Będzie rósł popyt na gotowe zestawy i produkty oraz usługi śniadaniowe, bo tempo życia rośnie i mamy coraz mniej czasu na przygotowanie i zjedzenie porannego posiłku.
Zmieniają się preferencje żywieniowe konsumentów. Już jakiś czas temu z pierwszej trójki największych sieciowych restauracji na świecie wypadły specjalizujące się w serwowaniu szybkich obiadów popularne amerykańskie fast foody Wendy’s oraz Burger King. Ich miejsce zajęły natomiast skierowane do ceniących sobie bardziej produkty niskokaloryczne, zawierające dużą ilość błonnika, zawarte w warzywach naturalne witaminy oraz serwujące różne „wariacje na temat kawy” sieci Starbucks i Subway.
– Na rynku gastronomicznym także w Polsce widać wyraźne przesunięcie zainteresowania konsumentów w kierunku pierwszego posiłku – tłumaczy Szczepan Kaszycki, analityk rynku spożywczego. – Nawet sieci fast food specjalizujące się wcześniej w serwowaniu wysokokalorycznych posiłków obiadowych, włączyły zestawy śniadaniowe do swojej oferty.

Cena łodzi podwodnej

Za jeden z największych, światowych sukcesów gastronomicznych ostatnich lat uważana jest pochodząca ze Stanów Zjednoczonych, obecnie międzynarodowa, serwująca posiłki uważane raczej za śniadaniowe sieć Subway. Pod względem liczby posiadanych lokali już w 2010 r. wyprzedziła królującego wcześniej przez dekady McDonald'sa. Mający optymistyczną strzałkę w logotypie Subway ma obecnie ok. 37 tys. lokali (MD – 32,7 tys.) w ponad stu krajach. W Polsce, mimo stosunkowo niewielkich kosztów franczyzy (ok. 7,5 tys. euro za pierwszą licencję, 3,75 tys. za każdą następną), sieć nadal znajduje się w powijakach. Podczas gdy McDonald’s ma grubo powyżej 300 restauracji, Subway – ok. 60.
Reklama

>>> Polecamy: McDonald’s zmaga się z konkurencją w Rosji

Jednak sieć nawiązująca nazwą do kształtu zawierającej dziesiątki kombinacji świeżych produktów kanapki zanotowała w 2011 r. największy wzrost wskaźników popularności. Wartość sprzedaży skoczyła o 11 proc., a liczba operacji kasowych (obsłużonych klientów) o 14 proc.
– Polacy, zgodnie z powiedzeniem „kolację oddaj wrogowi, obiadem podziel się z przyjacielem, śniadanie zjedz sam”, przekonali się do zdrowego żywienia – przekonuje Michael Moritz, mieszkający w Polsce Amerykanin, były dziennikarz radiowy, właściciel kilku restauracji tej marki i jeden z prekursorów sieci w naszym kraju. – Gdy kilka lat temu rozpoczynałem swoją gastronomiczną przygodę, w Polsce królowały ociekające tłuszczem fasy foody, a w moim pierwszym punkcie obok Giełdy Papierów Wartościowych stołowała się jedynie ekipa mieszczącej się niedaleko ambasady Stanów Zjednoczonych. Kanapki jednak nie były drogie, kosztowały (i kosztują) ok. 10–15 zł. Szybko rozeszła się o nich fama i obecnie przychodzą do nas studenci, rodziny z dziećmi, a nawet nienarzekający raczej na nadmiar dochodów emeryci i renciści.
Uruchomienie „łodzi podwodnej” (nazwa wzięta od rodzaju kanapki na długiej bułce, a trudno lokal tej sieci nazwać restauracją) jednak kosztuje. Koncept zakłada, że każdy punkt musi być własnością franczyzobiorcy. Sieć pomaga w wyborze lokalizacji, przeprowadzeniu remontu, rekrutacji pracowników, zapewnia dostawy sprzętu, produktów, a także know-how. – Wszystkie informacje znajdują się jednak w średniej wielkości książce – zachwala Moritz. – Do prowadzenia lokalu nie jest potrzebne nawet średnie, a tym bardziej wyższe wykształcenie.

Dochodowy Croque

Ta sama fala zmiany konsumenckich przyzwyczajeń powoduje, że w najbliższych latach tradycyjne kawiarnie powinny, jak twierdzą specjaliści, poszerzyć swoją ofertę o zestawy śniadaniowe. – Tradycyjne lokale, miejsca spotkań na pogaduchy, zamierają – mówi Szczepan Kaszycki. – Właściciele mają więc wybór: albo zainwestują w silne sprofilowanie pod kątem wybranej, ale wąskiej grupy konsumentów, przystąpią do sieci franczyzowej i stracą część niezależności lub wejdą na związany z bardziej banalnym jedzeniem, ale za to niezagospodarowany rynek śniadaniowy - uważa analityk.
Trudno jednak wskazać sprzedaż jakich konkretnych produktów mogłaby zagwarantować powodzenie. Definicji śniadania bowiem nie ma. Posiłek ten związany jest bardziej z porą (pierwsze jedzenie w ciągu dnia) niż konkretnymi produktami. Według amerykańskiej fundacji Zdrowego Serca standardowe śniadanie powinno zawierać produkty zbożowe, najlepiej pełnoziarniste, nabiał (mleko, jogurty, twarogi, sery), artykuły bogate w węglowodany, błonnik i żelazo, witaminę B (orzechy, otręby), magnes (kakao) i być uzupełniony sokami.
Jednak sieci fast food twórczo rozwinęły to konserwatywne menu. Pierwszym nazywane tam są hamburgery, pizza, hot dog czy nawet panierowane kurczaki ze śniadaniowymi dodatkami (np. bekon czy jajko). Dla sieci szybkiego jedzenia był to strzał w dziesiątkę. Dodatki pozwalają bowiem zaoszczędzić na drogich w przygotowaniu produktach obiadowych. W najlepszych miesiącach, jak donosi Barclays Capital, śniadania odpowiadają za jedną czwartą przychodów sieci. Ale zysk z ich sprzedaży stanowił blisko połowę zarobków.
– Trudno sobie wyobrazić, by kawiarnia serwowała tego rodzaju produkty – mówi Kaszycki. – Jednak nic nie stoi na przeszkodzie w rozwijaniu konceptu deserów kawowych, zapiekanych kanapek w stylu francuskiego Croque Monsieur czy Croque Madame, talerza z wędlinami albo serami.

