Hurtownie sygnalizują, że ich magazyny pustoszeją. Dodają, że mają problemy z uzupełnieniem braków, w związku z czym niektóre wprowadziły już reglamentację soli.
– Obsługujemy tylko naszych stałych odbiorców. Wprowadziliśmy też ograniczenia w wielkości sprzedaży. Sól sprzedajemy na kilogramy, a nie jak dawniej na tony – mówi Maciej Baranowski z firmy „Kinga” Producent Soli Specjalnych. Podobne zasady wprowadzili inni dystrybutorzy.
– Ograniczyliśmy dostawy do naszych odbiorców. Sprzedajemy im najwyżej po tonie soli – tłumaczy pracownik działu sprzedaży Gaster-Sól, który winą za całą sytuację obarcza Janikowskie Zakłady Sodowe, swojego głównego dostawcę.
– Realizują tylko w połowie nasze zamówienia, w związku z czym nie mamy czym handlować – słyszymy w Gaster-Sól.
Reklama
Janikowskie Zakłady Sodowe, należące do Sody Polska Ciech, lider rynkowy wytwarzający 560 tys. ton rocznie, przyznał, że w jego przypadku odchylenia w produkcji sięgną kilku procent. Winne są temu remonty i modernizacje, które sprawiły, że przestoje w produkcji trwały w tym roku w firmie dłużej niż w latach poprzednich.
Ale nie tylko ta firma ograniczyła produkcję. W wielickiej warzelni powstanie w tym roku 10 tys. ton soli warzonej. O 6 tys. ton mniej niż przed rokiem.
– Nasza produkcja spadnie o około 2 tys. ton, do 78 tys. ton soli – wyjaśnia Romuald Klimek, prezes Zakładu Odsalania Dębieńsko.
Zmiany w produkcji potwierdzają dane Głównego Urzędu Statystycznego. Według nich od stycznia do października tego roku produkcja soli warzonej zmniejszyła się w porównaniu z rokiem poprzednim o prawie 7 proc. do 208 tys. ton, a kamiennej, również używanej w branży spożywczej, aż o 50 proc. do 8,3 tys. ton.
– Niedobory na rynku to efekt mniejszego popytu na początku roku, do którego został dopasowany poziom produkcji – tłumaczy Romuald Klimek.
Mniej soli potrzebowały branża piekarnicza i wędliniarska, które ograniczyły produkcję. Według GUS od początku roku do października w polskich zakładach wyprodukowano 609 tys. ton wędlin, czyli o 3 proc. mniej niż przed rokiem. Tymczasem w zeszłym roku produkcja w tym sektorze wzrosła o 12,2 proc.
Zamieszanie na rynku soli mogła też wywołać afera z początku 2012 r. Przejściowo popyt, szczególnie z zagranicy, spadł. Potem wzrósł, bo przemysł musiał zastąpić legalnym surowcem wcześniej wykorzystywana sól przemysłową.
Zapasy soli spożywczej, które miesiącami zalegały w magazynach, mogą być jednym z wyjaśnień spadku produkcji. Hurtownie po prostu zgłosiły mniejsze zapotrzebowanie. – Zostało nam ponad 100 ton soli w zapasie, które dopiero teraz się kończą – mówi Lukasz Wiśniewski ze spółki BSM Salt.
Niedobór jest też wynikiem małego importu. W I półroczu wyniósł 137 tys. ton, podczas gdy w całym 2011 r. 1 mln ton.
Brak soli to spory problem m.in. dla masarni. Małe mają już kłopot z zaopatrzeniem. Jeśli sytuacja się jeszcze pogorszy, będą musiały albo wstrzymać produkcję, albo sięgną po sól przemysłową. Zwłaszcza że nie byłoby to trudne. Dowiedzieliśmy się, że w I kw. tego roku sanepid zbadał 695 próbek soli. W kolejnych kwartałach liczba kontroli mocno spadła, do poziomu z lat poprzednich, kiedy to sanepid badał mniej niż sto próbek rocznie.