W przekonaniu wójta gminy Repki z pogranicza Mazowsza i Podlasia, przydałyby się tanie kredyty, przeznaczone właśnie na ten cel. Krystyna Mikołajczuk-Bohowicz przypomina, że operacja pozbycia się z gospodarstwa eternitu jest finansowana ze specjalnego funduszu w stu procentach, całkowity koszt przykrycia budynku nowym dachem ponosi jednak właściciel nieruchomości. Dziś niewielu na to stać. Podobnego zdania jest wójt gminy Przesmyki w powiecie siedleckim Andrzej Skolimowski. Według jego obliczeń, jeżeli obecne tempo utylizacji azbestu zostanie utrzymane, potrzeba na to jeszcze 36 lat.

Sytuacja martwi Krystiana Szczepańskiego z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Mimo półtorarocznego finansowania programu, w skali kraju nie usunięto nawet jednego procentu azbestu.
Szacunki mówią o 15 milionach ton niebezpiecznego minerału, który trzeba fachowo zebrać z dachów, zapakować i przewieść na składowiska. W Polsce jest wyznaczonych 30 miejsc, gdzie można deponować azbestowe płyty. Na razie nie jest znana technologia ostatecznego unieszkodliwiania tego minerału.

W eternicie, którym kryto dachy w ramach modernizacji Polski i pozbywania się strzech, azbest był połączony z betonem. Ten z latami ulega erozji i wypłukuje go woda. Unoszące się w powietrzu włókienka azbestu trafiają do płuc. Powodują pylicę i nowotwory. Można natomiast, bez uszczerbku dla zdrowia, pić wodę z rur azbestowych. W takim przypadku minerał jest wydalany z organizmu. Kiedy trafia do płuc, nie może się z nich wydostać.