antysemityzm odgrywał rolę w niechęci do finansjery, ale wcale nie decydującą. Wpłynęły na to silnie czasy, w których faszyści działali – okres wielkiego kryzysu i utrata wiary w leseferystyczny kapitalizm.
Dosyć paradoksalnie brzmią więc słowa Przemysława Holochera, przywódcy (wodza?) współczesnego ONR, który w wywiadzie dla radia Kontestacja ogłosił, że jest „dużym zwolennikiem wolności gospodarczej” oraz uważa, że państwo powinno ograniczyć swoje kompetencje i biurokrację.
Przedwojenni ONR-owcy nazwaliby wypowiedzi Holochera kapitalistycznym bełkotem i brataniem się z żydowskimi bankierami. Może jednak Holocher uniknie prania po gębie ze strony podwładnych – bo oficjalnie ONR nie ma żadnych poglądów na temat gospodarki. Swój program koncentruje na wrogości do gejów i „lewactwa”, i to właściwie wszystko, co przekazuje o sobie ta organizacja. Nawet gdyby do Polski zawitał poważny kryzys, ONR-owcy nie mogliby tego wykorzystać na wzór partii z lat 30., bo nie wiedzieliby nawet, jaki mają plan gospodarczy. Narodowy radykalizm to świeca dymna, nie ma za nią nic konkretnego. Radykalizm oznacza tylko używanie słowa „pedał” zamiast „gej”.
Reklama
Tak, prawda – wszystko może się zmienić. Pojawi się nagle nowy Mussolini i zlepi jakiś przekonujący, eklektyczny program, przekona trochę niegłupich osób i stanie się alternatywą dla „wszystkich, którzy już rządzili”. Na razie, dzięki Bogu, przeczytanie czegoś dłuższego niż komentarze Korwin-Mikkego przerasta możliwości narodowego radykała.
ikona lupy />
Jan Wróbel / DGP