Spadkowa korekta ciągle nie nadchodzi. Indeksy na Wall Street szykują się do bicia rekordów wszechczasów. Akcje Telekomunikacji Polskiej solidnie przecenione. Czas na wzrosty w Warszawie.

Mimo sporych kłopotów, związanych z potężnym spadkiem notowań akcji Telekomunikacji Polskiej, sytuacja w przypadku WIG20 wcale nie wygląda tak źle, jak mogłoby się wydawać. Wynik wtorkowej sesji możemy wziąć w nawias. W środę spadki papierów naszego czołowego telekomu nadal przeszkadzały, a mimo to indeks największych spółek zdołał obronić się przed zniżką. Nadal trzyma się w bezpiecznej odległości od wsparcia znajdującego się w okolicach 2450 punktów. Nie brakuje spółek, których papiery mają chęć rosnąć. Po siedmiu tygodniach spadków jest co odreagowywać. To okoliczności, które pozwalają z umiarkowanym optymizmem patrzeć przynajmniej na najbliższą przyszłość naszego rynku.

Na Wall Street w środę widać było oznaki lekkiej zadyszki, szczególnie w przypadku Dow Jones’a, który zniżkował o 0,26 proc. i znalazł się poniżej 14 tys. punktów. Niewiele z tego wynika, patrząc na Nasdaq, który dzień wcześniej także tracił kilka dziesiątych procent, a wczoraj dalej szedł w górę. Osiągnięcie poziomu najwyższego o 2000 r. najwyraźniej mu nie szkodzi i nie skłania do realizacji zysków. S&P500 zyskał symboliczne 0,06 proc., ale wystarczyło to do wyznaczenia kolejnego rekordu. Do szczytu wszechczasów brakuje tylko 56 punktów, czyli 3,7 proc.

Na giełdach europejskich w środę nastroje były także całkiem dobre. W Paryżu i Frankfurcie bez rewelacji, ale zwyżki przyzwoite. W Londynie kolejny rekord. Warto zwrócić uwagę na słabsze zachowanie parkietów naszego regionu niewielkie spadki notowano w Bukareszcie, Rydze, Tallinie i Bratysławie. Zniżkę zaliczył także Stambuł.

Reklama

Na giełdach azjatyckich przeważały zwyżki. O kilka dziesiątych procent rósł nawet Nikkei, mimo= kiepskich danych makroekonomicznych. Japońska gospodarka skurczyła się w czwartym kwartale o 0,4 proc., podczas gdy spodziewano się wzrostu o 0,5 proc. (w wersji zannualizowanej).

Niemiecki PKB rozczarował. Zmniejszył się o 0,6 proc. w ujęciu kwartał do kwartału. W porównaniu do czwartego kwartału 2011 r. wzrósł o 0,1 proc., ale w tej perspektywie spodziewano się jego zwyżki o 0,5 proc. To informacja nienajlepsza dla byków przed dzisiejszą sesją, ale przede wszystkim kiepska z punktu widzenia perspektyw nasze gospodarki. Nadzieje na poprawę w drugiej połowie roku wciąż jednak są niezachwiane.

Czeka nas dziś szczegółowy przegląd kondycji wielu europejskich gospodarek. Oczekuje się, że spadek PKB w strefie euro w czwartym kwartale ubiegłego roku wyniósł 0,7 proc. Zza oceanu dopłynie jedynie informacja o liczbie wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Oczekuje się ich niewielkiego spadku, w porównaniu do poprzedniego tygodnia, do 360 tys.

Notowania kontraktów terminowych na amerykańskie i europejskie indeksy nie dawały rano żadnych wskazówek co do nastrojów po rozpoczęciu handlu na giełdach. To niezdecydowanie można interpretować na korzyść byków. W ciągu dnia, mimo sporej liczby informacji, nie należy się spodziewać wielkich zmian.