Steve Ballmer to jeden z niewielu prezesów największych firm IT, o którym w ostatnich latach najczęściej mówi się w kontekście odejścia i nieudanych projektów niż sukcesów. Nowy tablet, nowy system operacyjny, a nawet nowa konsola albo nie sprzedają się tak, jak oczekiwano, albo klienci narzekają na zmiany. Szef Microsoftu kolejny raz próbuje jednak udowodnić, że wie, w jakim kierunku poprowadzić giganta założonego przez Billa Gatesa.
Reklama
57-letni menedżer zaaplikował kierowanej przez siebie organizacji kolejne trzęsienie ziemi. Bez specjalnych konsultacji z kadrą kierowniczą Ballmer zarządził właśnie wielką reorganizację Microsoftu. Najbardziej rewolucyjną zmianą jest połączenie w jeden dział dwóch osobnych bytów: pionu stacjonarnego – w skład którego wchodzą nie tylko komputery PC, lecz także konsole – z częścią mobilną. Z naciskiem, co ważne, na tę ostatnią, bo szefem połączonej sekcji został dotychczasowy szef działu odpowiedzialnego za tworzenie systemu operacyjnego Windows Phone. Pełną integrację z firmą przejdzie też Skype, który dotychczas był osobnym bytem w grupie.
W trzynastoletniej historii Steve’a Ballmera na stanowisku prezesa Microsoftu to nie pierwsza korporacyjna zmiana, jaką aplikuje firmie. Dołączył do niej w 1980 r. jako jeden z pierwszych pracowników i był pierwszym menedżerem (a nie inżynierem) zatrudnionym przez Billa Gatesa, twórcę spółki i jej głównego produktu: systemu operacyjnego Windows.
Ballmer urodził się w Detroit, gdzie jego ojciec – szwajcarski emigrant – był menedżerem w fabryce Forda. Ballmer miał talent do matematyki, którą ukończył na Harvardzie wraz z ekonomią. Już na studiach przejawiał talenty organizacyjne: zarządzał drużyną footbolową, pracował także w harvardzkich pismach „The Harvard Crimson” i „Harvard Advocate”. Zanim dołączył do Microsoftu, pracował w Procter & Gamble z dzisiejszym prezesem General Electric Jeffreyem Immeltem.
Pod kierownictwem Ballmera Microsoft zarabiał i nadal zarabia kokosy. W pierwszym kwartale tego roku przychody wyniosły 20,5 mld dol., a czysty zysk 6,06 mld dol. – w obu wypadkach wyniki były niemal o jedną piątą lepsze niż rok wcześniej. Analitycy zwracają jednak uwagę, że to w dużej mierze odcinanie kuponów od dawnej potęgi – zyski pochodzą bowiem głównie z rynku komputerów stacjonarnych. To jednak kiedyś się skończy, bo na całym świecie sprzedaż PC spada na rzecz urządzeń mobilnych. Tu zaś do potęgi z rynku stacjonarnego Microsoftowi daleko. Wyników sprzedaży nowej wersji systemu operacyjnego Windows Micorosft nie podaje. Tablet Surface, który miał być konkurentem iPada, w ciągu pół roku sprzedał zaledwie 1,5 mln sztuk. Konkurent Apple’a – ponad 22 mln w trzy miesiące. Jakby tego było mało, krytyka spotkała ostatnią, czwartą wersję konsoli Microsoftu – XBox, produkt, który dotychczas był rynkowym pewniakiem.
– Microsoft przyznał tą reorganizacją, że dotychczasowa fragmentaryzacja produktów i startegia były błędem – twierdzi John Furrier, szef serwisu SiliconAngle. Przypomina, że Ballmer jest pod ogromną presją na poprawę wyników, a z planu reorganizacji wynika, że to jego ostatnia próba wprowadzenia firmy na właściwe tory. – Microsoft wciąż może wygrać. Ma wiele zasobów i przewag nad konkurencją. Pytanie brzmi, czy Ballmer podoła: czy wciąż przewodzi; czy będzie w stanie dostarczyć rynkowi odpowiednich produktów – dodaje Furrier.
Jeśli nowa strategia nie wypali, ubiegłotygodniowa zmiana strategii może być ostatnią, jaką przeprowadził Steve Ballmer.