Jeszcze pięć lat temu w szkołach uczyło się 6,3 mln dzieci i młodzieży. W ostatnim roku już tylko 5,4 mln. Do tego dochodzą reformy, np. w szkołach ponadgimnazjalnych w efekcie łączenia przedmiotów w bloki tematyczne część nauczycieli przestanie być potrzebna. Jeżeli blok przyrodniczy będzie łączyć geografię, biologię i fizykę – prowadzić może go jeden nauczyciel.
W najgorszej sytuacji znajdą się, jak prognozuje resort edukacji, nauczyciele nauczania początkowego na wsi, gdzie wiele placówek jest likwidowanych lub konsolidowanych.
Na poziomie gimnazjów nawiększą grupą, która straci pracę, będą z kolei nauczyciele miejscy. W Małopolsce, jak przyznaje Maria Stelmach-Krzyworzeka, wiceszefowa małopolskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego, pracę straciło już blisko 300. Dlatego zaczął tu działać program wsparcia ONyKS, w ramach którego otrzymają pomoc psychologiczną i doradztwo zawodowe. Mają też być organizowane cykliczne giełdy pracy.
W zasadzie nie ma regionu, gdzie o pracę w szkołach byłoby łatwo i można by było przebierać w propozycjach. O tym, że sytuacja nie jest dobra, może świadczyć choćby to, że wczoraj na stronie Głosu Nauczycielskiego w zakładce „giełda pracy” były tylko dwie propozycje. A jeśli nie zatrzymamy niżu demograficznego, może być tylko gorzej.
Reklama
Jednak pracownicy biur karier działających przy uczelniach wyższych przekonują, że nie należy wpadać w panikę. Bo na dobrych nauczycieli zawsze jest zapotrzebowanie. – Najważniejsze, by mieć konkretne umiejętności praktyczne i być w stu procentach przekonanym, że chce się wykonywać ten zawód – mówi Marta Wziątek z biura karier KUL. I dodaje, że młodzi ludzie są otwarci na różne opcje. A tych pojawia się coraz więcej. W dużych miastach, oprócz niepublicznych przedszkoli oraz szkół, absolwenci pedagogiki otwierają własną działalność, by otworzyć np. bawialnię edukacyjną. – Jest spore zapotrzebowanie wśród rodziców na programy rozwijające twórczość ich dzieci – mówi Wziątek. Istotne są umiejętności muzyczne, plastyczne oraz językowe, to daje przewagę na rynku. Dorota Bis, rzecznik Instytutu Pedagogiki KUL, zwraca uwagę, że zapotrzebowanie jest na różne specjalności. Obecnie jej zdaniem największy popyt jest na logopedów oraz resocjalizatorów.
Z jej obserwacji wynika także, że studenci, aby być odpowiednio przygotowani do wymogów rynku pracy, coraz częściej decydują się na naukę na dwóch kierunkach jednocześnie – jednym pedagogicznym, oraz drugim – zarządzeniem albo ekonomią. Tak by mieć uprawnienia do założenia np. własnej placówki.

Przykładowa oferta studiów podyplomowych:

1. Miejsce: Podyplomowe Studium Pedagogiczne Wydział Administracji i Nauk Społecznych Politechniki Warszawskiej

Oferta: Studia dają kompetencje społeczne z zakresu psychologii, pedagogiki, teorii wychowania, dydaktyki, prawa oświatowego, szczegółowych metodyk nauczania oraz technologii informacyjnej, emisji głosu i bhp w szkole.

Cena: 3400 zł

2. Miejsce: Gdańska Wyższa Szkoła Humanistyczna, Studium Kształcenia Podyplomowego i Nauczycieli.

Oferta: Kierunki etyka, zarządzanie zasobami ludzkimi, rachunkowość i finanse czy logopedia szkolna oraz język migowy.

Cena: W przypadku studiów dwusemestralnych 2200 zł, zaś w przypadku trzysemestralnych – 2700 zł.