Władze Japonii oficjalnie protestują przeciwko naruszaniu - ich zdaniem - przez chińskie łodzie patrolowe japońskich wód terytorialnych. To kolejna odsłona sporu o bezludne wyspy Senkaku (Diaoyu), wokół których znajdują się pokłady ropy i gazu.

Premier Japonii Shinzo Abe wczorajszy incydent nazwał „prowokacją”. Trzy chińskie jednostki miały zbliżyć się na odległość 12 mil morskich do wysp w Chinach nazywanych Diaoyu, a w Japonii - Senkaku.

Niewiele ponad tydzień temu władze Japonii poinformowały, że z chińskich statków celowano radarami wykorzystywanymi do pocisków samonaprowadzających w japońskie łodzie patrolowe i śmigłowce.

Chińskie media wiele uwagi poświęcają relacjom z patroli wokół Diaoyu. W kończące się właśnie święta nowego roku - według tradycyjnego kalendarza, chińska marynarka wojenna prowadziła nawet manewry, podczas których ćwiczono wykrywanie okrętów podwodnych.

W najbliższych dniach w Pekinie ma dojść do spotkania wysokich rangą dyplomatów z Japonii i Chin. Mają rozmawiać o Korei Północnej, ale trudno sobie wyobrazić, aby nie poruszono też tematu pogarszających się kontaktów obu państw.

Reklama

>>> Czytaj też: Wyspy Senkaku: o co tak naprawdę biją się największe mocarstwa Azji?