Najlepiej wypada woj. mazowieckie, gdzie ten odsetek wynosi 6,2 proc. A warto pamiętać, że mówimy o małych przedsiębiorstwach, nie wielkich koncernach. Na drugim miejscu uplasowało się Dolnośląskie, gdzie ten odsetek wyniósł 5,64 proc. Powyżej średniej wypadły także Pomorskie, Zachodniopomorskie i Wielkopolskie.
Na drugim biegunie znalazły się woj. lubelskie (3,39 proc.) i świętokrzyskie (3,71 proc.), gdzie ten odsetek jest prawie dwa razy mniejszy niż u lidera. I to mimo, że Lubelszczyzna położona jest przy granicy z Białorusią i Ukrainą.
Dane pochodzą z weryfikacji, którą na liczbie ponad ćwierć miliona – głównie MSP – przeprowadziła agencja ClearSense.
– Chcieliśmy sprawdzić, jak wiele polskich firm jest nastawionych na eksport. Mimo że dokonała się rewolucja w technologii informacyjnej, to nie obserwujemy jej w handlu zagranicznym – mówi Marcin Pawłowski z agencji interaktywnej ClearSense. – Sama możliwość taniego i szybkiego skontaktowania się z partnerem handlowym poza granicami kraju po prostu nie wystarcza do nawiązania z nim współpracy – dodaje.
Reklama
– Dane Głównego Urzędu Statystycznego mówią o tym, że ok. 40–45 proc. średnich i dużych firm to eksporterzy. Nie wyobrażam sobie, że takie firmy nie mają swoich stron po angielsku. Ale wśród firm małych i mikro ten odsetek jest na pewno mniejszy – komentuje Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.
Z czego może wynikać tak mała liczba stron w językach obcych? – Pewnym wytłumaczeniem mogą być koszty. Mniejsze podmioty bardzo ostrożnie wydają pieniądze. Brakuje też zrozumienia, że dzisiaj można bezpośrednio sprzedawać na całym świecie, a inwestycja w stronę językową może mieć dużą stopę zwrotu – mówi Krzysztoszek.
Inaczej na te dane patrzy prof. Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów. – W Polsce najwięcej firm działa w skali mikro, to przedsiębiorstwa jedno-, dwuosobowe, które świadczą usługi tylko na rynek polski. Z ich perspektywy ponoszenie kosztów w postaci tłumaczenia i obsługi strony w obcym języku może nie mieć sensu. Na pewno łatwiej to zrobić firmie, która ma kilkadziesiąt milionów złotych obrotu rocznie – komentuje Gomułka.