Średnia stawka opłat od transakcji akcjami na GPW spadła w 2010 r. o 10–15 proc. w stosunku do poziomu z lat 2007–2009 – wynika z wyliczeń DM PKO BP. W kolejnym roku średnia stawka opłaty wzrosła o około 2 proc., zaś w roku ubiegłym znowu doszło do redukcji.
Opłaty pobierane przez GPW plasują ją w środku zestawienia europejskich parkietów. Drożej jest przede wszystkim na małych, lokalnych rynkach, na których płynność jest bardzo niska. Dwa razy wyższe opłaty niż w Warszawie pobiera giełda w Sofii. Jeszcze drożej jest w Lublanie i Bukareszcie. Rekordy bije zaś Bratysława, gdzie średnia opłata od transakcji jest prawie cztery razy wyższa niż na GPW.
Jednak parkiety, z którymi chce się porównywać nasza giełda, pobierają znacznie niższe opłaty. W Istambule jest to przeciętnie 30 proc. stawki warszawskiej, w Oslo – mniej niż 10 proc. Giełdy niemiecka czy irlandzka zadowalają się opłatą stanowiącą zaledwie kilka procent stawki pobieranej przez GPW.
– W Warszawie stawki są o 50 proc. wyższe niż w Budapeszcie czy w Pradze – podkreśla Waldemar Markiewicz, prezes IDM. – Zejście do poziomu tamtejszych parkietów mogłoby być bardzo sensowne – twierdzi.
Reklama
Jego zdaniem ruch, jaki w zeszłym roku zrobił zarząd giełdy, jest niewystarczający. – Wiele funkcjonalności UTP, czyli nowego systemu transakcyjnego, jaki GPW zamierza wprowadzić w połowie kwietnia tego roku, nie będzie w ogóle wykorzystywanych, bo przy takich kosztach nie będzie to opłacalne – wyjaśnia szef IDM.
Izba opowiada się za polityką stopniowego cięcia opłat. – Trzeba bowiem uwzględnić interesy akcjonariuszy GPW, która jest przecież teraz spółką publiczną i jest zobowiązana do wypracowywania zysków dla swych właścicieli – wyjaśnia Markiewicz.
Środowisko domów maklerskich negatywnie ocenia także to, że szefostwo GPW silnie zabiegało o to, by pozyskiwać zdalnych członków. Jego przedstawiciele zwracają uwagę, że zdalni członkowie nie są tak rygorystycznie nadzorowani przez polski nadzór jak lokalni. – O atrakcyjności giełdy nie decydują ani godziny sesji, ani liczba zdalnych członków – mówi Markiewicz.
Według niego bilans zysków i strat wynikających z tego, że zdalnych członków GPW przybywa, jest ostatecznie dla naszego rynku kapitałowego niekorzystny. Spada bowiem udział polskich biur maklerskich w obrocie, a to one pośredniczą w pozyskiwaniu kapitału przez rodzime małe i średnie firmy. IDM chciałby, żeby GPW zweryfikowała swoją dotychczasową politykę dotycząca zdalnych członków.
33 wynosi liczba lokalnych członków GPW
25 liczba zdalnych członków GPW
438 liczba spółek notowanych na głównym parkiecie GPW na koniec 2012 r.