Według Kamila Pluskwy-Dąbrowskiego, prezesa Federacji Konsumentów (FK), zdecydowana większość skarg, jakie do niego trafiają, dotyczy trzech zagadnień. – Chodzi m.in. o faktury prognozowane, które zdaniem klientów są zawyżone. Skutkuje to notorycznymi nadpłatami. 6 mln odbiorców gazu z nadpłatą to kapitał, którym firmy obracają. Konsumenci słusznie zastanawiają się, dlaczego mają kredytować dostawcę – tłumaczy Pluskwa-Dąbrowski. Druga sprawa to kwestie związane z przyłączeniem domu do sieci. – Problem dotyczy rekalkulacji kosztów. O ile początkowe szacunki spółki gazowej wskazują, że trzeba będzie zapłacić 2–3 tys. zł, o tyle finalnie cena rośnie nawet dwukrotnie – podkreśla prezes FK.
Jednak zdaniem FK największą bolączką klientów jest wątpliwa jakość sprzedawanego im gazu. Konsumenci skarżą się, że jego kaloryczność jest zbyt niska, co skutkuje większym zużyciem paliwa. Marek Woszczyk, prezes Urzędu Regulacji Energetyki, potwierdza: – Są regiony w Polsce, z których rokrocznie dostajemy od odbiorców sygnały o złej jakości gazu.
Benzynę, ropę czy LPG można pod tym kątem sprawdzić w każdym momencie. Gazu w mieszkaniach – nie. Potrzebne byłoby bowiem zainstalowanie chromatografu. – Nikt takiego urządzenia jednak nie będzie montował u klienta indywidualnego, bo to wydatek rzędu ponad 100 tys. zł – przekonuje Andrzej Janiszowski, dyrektor w PGNiG. Zapewnia, że nie ma takiej potrzeby, bo jakość paliwa dostarczanego odbiorcom jest na bieżąco monitorowana na wejściach do systemu gazowego. W sieci kaloryczność paliwa sprawdzają w kilkudziesięciu punktach całej Polski operator gazociągów przesyłowych Gaz-System, a także dystrybutorzy. Standard to wartość opałowa 1 m sześc. gazu na poziomie minimum 31 MJ. – Nasz gaz spełnia obowiązujące normy, a nawet je nieco przewyższa – podkreśla Janiszowski i dodaje, że nie ma możliwości, by w sieci, przed dotarciem do klienta, kaloryczność gazu raptownie się pogorszyła.
Eksperci uważają jednak, że obecny system kontroli jest niewystarczający. – Nieodzowne jest regularne badanie, czym handlują dostawcy – twierdzi prezes FK.
Reklama
Sytuację może zmienić także dostosowanie naszych przepisów taryfowych do unijnych reguł, według których zużycie gazu rozliczalibyśmy nie według ilości w metrach sześciennych, lecz na podstawie dostarczonej energii w kilowatogodzinach. Prace nad zmianą prawa trwają.
Konsumenci mają jednak więcej problemów. Jak podał Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, przeprowadzone pod koniec 2012 r. kontrole wykazały niemal 180 różnych nieprawidłowości we wszystkich umowach sprzedaży gazu, jakie konsumenci podpisali z PGNiG, Duonem i ośmioma innymi dostawcami. Chodzi np. o stosowanie postanowień umożliwiających dostawcom bezprawne rozwiązanie umowy, wyłączenie ich odpowiedzialności, a także wyznaczenie odbiorcom zbyt krótkiego czasu na reklamację. UOKiK złoży 16 pozwów przeciw firmom. Część z nich już zapowiedziała, że zmieni umowy.