Prognozy dla akcji są dobre, dlatego pojedyncze wskaźniki, jak stopa bezrobocia, są bez znaczenia. Istotna jest jedynie przyszłość, a w tym kontekście akcje europejskie wskazują na poprawę gospodarki w Europie pomimo tego, co wmawiają nam główne media. €-coin, wskaźnik zależny od PKB w czasie rzeczywistym, w marcu – siódmym miesiącu z kolei – wzrósł do poziomu -0,12, co stanowiło najwyższy poziom od maja 2012 r. i sygnał ogólnej poprawy warunków pomimo gorszych niż przewidywane danych dotyczących indeksu PMI za marzec. Pomimo słabości gospodarki strefy euro, rok może nadal okazać się korzystny dla akcji europejskich i przynieść zyski, ponieważ główne indeksy bardziej niż kiedykolwiek odzwierciedlają obecnie gospodarkę światową, a nie gospodarkę krajową.

W naszej poprzedniej prognozie kwartalnej wysunęliśmy odważną tezę, że akcje z peryferyjnych państw europejskich mogą być tegorocznymi czarnymi końmi, biorąc pod uwagę model powrotu do średniej. Uzasadnialiśmy to stabilizacją strefy euro, która pod koniec 2013 r. osiągnęłaby dodatni wzrost gospodarczy. Pomimo próżni politycznej po wyborach we Włoszech oraz ocalenia Cypru przed kontrowersyjnym opodatkowaniem depozytów powyżej 100 000 EUR, ceny akcji europejskich utrzymały się, a indeks MSCI Euro, obejmujący 90 proc. ogólnej kapitalizacji rynku strefy euro, w tym roku wzrósł o 1,7 proc. Koszyk inwestycji w równych proporcjach w akcje greckie, irlandzkie, portugalskie, hiszpańskie i włoskie przyniósłby jednak zysk w wysokości 5 proc., przy czym największym obciążeniem byłyby akcje włoskie.

Na naszą prognozę stanowiącą, że rynki akcji peryferyjnych państw europejskich mogą w tym roku odnotować najlepsze wyniki, nie wpłynęły ani kwestia Cypru, ani wybory we Włoszech. W wielu z tych państw widoczne są postępy: Irlandia powróciła na rynek obligacji, Portugalia wyprzedza swój plan konsolidacji fiskalnej, koszty pracy w Hiszpanii szybko spadają, co pozytywnie wpływa na konkurencyjność tego kraju, a 12-miesięczna ruchoma wartość eksportu w styczniu we Włoszech okazała się rekordowa. Fakty te wskazują na to, że krajom tym udaje się uciec z otchłani.

Czy akcje japońskie wychodzą z cienia?

Reklama

Od połowy listopada ubiegłego roku, kiedy to okazało się, że premier Japonii, Shinzo Abe, wygra wybory pod hasłem walki z deflacją, jen stracił na wartości. Deprecjacja przyspieszyła w styczniu po uruchomieniu przez japoński bank centralny nowych ram polityki pieniężnej, obejmujących cel inflacyjny w wysokości 2 proc. Od połowy listopada jen japoński stracił na wartości o 18,7 proc. i o 19,8 proc. w odniesieniu odpowiednio do USD i do EUR. W efekcie indeks giełdowy Nikkei wystrzelił w górę jak rakieta, zyskując 43 proc. od połowy listopada i 19,3 proc. w bieżącym roku. Ten sześciomiesięczny wzrost jest najwyższy od czasu czwartego kwartału 1972 r.