Wyścig z Biedronką

Ale także samodzielny biznes śniadaniowy w ocenie ekspertów może w najbliższych latach przynieść spore zyski. Najpierw jednak trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie jaka na danym terenie konkretna usługa śniadaniowa przyniesie największe korzyści.
Jeżeli w pobliżu miejsca prowadzenia działalności gastronomicznej znajduje się budowa lub biurowce, najbardziej oczywista jest sprzedaż przygotowanych w domu kanapek dla pracujących tam ludzi. Jeśli jednak taka działalność ma odbywać się zgodnie z prawem, pomieszczenie, w którym produkty będą powstawać, musi z pozytywnym skutkiem przejść audyt sanepidu. Mała jest szansa, jak uważają specjaliści, by standardowa kuchnia w średniej wielkości mieszkaniu przez organ kontrolny została zaakceptowana. – Dobrym wyjściem jest wtedy wejście we współpracę z pobliską restauracją i przygotowywanie posiłków w należących do niej pomieszczeniach, w czasie gdy nie ma klientów – radzi Joanna Cichocka, właścicielka warszawskiej firmy Śniadanko.pl.
Z kolei jeśli w okolicy znajdują się osiedla mieszkaniowe, specjaliści polecają działalność polegającą na dostarczaniu lokatorom produktów śniadaniowych. Tego typu biznes nie obejmuje przetwarzania żywności, więc do jego prowadzenia zgoda sanepidu nie jest potrzebna. – Zapotrzebowanie na tego typu usługi jest coraz większe – przyznaje Stefan Kaszycki. – Warto się nimi zainteresować i po rozeznaniu lokalnego rynku ewentualnie zagospodarować niszę.
W tego rodzaju samodzielnej działalności śniadaniowej, jak twierdzą właściciele, bardzo ważne jest jednak opracowanie dającego szanse na zysk, a jednocześnie konkurencyjnego cennika. Powinien on określać wartość co najmniej kilkunastu rodzajów pieczywa (różnego rodzaju bułki, w tym rogaliki smakowe), jogurty, płatki śniadaniowe, mleko o różnej zawartości tłuszczu, sery i twarogi (najlepiej domowej roboty), tłoczone bezpośrednio z owoców soki jednodniowe. Określenie ceny zależy od lokalnego rynku. W mniej zamożnych dzielnicach trudno liczyć na wysokie marże. Większość mieszkańców zaopatruje się tam w dyskontach typu Lidl czy Biedronka. Wykorzystując efekt skali (tysiące placówek) zaopatrują się one centralnie u producentów, dostając wysokie upusty. – Dostarczanie artykułów śniadaniowych należy raczej do segmentu usług luksusowych i ma szanse na sukces raczej w zamożnych dzielnicach – zastrzega Kaszycki.

>>> Czytaj również: Przełom w Biedronce. Za dwa tygodnie za zakupy zapłacisz komórką

Dodatkowe przychody może przynieść sprzedaż powierzchni reklamowej na papierowych torbach, w które pakowane są artykuły.
Zapewne nie prędko uda się w krajowych punktach gastronomicznych serwujących śniadania osiągnąć standard Tiffany’ego. Nie od razu jednak Rzym zbudowano.
Mała firma śniadaniowa
Konieczne inwestycje
Reklama (e-mailing) – 2 tys. zł;
Akcja ulotkowa – od 1 tys. zł;
Strona internetowa, służąca m.in. do przyjmowania zamówień) – 1 tys. zł;
Pozycjonowanie strony – ok. 200 zł rocznie;
Samochód (używany) – 5–15 tys. zł;
Remont kuchni – od 5 tys. zł;
Zatrudnienie pracownika – 2–3 tys. zł miesięcznie.
Spodziewane zyski
Kupując produkty w hurtowniach spożywczych, można liczyć na marżę w wysokości 20–25 proc., czyli tak jak prowadząc średniej wielkości, nienależący do sieci sklep osiedlowy.
Aby interes miał perspektywy, firma powinna zaopatrywać co miesiąc ok. 30 stałych odbiorców składających zamówienia wartości przynajmniej 30–40 zł dziennie. Przychody z takiej działalności wyniosą wtedy od 22,5 do 30 tys. zł, a zarobek brutto – ok. 6–10 tys. zł. Oczywiście przy założeniu, że działalność będzie wykonywana samodzielnie.
ikona lupy />
Gastronomia przyspiesza / Dziennik Gazeta Prawna