Ze wzrostem niechęci wobec euro rosną wpływy ugrupowań eurosceptycznych.

Sukces Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) w angielskich wyborach lokalnych, rekordowo złe dla wspólnej waluty sondaże w Szwecji, powstanie nowej, niechętnej dalszej integracji partii Alternatywa dla Niemiec. To tylko niektóre wydarzenia ostatnich tygodni wskazujące, że w części państw UE wzbiera antyunijna fala.

>>> Czytaj też: Upadek euro byłby kosztowniejszy od unii fiskalnej

Już w ośmiu państwach UE, w tym w Polsce, liczba osób niechętnych wspólnej walucie przewyższa liczbę jej zwolenników lub jej dorównuje. Dotyczy to zwłaszcza państwa, które jej nie wprowadziły: tylko w jednym kraju płacącym w euro (na Cyprze) liczba jej przeciwników przekracza 40 proc., czyli średnią unijną. Także tylko w jednym państwie bez wspólnej waluty (w Rumunii) odsetek jej przeciwników jest niższy od tej bariery.

>>> Czytaj też: Francja patrzy na Niemców i ogłasza koniec oszczędności

Reklama

Trend jest jednak wyraźny: w 2002 roku jedynie 25 proc. obywateli UE mówiło euro "nie". Dzisiaj jest to już 40 proc. Odsetek ten zaczął znów rosnąć w 2008 roku, po kilku latach stabilizacji na poziomie nieco ponad 30 proc.