Naprawianie OFE przez rząd (chodzi o faktyczną ich likwidację, zresztą prawie już przeprowadzoną) można zaakceptować. Nie można zaakceptować politycznego wytłumaczenia abordażu na fundusze. Bo to wytłumaczenie gubiące pryncypium wolności. Fundusze trzeba uszczuplić, tłumaczą jednym głosem i rząd, i opozycja, bo zawiodły nadzieje Polaków na godną emeryturę. Jeżeli OFE byłyby kapitalistycznym przedsiębiorstwem walczącym zachłannie o zyski na bezdusznym rynku, to takie nadzieje prawdopodobnie by zrealizowały. Skoro jednak skroiliśmy OFE wedle wzoru socjalistycznego Wielkiego Organizmu Gospodarczego, który przebrany w strój kapitalistycznego przedsiębiorstwa nie ma ani uprawnień do swobodnego rozporządzania swoim kapitałem, ani właściciela, to ubranko drze się jeszcze przed noszeniem.

Problemem OFE jest brak w ich branży kapitalizmu, brak walki o klienta, brak ryzyka, łącznie z ryzykiem bankructwa. Nie chcemy w Polsce pełnego kapitalizmu, to mamy OFE. Nie mamy w Polsce szacunku dla kapitalizmu, mamy debatę, w której kłamliwe miraże emerytur wypłacanych przez rzekomo niezależne fundusze są zastępowane kłamliwym mirażem bezpiecznych emerytur zusowskich. ZUS, stabilny i tradycyjny, niesłusznie jest traktowany przez wielu Polaków jako złodziejska szajka czterdziestu rozbójników bez Ali Baby. Od dawna wypłaca Polakom emerytury tylko dzięki potężnej dotacji wprost ze Skarbu Państwa. Aby to państwo mogło wspomagać emerytów, a nie tylko chciało, musi być kapitalistyczne. Kapitalistyczne nie znaczy dzikie, nieudolne i pełne ukłonów wobec wielkich korporacji oraz szatańskich spółek Skarbu Państwa. Jedynym skarbem polskiego państwa jesteśmy my, jego obywatele. Największe trwałe sukcesy w dziejach kapitalizmu odnosiły państwa praworządne i zezwalające na indywidualny sukces. Fundusze emerytalne nie wspomogły w P olsce budowy kapitalizmu, pal je licho. A właściwie nie licho, lecz Rostowski.