Okraszone subtelnym angielskim humorem rady utytułowanego (ukończył m.in. Oxford, LSE i Harvard) i dobiegającego emerytury akademika są skierowane do młodych naukowców. Ale przydać się mogą w każdej chyba branży.

„Jeśli jesteś młody i wszystkim podoba się to, co robisz, to możesz być pewien, że... nie zrobiłeś jeszcze niczego ważnego” – pisze Oswald. Bo jego zdaniem zdobywanie terytorium zawsze okupione jest konfliktami i bólem. To spostrzeżenie zdaje się dość uniwersalne. Nie od dziś wiadomo przecież, że przełożeni zwykle lubią słuchać piosenek, które już słyszeli. Bo takie piosenki lubią także ich przełożeni. Oczywiście we współczesnej kulturze korporacyjnej wszyscy powtarzają, że chcą mieć pracowników kreatywnych i nieszablonowych. Nowych Steve'ów Jobsów.

„Jak myślisz? Ile we wszystkich naszych firmach czeka etatów na takich Jobsów? Pięć czy może siedem?” – pytał mnie niedawno pewien kolega cynik. „A ile jest etatów dla młodych i chętnych do chwytania w lot idei przełożonych?”. Pewnie trochę więcej. Jeśli więc ktoś marzy o zawodowym sukcesie i niezależności, musi przygotować się na długotrwały i dotkliwy stan ducha, który będzie przypominał niekończące się pasmo rozczarowań. Czasem nawet fizycznego bólu. Tak przynajmniej wspomina to Oswald.

„Ale w sumie właśnie to odróżnia światowej klasy badacza od badacza solidnego”. Wcale nie niesamowity intelekt. Tylko energia. I zdolność przetrwania zawodów czyhających po drodze. Ostentacyjną pewność siebie Oswald radzi trzymać jednak na wodzy. W kontaktach ze światem zewnętrznym warto odpowiednio wyważyć proporcje pokory/ słuchania wobec hardości/ zarzucania rozmówcy swoimi pomysłami. Tak mniej więcej 80 do 20. A przede wszystkim trzeba coś robić! W przypadku młodego naukowca jest to produkowanie prac naukowych. Tu Oswald doradza jasne i czytelne formułowanie myśli (zwłaszcza tytułów i streszczeń, bo do meritum rzadko kto w przypadku prac debiutantów dociera).

Reklama

I rada uniwersalna. Jeśli jesteś młody, pod żadnym pozorem nie cyzeluj w nieskończoność swoich dzieł (później już nie będziesz musiał, bo zrobią to za ciebie inni). Po prostu czym prędzej wypuść swój produkt na rynek. Zawsze będziesz mógł go poprawić i wydać/sprzedać/opublikować jeszcze raz. Nie warto przy tym zajmować się tematami, o których wszyscy mówią. Bo jeśli coś jest trendy w tym roku, to pewnie pionierskie było 10 lat temu i już cała masa konkurentów wyspecjalizowała się w temacie. A kiedy ty skończysz pracować nad swoim projektem, on już dawno przestanie być na czasie. Rozsądniej zdecydować się na temat bezpieczny i ponadczasowy albo na coś, o czym nikt inny nie mówi. Przynajmniej będziesz w jakiejś dziedzinie ekspertem. I jeszcze jedno – radzi Oswald – każdy jest dobry w jednej rzeczy, a w innej gorszy. Więc nie ma co bić się na tych polach, na których nam nie wychodzi. „Miałem kiedyś kolegę, który chciał iść na uniwersytet, ale nie mógł zdać egzaminu z francuskiego. Zatrudnił się więc w laboratorium. Wyszło mu to w sumie na dobre.

Facet dostał niedawno Nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny” – pisze ekonomista. Jeśli komuś tych rad za mało, zawsze może sięgnąć do klasyków. Na przykład brytyjskiego pisarza Cyrila Northcote'a Parkinsona. W wydanej jeszcze w latach 60. książce „Jak zrobić karierę?” pisał mniej więcej tak: Przychodzisz do nowej pracy? Świetnie. Przez kilka pierwszych tygodni śpij w biurze. Wszyscy będą myśleli, że przychodzisz pierwszy i wychodzisz ostatni. A ty jeszcze zaoszczędzisz na czynszu.