– Szycie odzieży ciężkiej, wymagającej więcej precyzji powoli jest przenoszone z Chin do Polski. To przekłada się na wzrost produkcji w tych kategoriach – mówi Bogusław Słaby, prezes zarządu ZPPM Lewiatan. Jak dodaje, zleceniodawcy pochodzą przede wszystkim z Niemiec, Anglii, Francji oraz Holandii. Zlecenia polskim fabrykom dają też rodzime marki, sprzedające swoje towary za granicą.
Przedstawiciele szwalni przyznają, że dzięki zagranicznym zleceniom mogą obronić się przed spadkiem popyt na krajowym rynku. – Podpisaliśmy umowę z producentem z Kanady. Jesteśmy w trakcie finalizacji umowy z firmami z Wielkiej Brytanii oraz Niemiec. Ta ostatnia zastanawia się wręcz nad przeniesieniem całej produkcji ze Skandynawii do Polski – opowiada Beata Bielak, współwłaściciel firmy Ada Fashion, która na stałe wytwarza ubrania dla pięciu kontrahentów. – Ten rok jest o 100 proc. dla nas lepszy od ubiegłego – dodaje Bielak.
O dobrym okresie mówi też firma AKM PPUH, która produkuje ubranka dziecięce już dla czterech zleceniodawców z Polski, a nie dla jednego, jak było jeszcze na początku roku.
Z nowych zleceń cieszy się też Zakład Produkcyjny we Wrześni, należący do USI Spółdzielnia Wielobranżowa w Poznaniu. Ogłoszenie o wolnych mocach produkcyjnych widniejące na jego stronie internetowej świadczy o tym, że jeszcze niedawno firma szukała kontrahentów. – To nieaktualne. Dotychczasowy zleceniodawca z Francji rozszerzył z nami współpracę na tyle, że całe nasze moce sięgające 4 tys. sztuk miesięcznie idą na jego potrzeby – mówi Ewa Pera z Zakładu Produkcyjnego we Wrześni. Firma, zatrudniająca 40 osób, zastanawia się nad uruchomieniem drugiej zmiany. Powstrzymuje ją obawa przed kolejną falą kryzysu. – Firmy wymagają też coraz niższych stawek. Za uszycie jednej bluzki płacą już poniżej 5 euro, a płaszcza – 10 euro. Jeszcze kilka miesięcy temu stawki były wyższe – twierdzi Pera.
Reklama
Są sektory, w których za szycie trzeba słono zapłacić. To produkcja ubrań na miarę. Koszt uszycia jednego garnituru w polskiej fabryce przekracza 1 tys. zł. Ale zleceniodawców przybywa i tu.
Potwierdza to spółka Zakłady Odzieżowe Vipo, w której skala zamówień wzrosła w tym roku o kilkanaście procent. – Obecnie szyjemy kilka tysięcy garniturów miesięcznie, głównie dla zagranicznych domów mody oraz cenionych marek krawieckich – zaznacza Tomasz Ciąpała, wiceprezes firmy.
Eksperci zaznaczają, że zamówienia zgarniają przede wszystkim te firmy, które stawiają na jakość i na bieżąco modernizują swoje zakłady oraz zwiększają moce produkcyjne. Pozostałe, jak i szwalnie pracujące wyłącznie na swoje potrzeby, mogą tylko pomarzyć o tak dobrych perspektywach.