Nowy Otto von Bismarck. Najpotężniejsza kobieta Europy. Angelę Merkel często przedstawia się jako wręcz omnipotentną główną rozgrywającą.
To atrakcyjne publicystyczne uproszczenie, ale w praktyce nieprawda. Analiza kryzysowych poczynań niemieckiego rządu przynosi raczej obraz decydentów co kilka miesięcy łamiących swoje wcześniejsze zapowiedzi.
Tygodnik „Der Spiegel” zrobił Angeli Merkel i jej ministrowi finansów Wolfganowi Schaeublemu mały test. Przywołał kluczowe publiczne wypowiedzi obu postaci i to, jak się z nich z podkulonym ogonem wycofywali. Zaczyna się wiosną 2010 r., gdy wychodzi na jaw fatalny stan greckich finansów publicznych. „Pomoc dla Aten nie jest na porządku dziennym” – mówiła 21 marca Angela Merkel, „Grecja nie prosiła o pomoc, więc tematu nie ma” – dodawał Schaeuble 24 marca. Miesiąc później 23 kwietnia Unia za zgodą Niemiec daje Grecji pakiet pomocowy w wysokości 110 mld euro. W lutym 2012 r. dodadzą do tego kolejne 172 mld. Dziś trwają negocjacje nad pakietem numer trzy.
Wróćmy do lipca 2010 r. Jest już jasne, że w trudnej sytuacji fiskalnej są nie tylko Grecy, lecz także inne kraje. Niemiecki rząd zaczyna lansować pomysł stworzenia Europejskiego Narzędzia Stabilizacji Finansowej (EFSF). Berlin zarzeka się jednak, że nie będzie on workiem bez dna. „Jak długo Angela Merkel jest kanclerzem, a ja ministrem finansów, mechanizmy ratunkowe będą miały ograniczony czas funkcjonowania” – mówi Schaueble w rozmowie z dziennikiem „FAZ” 24 lipca 2010 r. W marcu 2011 r. zapada decyzja, że EFSF zostanie zastąpiony przez Europejski Mechanizm Stabilizacyjny. EMS ma nieograniczony czas funkcjonowania. A Merkel i Schaeuble nadal są na urzędach.
To nie koniec. „Mechanizm ratunkowy będzie miał górną granicę w wysokości 440 mld, z czego na Niemcy przypada 211 mld. I to koniec. Kropka” – mówi niemiecki minister finansów 6 października 2011 r. Czyżby? Statut ESM, który wszedł w życie tej jesieni, stanowi, że na pożyczki ma być dostępne nawet 2 bln euro. Podobnie rzecz się ma z unią transferową. „Ze mną nigdy. Każdy kraj musi odpowiadać za swoje długi” (Merkel, 11 marca 2011). Zaraz potem przychodzi EBC, za zgodą Niemiec zaczyna nieograniczony skup obligacji zadłużonych krajów UE.
Reklama
Nie chodzi tu o to, by krytykować Merkel i Schaeublego za konkretne decyzje. Polityka to jedno wielkie zarządzanie kryzysowe, gdzie okoliczności wciąż się zmieniają. Po co jednak pozować na twardziela i składać obietnice nie do spełnienia? Tak zachowują się liderzy z wizją? To mało optymistyczna prognoza. „Nie będzie wyjścia Grecji z euro” – mówił Schaeuble 14 października 2012 r. Piękna obietnica. Ale mało wiarygodna.
ikona lupy />
Rafał Woś dziennikarz działu życie gospodarcze świat / DGP