Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z poprzedniego tygodnia w sprawie rozporządzenia ministra sprawiedliwości likwidującego 79 sądów rejonowych przedstawiano w mediach jako zwycięstwo ministra Gowina w sporze z sędziami.

Trudno się dziwić, że tak właśnie odebrano ten wyrok, skoro przeciwko rozporządzeniu o likwidacji sądów wystąpiła Krajowa Rada Sądownictwa.

Daleki byłbym jednak od takiego postrzegania wyniku tego sporu, podgrzanego dodatkowo stanowiskiem PSL, a także ustawodawczą inicjatywą obywatelską dotyczącą tej kwestii.

Nie zamierzam odnosić się do konstytucyjnych aspektów decyzji ministra – uzasadnienie wyroku przekonująco to wyjaśnia, a osobiście też nie miałbym żadnych wątpliwości, jak głosować w tej sprawie, mając przed oczami wyłącznie konstytucję. Szczęśliwie dla sądownictwa w sprawie tej zwycięża także zdrowy rozsądek i miejmy nadzieję, że nowa struktura terytorialna sądów zostanie utrwalona, choć pewności nie ma, ponieważ w Sejmie leży obywatelski projekt ustawy przywracającej stan poprzedni.

Hipotetyczne orzeczenie o niekonstytucyjności omawianego rozporządzenia samo przez się nie mogłoby przywrócić dawnej siatki sądów rejonowych, ponieważ wyroki TK z zasady działają pro futuro, ale zakwestionowanie z powodów konstytucyjnych koncepcji ministra z pewnością wzmocniłoby racje projektu obywatelskiego. Dobrze więc, że stało się inaczej.

Reklama

Nie ma się co dziwić prezesom likwidowanych sądów, że z trudem przychodzi im pogodzić się z utratą stanowisk, których zajmowanie nie wymaga zresztą nadzwyczajnych wysiłków. Nietrudno było też zmobilizować starostów w powiatach tracących siedzibę sądu rejonowego w obronie dotychczasowego stanu rzeczy, szczególnie jeśli się przedstawiło rozporządzenie korygujące liczbę sądów jako zamach na aktualną siatkę powiatów.

Przy takim naświetleniu tej kwestii nietrudno też o emocje, które łatwo wzbudzić, gdyby prestiż naszej miejscowości miałby w jakikolwiek sposób ucierpieć. Patriotyzm lokalny to rzecz piękna i godna wspierania – bez tego czynnika trudno mobilizować społeczności lokalne do czegokolwiek pozytywnego, ale nie może on przesłaniać nam interesu ogólnego.

Nad niezadowoleniem prezesów, którzy utracili swoje dotychczasowe stanowiska, możemy zaś spokojnie przejść do porządku dziennego. Tak to widzą zresztą generalnie sędziowie i dają temu wyraz w prywatnych rozmowach.

Podobnie zresztą postrzegają tę kwestię liczni starostowie, którzy doskonale wiedzą, że w wyniku tej reformy nie ucierpi dostęp do sądu rozumianego jako dostęp do sędziego rozstrzygającego konkretne sprawy. Starostowie wiedzą też doskonale, że kluczowa jest tu siedziba wydziału ksiąg wieczystych, a ich rozmieszczenie w związku z likwidacją sądów się nie zmienia.

Co do relacji samorząd terytorialny – sądy trzeba pamiętać, że w samorządowym powiecie nie są realizowane żadne funkcje związane z władzą sądowniczą. O to zresztą chodziło przy reformie powiatowej – by właściwość terytorialna sądów nie nakładała się na zasięg władzy samorządowej. Im mniej kontaktów prezesów sądów i sędziów w ogóle z reprezentantami pozostałych władz, tym lepiej i akurat temu ostatnia reforma sądów sprzyja.

Trudno powiedzieć dzisiaj, na ile silnie będzie popierany w Sejmie obywatelski projekt zmierzający do przywrócenia likwidowanych sądów, motywowany wyłącznie interesem lokalnym, bo przecież niewdający się specjalnie w spór o granice sędziowskiej niezawisłości ani jakiekolwiek inne racje.

Z punktu widzenia interesu ogólnego sprawność sądownictwa powinna być teraz absolutnie dominująca. W tej przestrzeni czekają nas jeszcze dalej idące zmiany. Także w interesie Polski lokalnej. Dobrze by więc było, żeby na złość babci nie postanowiła odmrozić sobie uszu...