Średnie oprocentowanie lokat 6-miesięcznych od października ubiegłego roku obniżyło się o ponad 1 proc., a rocznych o 1,1 proc., wynika z analizy pośrednika finansowego Open Finance.
– Nieco mniejsza była skala spadków stawek lokat trzymiesięcznych oraz dwuletnich. Średnie oprocentowanie depozytów trzymiesięcznych obniżyło się od października ubiegłego roku o 0,73 proc., a 24-miesięcznych – o 0,63 proc. – wylicza Michał Sadrak, analityk Open Finance. Obecnie średnie stawki lokat kwartalnych to 4,08 proc. w skali roku, sześciomiesięcznych – 4,15 proc., rocznych – 4,32 proc., a dwuletnich – 4,22 proc.
Gdzie mogą szukać zysku osoby, dla których obecne stawki w bankach są zbyt niskie? Zdaniem specjalistów szanse są na giełdzie. – Inwestując na parkiecie, w horyzoncie dwóch czy trzech miesięcy można się narazić na straty. Jednak w perspektywie roku rynek powinien urosnąć. Nie zdziwię się, jeżeli wyniki funduszy akcyjnych zbliżą się do 10 proc. – prognozuje Paweł Cymcyk z ING TFI.
Eksperci przestrzegają jednak niedoświadczonych klientów przed zbyt gwałtownym przestawianiem swojego portfela na akcje. – Rozsądek powinien nakazywać stopniowe przenoszenie środków z lokat na fundusze inwestujące w akcje, np. po kilka procent portfela miesięcznie – radzi Krzysztof Stępień, dyrektor inwestycyjny Opera TFI.
Reklama
Natomiast instrumenty bezpieczne będą się charakteryzować zyskownością mniejszą niż depozyty. Dotyczy to na przykład obligacji skarbowych. Jedynym papierem oferowanym przez resort finansów, który może stanąć w szranki z depozytami, są dziesięciolatki.
Seria sprzedawana w styczniu była oprocentowana na poziomie 5 proc. w pierwszym roku. To najwyższe odsetki z całej styczniowej oferty obligacji detalicznych. Papiery czteroletnie oferują oprocentowanie 4,5 proc. w pierwszym roku. Jest jednak niemal przesądzone, że odsetki od tych obligacji będą w kolejnych miesiącach się zmniejszać. W ich przypadku oprocentowanie jest zmienne i zależy od poziomu inflacji oraz marży ustalanej przez MF. Resort obniża ich oprocentowanie od sierpnia ubiegłego roku.
W ofercie ministerstwa są jeszcze obligacje dwuletnie. oprocentowane na poziomie 3,5 proc. Tak małych odsetek od dwulatek ministerstwo jeszcze nie płaciło w ostatnich dwunastu latach (taki okres obejmuje ministerialna statystyka dotycząca tych obligacji). Co gorsza, żeby otrzymać swoje 3,5 proc. w skali roku, inwestor nie mógłby wykupić papierów przed terminem. Gdyby to zrobił np. po roku, jego odsetki zostałyby obniżone o złotówkę na każdej wykupywanej obligacji (wartość nominalna to 100 zł). W rzeczywistości oprocentowanie wynosiłoby więc 2,5 proc. Podobna sankcja jest stosowana w przypadku pozostałych papierów, w tym najpopularniejszych dziesięciolatek.
Dla bankowych lokat nie będą dobrą alternatywą także fundusze obligacyjne i gotówkowe. Te pierwsze w ubiegłym roku zarobiły średnio 10,55 proc., a najlepszy z nich – UniObligacje – mógł się pochwalić zyskiem w wysokości 20,2 proc. Fundusze rynku pieniężnego zarobiły średnio 5,4 proc. Ale w tym roku te wyniki są nie do powtórzenia. – Fundusze inwestujące w papiery dłużne stały się w ubiegłym roku beneficjentami serii obniżek stóp procentowych, w czasie których mogły zarabiać na rosnących cenach obligacji. Ale zbliżamy się do zakończenia cyklu luzowania polityki pieniężnej, więc ubiegłorocznego wyniku nie będą w stanie powtórzyć – sądzi Jarosław Sadowski.
Zdaniem Krzysztofa Stępnia fundusze gotówkowe też nie będą w tym roku mogły konkurować z lokatami. – Zwykle jest tak, że mniej więcej połowa podmiotów pieniężnych zarabia nieco więcej, niż dają depozyty w banku, a połowa trochę mniej. Pojawia się więc element ryzyka, w który fundusz zainwestować, bo dane historyczne nie gwarantują, że wybierzemy dobrze. Gra nie jest warta świeczki – mówi Stępień.
Eksperci są przekonani, że zbliżamy się do końca fazy redukcji oprocentowania produktów oszczędnościowych w bankach. – Instytucje zadziałały wyprzedzająco i zainicjowały obniżki stawek odsetkowych, zanim jeszcze Rada Polityki Pieniężnej rozpoczęła redukcję stóp procentowych – uzasadnia Jarosław Sadowski, główny analityk Expandera. Jego zdaniem analogia powinna więc zadziałać i teraz, gdy rynek spodziewa się, że cykl obniżek stóp dobiega końca. – Wydaje mi się, że średnie oprocentowanie lokat nie powinno już mocno spadać – uważa Sadowski.