Wyobraźmy sobie, że mamy do czynienia z dwoma typami ludzi. Jeden jest klasycznym egoistą, skupionym na sobie i bezwzględnym. Drugi jest mniej egoistyczny, chętny do pomocy innym bez osiągania wymiernych korzyści. Który z nich odniesie sukces w długiej perspektywie?
Według dominującego w naszych czasach sposobu myślenia, oczywistym zwycięzcą będzie egoista. Darwinowska teoria ewolucji i wiedza na temat współczesnego kapitalizmu podpowiadają nam, że tylko bezwzględni konkurenci przetrwają. Altruiści – powiedzą z kolei zwolennicy teorii gier - są matematycznie niezdolni do osiągania dominacji. Wszelkie akty współpracy są albo błędami wynikającymi z ignorancji albo całkowicie egoistycznymi strategiami, dzięki którym można osiągnąć inne, ważniejsze cele.

Idea biologicznej rywalizacji sprzyja chciwym, tworząc przy okazji ultraracjonalnego i nastawionego na realizacje własnego interesu Homo economicus. Tego typu myślenie leży w samym centrum modeli, które są używane przez ekonomistów do zrozumienia współczesnego świata. Co więcej, modele te są wpajane do głów milionom studentów na całym świecie, a także wpływają na decyzje najpotężniejszych graczy tego globu.

Problem jednak polega na tym, że te rzekomo naukowe modele i sposoby myślenia mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. Otóż przygniatająca większość badań pokazuje, że zachowania polegające na pomaganiu innym są normą wśród ludzi żyjących na naszej planecie. Skoro tak, to pojawia się pytanie, jeśli chciwość popłaca, to czemu ludzie zachowują się inaczej?

Jak dotychczas, nauka nie znalazła odpowiedzi na to pytanie. Istnieje za to kilka dowodów, które pokazują, że racjonalne skupianie się na własnym interesie nie zawsze jest najlepszą strategią. W warunkach ostrej konkurencji, homo ecnomicus może nie przetrwać.

Reklama

>>> Czytaj też: Buchanan: Dlaczego klasyczne modele ekonomiczne nie wyciągną nas z kryzysu

Dylemat więźnia

W ostatnich badaniach naukowcy ze szwajcarskiej Politechniki Federalnej w Zurichu przebadali klasyczną sytuację z teorii gier, znaną jako dylemat więźnia.

Dylemat więźnia dotyczy sytuacji, w której dwie osoby zaangażowane w przestępstwo są przesłuchiwane oddzielnie. Jeśli obaj więźniowie będą współpracowali i nie zdradzą drugiej osoby, łącznie uzyskają najniższy wyrok mierzony liczbą czasu pozbawienia wolności. Więźniowie jednak mogą zdradzić drugiego partnera i zeznawać. Jeśli obaj zdecydują się na zaznania przeciw drugiej osobie, wówczas otrzymają najwyższy możliwy wymiar kary (najdłuższy czas pozbawienia wolności). Jeśli jednak jeden z nich zdradzi, a drugi nie, wówczas ten który zdradzi będzie mógł wyjść na wolność, a ten który nie zdradził, zostanie ukarany. Sytuacja, w której obaj są w stanie wygrać tę grę i współpracować, będzie miała miejsce tylko wtedy, gdy łączy ich jakiś stopień pokrewieństwa lub mają regularny kontakt.

Dylemat więźnia odnaleźć można w wielu realnych sytuacjach, gdzie egoistyczne zachowanie przynosi szerokie negatywne konsekwencje. Dzięki problemowi dylematu więźnia można analizować takie zjawiska, jak zanieczyszczenie, globalne ocieplenie, nadmierny połów ryb czy unikanie podatków.

Szwajcarscy naukowcy przeprowadzili szereg symulacji, w której ludzie (reprezentowani przez komputery) spotykali się w parach, aby zagrać w dylemat więźnia. Niektórzy gracze byli nastawieni tylko na swój interes, inni zaś mieli potencjał, aby troszczyć się również dobry wynik swojego partnera.

Homo economicus cechował się tym, że nigdy nie zużywał swoich zasobów na rzecz innych, podczas gdy nastawieni bardziej altruistycznie gracze stale „marnowali” swoje zasoby na pozostałych uczestników.

Zaskakującym rezultatem tych badań było to, że w wielu symulacjach ci altruistyczni gracze kończyli znacznie korzystniej niż ci typu homo economicus. W jaki sposób?

Typy skłonne do współpracy tworzyły swoiste klastry, w których współpracowały tylko z wybranymi i dzięki temu mogli wzajemnie korzystać z swoich altruistycznych zachowań. Szwajcarscy naukowcy nazwali graczy altruistycznych homo socialis, którzy byli świadomi korzyści płynących ze społecznych interakcji na drodze do osiągnięcia dobrostanu.

>>> Polecamy: Buchanan: Kto tak naprawdę stworzył iPhone'a - Apple czy państwo?

Wady chciwości

Badania szwajcarskich naukowców mogłyby mieć istotne konsekwencje dla decydentów. A wiedza na temat tego, w jaki sposób zachowują się ludzie, może mieć olbrzymie znaczenie.

Nastawiony na współpracę homo socialis ma szansę zaistnieć tylko w sprzyjającym otoczeniu instytucjonalnym, tak samo jak może być bardzo łatwo zniszczony w niesprzyjającym otoczeniu.
Instytucje zbudowane na dbałości o interes własny, takie jak choćby zasady ładu korporacyjnego, gdzie zarządzający muszą przedkładać interesy udziałowców nad interes społeczny, mogą skutecznie zapobiegać pojawianiu się zachowań kooperacyjnych – tylko dlatego, że kierują się nieaktualną już wiedzą.

Homo economicus jest zatem zbyt uproszczoną kreaturą, która w wielu sytuacjach ponosi klęskę tam, gdzie mogłaby korzystać z prawdziwych możliwości. Chciwość nie jest dobra, wbrew temu, co twierdził słynny bohater filmu „Wall Street” Gordon Gekko. Co więcej, w świetle badań chciwość nie jest nawet szczególnie mądrym podejściem.

Mark Buchanan jest fizykiem teoretycznym oraz autorem licznych książek, m.in. “Forecast: What Physics, Meteorology and the Natural Sciences Can Teach Us About Economics”.