W czwartek rządzący od roku Monti, były dwukrotny unijny komisarz, otrzymał duże poparcie od polityków z chadeckiej Europejskiej Partii Ludowej (EPL), z którymi spotkał się, by przedstawić sytuację polityczną we Włoszech i wyjaśnić przyczyny zapowiedzi swej rezygnacji.

Sam szef rządu mówi na razie tylko, że jego przyszłość będzie związana z "tematami europejskimi".

Kanclerz Niemiec Angela Merkel zaapelowała do premiera, by kandydował na to stanowisko w przyspieszonych wyborach parlamentarnych w lutym, bo widzi w tym szanse na kontynuowanie reform.

O to samo apeluje do Montiego były premier Silvio Berlusconi, deklarując, że wycofa się z wyborczego wyścigu, jeśli obecny szef rządu będzie kandydatem wszystkich sił umiarkowanych. Ale jednocześnie to właśnie partia Berlusconiego, Lud Wolności, doprowadziła do kryzysu rządowego wycofując poparcie dla gabinetu ekspertów.

Reklama

Wśród włoskich komentatorów pojawiają się opinie, że poprzedzające szczyt UE spotkanie EPL w Brukseli, w którym uczestniczył także Berlusconi, było wyrazem wotum nieufności wobec niego jako ponownego kandydata na premiera. Agencje pisały, że Berlusconi był tam demonstracyjnie ignorowany, a uwaga przywódców skupiła się na Montim - powszechnie chwalonym za wprowadzone we Włoszech reformy i oszczędności, które po rządach Berlusconiego oddaliły widmo załamania się finansów państwa i sięgnięcia po pomoc od partnerów ze strefy euro.

Szef eurogrupy, premier Luksemburga Jean-Claude Juncker ujawnił w piątek dziennikarzom, że Berlusconiemu w rozmowie w cztery oczy powiedział: "Nie może być mowy o powrocie starej polityki we Włoszech, bo to zagroziłoby wyraźnie stabilności strefy euro". We Włoszech odczytano to wyraźnie jako przestrogę, by magnat medialny nie wracał do władzy.

Juncker dodał, nie bez sarkazmu relacjonując rozmowy na spotkaniu EPL: "Powiedziałem jasno, w obecności pana Berlusconiego, który przyjął to do wiadomości z radością, jaką możecie sobie wyobrazić, że jestem pełen uznania dla tego, co zrobił Monti we Włoszech i do czego przyczynił się w Europie".

Agencja Ansa przytacza słowa Junckera: "na marginesie szczytu wiele rozmawialiśmy o przyszłości Montiego".

"Europejska Partia Ludowa wystawiła kandydaturę Mario Montiego na szefa przyszłego włoskiego rządu" - ocenił publicysta "Corriere della Sera" Antonio Polito.

Premier Włoch nie chce jednak o tym rozmawiać. Naciskany przez dziennikarzy włoskich, by odniósł się do toczącej się w Brukseli dyskusji na swój temat, Monti oświadczył na konferencji prasowej z dużą ostrożnością: "Bez względu na to, co będę robił i o czym będę mówił, nie będzie to omijało tematyki europejskiej".

Ponadto wyraził opinię, że nie należy przywiązywać zbyt dużej wagi do poparcia, jakie otrzymał na forum EPL. Jego zdaniem tego typu gesty są czymś normalnym.

Monti, który w zgodnej opinii komentatorów musi w najbliższym czasie, zapewne po złożeniu dymisji, ogłosić swą decyzję, czy wkracza na scenę polityczną i gotów jest kandydować na premiera, będzie musiał wziąć pod uwagę wyniki sondaży. Te zaś na razie są dla niego niekorzystne, co odzwierciedla nastroje społeczeństwa, które boleśnie odczuło koszty reform.

Z najnowszego badania opinii, którego rezultaty ogłoszono w piątek, wynika, że tylko 11 procent Włochów chce, aby był on premierem także po wyborach.

44 procent Włochów twierdzi zaś, że powinien tylko być dożywotnim senatorem, którym przed rokiem mianował go prezydent Giorgio Napolitano.

Ale istnieje także hipoteza, że obecny premier może być kandydatem na wybieranego przez parlament prezydenta po wygaśnięciu w maju kadencji Napolitano. Jako szefa państwa widzi go obecnie 13 procent Włochów.