Patrząc z perspektywy firm sytuacja wygląda nieciekawie: przychody i zyski spadają, dywidenda topnieje, a giełdowe wyceny się kurczą. Winą za to obciążać można rosnącą konkurencję, której nie byłoby bez sprzyjającej deregulacji rynku.

A to prowadzi do spadku cen. Ku uciesze klientów. Wczoraj Komisja Europejska po raz kolejny zabrała głos w ich interesie, tym razem w branży nowych technologii, trudnej do ujęcia w ramy biurokratycznych procedur. Komisarz Neelie Kroes ogłosiła na Twitterze: „Komisja Europejska nałożyła na Microsoft 561 mln euro (732,2 mln dol.) kary, bo spółka nie dała użytkownikom możliwości wyboru internetowej przeglądarki, co obiecała mi w 2009 roku”. Kroes była wtedy komisarzem odpowiedzialnym za konkurencję.

Uznała, że koncern stosuje nieuczciwe praktyki na rynku internetowych przeglądarek, bo wykorzystuje system Windows do promowania własnego Internet Explorera. I zmusiła koncern założony przez Billa Gatesa do ugody, w której spółka zobowiązała się, że udostępni użytkownikom Windowsa okienko proponujące możliwość instalowania innych przeglądarek. Okienko miało być otwarte dla użytkowników do 2014 roku. Ale, jak się właśnie okazało, dziwnym trafem nie zostało w ogóle zainstalowane.

Wypadło bowiem z kolejnej aktualizacji Windowsa w 2011 roku. Przypadek? Firma zapewnia, że tak, i bierze pełną odpowiedzialność za błąd. Oczywiście nieumyślny, na dowód czego ma dostarczyć odpowiednie dokumenty (w komunikacie brakuje tak samo jasnej deklaracji, czy zapłaci karę). Dziennik „Financial Times” podkreśla, że jeśli okaże się to kłamstwem, reputacja Microsoftu zostanie nadszarpnięta.

Reklama

Tym bardziej że żadna inna spółka nie lekceważyła dotąd tak konsekwentnie decyzji KE jak Microsoft. Z tego powodu w ciągu ostatnich 8 lat zapłacił on aż 1,6 mld euro kar, głównie za tak zwaną niezgodność z decyzjami. „Wall Street Journal” przypomina, że z tego powodu obecny prezes Microsoftu Steve Ballmer stracił połowę premii. Ugoda z 2009 była – zdaniem „FT” – kolejną próbą ucieczki przed prawną batalią z regulatorem.

– Mam nadzieję, że ta decyzja sprawi, że firmy pomyślą dwa razy, zanim zdecydują się naruszyć swoje zobowiązania albo zwlekać z wykonaniem obowiązków – powiedział wczoraj cytowany przez „Wall Street Journal” Joaquín Almunia, unijny komisarz odpowiedzialny za konkurencję. „WSJ” natychmiast zinterpretował, kto jest najwyżej na liście adresatów tego przesłania – podobne postępowanie co kiedyś wobec Microsoftu Komisja Europejska prowadzi obecnie wobec Google.

Zarzuty są te same: wykorzystywanie monopolistycznej pozycji. A żeby kolejny raz stanąć w obronie unijnej biurokracji, urzędnicy nie zabrali się do pracy sami z siebie, tylko na wniosek konkurentów Google – w tym m.in. Microsoftu.