Na nielegalnym alkoholu (10–15 proc. rynku) budżet traci rocznie około miliarda złotych.
Około 60 osób zmarło w zeszłym roku z powodu zatruć alkoholem metylowym. Jednak jak wynika z danych krajowego konsultanta w dziedzinie toksykologii klinicznej, statystyk nie zawyża głośna sprawa trującego alkoholu z Czech (to pojedyncze przypadki). Za zgony odpowiada spożycie samochodowych płynów do spryskiwaczy.
– Jeszcze kilka lat temu groźnych zatruć alkoholem metylowym było zdecydowanie mniej. A w zeszłym roku na oddziałach toksykologicznych z takimi objawami leczonych było ok. 180 osób – mówi dr Piotr Burda, krajowy konsultant w dziedzinie toksykologii.
Większa liczba zatruć wynika głównie z tego, że obecnie do płynów do spryskiwaczy legalne jest dodawanie większej ilości alkoholu metylowego. Przed 2010 r. mogło to być najwyżej 3 proc. Z powodu dostosowania naszego prawa do regulacji unijnych ten przepis już nie obowiązuje. Niestety, firmy produkujące płyny w pogoni za obniżeniem kosztów (metanol jest dwa razy tańszy niż etanol) zaczęły go stosować coraz chętniej. Zdarzają się nawet płyny, w których stężenie alkoholu metylowego wynosi aż 28 proc. Oznacza to, że w czterech litrach takiego płynu jest ponad litr czystego alkoholu.
Dużą liczbę zatruć potwierdzają także dane Narodowego Funduszu Zdrowia, które obejmują całe leczenie szpitalne. W 2011 r. metanolem i glikolem zatruło się 498 osób, w ciągu pierwszych 11 miesięcy 2012 r. było ich ponad 470. Zdecydowana większość (ponad 80 proc.) zatrutych to mężczyźni. Zaskakujące jest to, że w ubiegłym roku aż dziewięciu takich pacjentów to były dzieci poniżej trzech lat.
Reklama
Skoro tak wiele ofiar zatruło się płynem do spryskiwaczy, czy znaczy to, że szara strefa produkcji alkoholu przestała istnieć? Zdecydowanie nie. Choć sytuacja się poprawia. Związek Pracodawców Polskiego Przemysłu Spirytusowego szacuje szarą strefę na 10–15 proc. legalnego rynku. Budżet państwa traci na tym procederze około miliarda złotych rocznie.
– Prowadzone przez nas badania pokazały, że co najmniej 2/3 nielegalnego rynku stanowi alkohol wyprodukowany z odkażonego spirytusu przemysłowego, używanego na przykład do produkcji płynu do spryskiwaczy czy podpałki do grilla – mówi Leszek Wiwała, prezes ZPPPS.
Reszta pochodzi z innych źródeł, m.in. działalności mrówek, czyli mieszkańców terenów przygranicznych, którzy przywożą alkohol zza granicy, bimbrownictwa i przemytu. – Nielegalny alkohol jest często mylnie utożsamiany głównie z drobnym bimbrownictwem, tymczasem najczęściej mamy do czynienia ze zorganizowaną działalnością na skalę przemysłową – dodaje Wiwała.