Europejski system handlu uprawnieniami do emisji CO2 (EU ETS) na lata 2013–2020 obejmuje 888 polskich instalacji emitujących gazy cieplarniane, należących do ok. 600 podmiotów. Jednostki EUA, czyli prawa do wyemitowania CO2, muszą kupować m.in. wszystkie koncerny energetyczne i surowcowe. Na liście znajdują się także huty, cementownie, przemysł papierniczy, szklarski, a nawet spożywczy i tytoniowy.
Dziś firmy dostają uprawnienia za darmo, ale z powodu zaostrzenia polityki klimatycznej UE w 2013 r. będą musiały kupić ponad 86 mln uprawnień o wartości ok. 2,8 mld zł. W kolejnych latach wydatki na ten cel będą rosły i do 2020 r. w zależności od scenariuszy cenowych mogą łącznie sięgnąć od 30 mld zł do ponad 100 mld zł.
– Polskie przedsiębiorstwa mogą kupować uprawnienie na dwa sposoby: zostając bezpośrednio członkiem jednej z europejskich giełd lub zakładając rachunek w domu maklerskim, który jest członkiem tej giełdy – mówi DGP Grzegorz Onichimowski, były szef Towarowej Giełdy Energii. Europejską platformą handlu CO2 wskazaną przez Komisję Europejską dla pierwszych aukcji została niemiecka giełda gazu i energii EEX. Uprawnienia będzie jeszcze można kupować w londyńskim parkiecie ICE Futures Europe.
Na koniec listopada członkami EEX mającymi uprawnienia do obrotu CO2 były zaledwie trzy podmioty z Polski: PGNiG Energia, Energa Obrót i Tauron Polska Energia. W grudniu do tej grupy dołączył Dom Maklerski Consus.
Reklama
Dlaczego tak niewiele? Na ankiety DGP rozesłane do blisko 40 największych polskich przedsiębiorstw, które muszą kupować uprawnienia na wolnym rynku, odpowiedziała garstka. Lista prymusów liczy zaledwie osiem pozycji. To: Enea, Fortum, Kompania Węglowa, Orlen, PGNiG, Rockwool, RWE i Zespół Elektrowni Pątnów–Adamów–Konin. Większość z nich deklaruje, że już współpracuje z uznanym na rynku brokerem (Orlen), zamierza podjąć taką współpracę (ZE PAK) lub chce podjąć starania do wejścia na jedną z giełd (Enea). Wśród firm, które nie odpowiedziały na pytania DGP, jest m.in. PGE – największy wytwórca prądu w Polsce. Za uprawnienia do emisji CO2 tylko w 2013 r. zapłaci od 500 do nawet 700 mln zł.
– Większość firm nie jest przygotowana do handlu uprawnieniami w myśl nowych zasad – kwituje Maciej Wiśniewski, prezes DM Consus. Do kierowanego przez niego biura wpłynęło jak dotąd ok. 30 wniosków w sprawie otwarcia rachunków maklerskich.
Duże firmy będące częścią międzynarodowych koncernów zapowiadają, że z racji powiązań i przynależności nie będą samodzielnie handlować uprawnieniami. – Najprawdopodobniej to grupa będzie kierować handlem przez pośredników – mówi Tomasz Weber z Rockwool Polska, firmy produkującej materiały budowlane. Podobnie odpowiadają Fortum i RWE.
Gorzej sytuacja wygląda w setkach niewielkich elektrociepłowni, ciepłowni i zakładów produkcyjnych. Na telefonicznie zadawane pytania dotyczące polityki klimatycznej w żadnej z ciepłowni, do której zadzwoniliśmy, nie wiedziano, jak po 1 stycznia 2013 r. kupować uprawnienia.
– CO2? Ostatnio mieliśmy szkolenie, że uprawnienia za 2013 r. będzie można rozliczyć do końca I kw. 2014 r. Mamy czas – usłyszeliśmy w sekretariacie jednej z częstochowskich ciepłowni.
Problem w tym, że za zwłokę polskie przedsiębiorstwa mogą słono zapłacić. Dziś EUA kosztują 5–6 euro, ale z powodu polityki Brukseli ich cena może podskoczyć do 13–14 euro. Wyższe koszty CO2 wywołane opieszałością firmy przerzucą zapewne na klientów.