Instytut Universum Civite ponad 1,3 tys. studentów z wydziałów prawa z kilkudziesięciu uczelni publicznych i niepublicznych wręczył listę 130 firm działających na polskim rynku. I zapytał, dla których chcieliby pracować. Badany mógł wybrać maksymalnie pięciu wymarzonych pracodawców. Wyniki są interesujące. Aż jedna czwarta ankietowanych chciałaby pracować dla Ernst & Young, a prawie co piąty – w telewizji TVN. Po kilkanaście procent wskazało na Deloitte, Google Polska i PwC (dawniej PricewaterhouseCoopers). Pierwszą dziesiątkę zamykają giełdowi giganci, w których udziały ma państwo: PKO Bank Polski, Polska Grupa Energetyczna oraz PKN Orlen.
Czym kierowali się adepci prawa, wybierając idealnych pracodawców? Głównie perspektywami na rozwój kariery oraz wysokimi zarobkami w przyszłości. Aż 64 proc. z nich zapytanych o to, jaki jest ich główny cel związany z karierą, odpowiedziało, że „stabilizacja miejsca pracy”. To odróżnia ich od studentów pozostałych kierunków – ci najbardziej cenią sobie stabilizację pomiędzy życiem prywatnym a zawodowym. To, że młodzi prawnicy są skłonni całkiem poświęcić się pracy, potwierdza ich wyobrażenie o najlepszej drodze do znalezienia zatrudnienia. Odpowiadają niemal zgodnie: praktyka. Jeszcze w trakcie studiów zamierza ją podjąć dziewięciu na dziesięciu adeptów.
A jak nasi studenci prezentują się na tle kolegów z zagranicy? W Norwegii na pierwszym miejscu podobnego rankingu wylądowała... policja. Zaraz za nią ministerstwo spraw zagranicznych, sądy rejonowe, założenie własnej kancelarii i wreszcie – sąd najwyższy. Pierwsza prywatna firma na tej liście to Statoil – naftowy potentat znalazł się na 6. miejscu. Z kolei w Szwecji na pierwszym miejscu jest MSZ, dalej sądy, a za nimi renomowana kancelaria prawna Mannheimer Swartling. Na 7. miejscu policja. W Finlandii studenci prawa najchętniej pracowaliby w ministerstwie sprawiedliwości lub w kancelarii Castrén & Snellman.
Reklama
Skąd takie różnice pomiędzy polskimi studentami a tymi ze Skandynawii? – To efekt tradycji demokratycznej, która tam jest znacznie dłuższa. My postrzegamy pracę dla instytucji państwowej jako bezpieczną, ale niedającą dużej satysfakcji. To nie jest pierwszy wybór – wyjaśnia Tomasz Krzywicki z Universum w Polsce. Istotna jest też wysokość wynagrodzenia. Np. w polskim MSZ młody prawnik może liczyć na pensję 2 tys. zł miesięcznie – i to dopiero wtedy, gdy dodatkowo ukończy dwuletnią Akademię PISM (dawniej: Akademia Dyplomatyczna). Jego kolega ze Szwecji czy Norwegii już na początek dostaje nawet kilkanaście razy wyższą pensję.
Zła wiadomość dla przyszłych absolwentów prawa nad Wisłą jest taka, że ich idealni pracodawcy nie palą się do zatrudniania prawników. – Mamy stabilny zespół radców prawnych i aplikantów radcowskich. Nie planujemy wielkiej rozbudowy. Ale jest u nas możliwość odbycia stażu i jesteśmy otwarci na różną formę współpracy z młodymi ludźmi, którzy chcieliby się u nas czegoś nauczyć – mówi Karol Smoląg, rzecznik prasowy TVN.
– W tym roku nie zamierzamy rekrutować żadnych prawników do biur Google w Polsce. Jeśli w późniejszym czasie pojawią się jakieś oferty pracy, to będą one dotyczyły maksimum kilku osób – studzi zapał studentów Piotr Zalewski, rzecznik internetowego giganta. Więcej miejsc jest u tzw. wielkiej czwórki konsultingu. PricewaterhouseCoopers co roku przyjmuje ok. 200 osób, część stanowią prawnicy, którzy mogą pracować m.in. w dziale doradztwa prawno-podatkowego. Otwarta na studentów prawa jest sieć KPMG. – Nasza kancelaria prowadzi bieżącą rekrutację na praktyki dla studentów IV i V roku wydziału prawa. Dysponujemy wolnymi miejscami w trzech naszych biurach: Warszawie, Poznaniu oraz Krakowie – wyjaśnia Anna Gajewska z działu marketingu i komunikacji. I zapewnia, że część osób, które odbędą praktyki w KPMG, ma szansę otrzymać stałą pracę w firmie. Pytanie, czy będzie to praca marzeń.