Nowelizacja budżetu jest konieczna ze względu na 24-miliardową dziurę budżetową. Część tej kwoty, około 7 i pół miliarda złotych, uda się zaoszczędzić ograniczając wydatki, między innymi w wojsku. Z powodu trudnej sytuacji finansowej w tym roku nie będzie obowiązywała zasada przeznaczania na potrzeby wojska 1,95 procent PKB.

"Te blisko 8 miliardów złotych cięć, jakie zaproponowaliśmy ministrom, zostało przyjętych przez resorty bez żadnych emocji i żadnego sprzeciwu" - oświadczył premier. Tusk podkreślił, że naczelną zasadą nowelizacji budżetu jest ochrona obywateli przed bezpośrednimi skutkami cięć.

>>> Czytaj też: Brzytwa Rostowskiego idzie w ruch. Z finansami państwa jest bardzo źle

Decyzja o nowelizacji budżetu była trudna, ale druga połowa roku zapowiada się dla budżetu znacznie lepiej - mówił w Sejmie minister gospodarki. Janusz Piechociński poinformował o przyjęciu przez rząd nowelizacji ustawy budżetowej.

Reklama

Premier Donald Tusk podkreślił na konferencji prasowej, że nowelizację umożliwiło zawieszenie pierwszego progu ostrożnościowego, wynoszącego 50 procent relacji długu publicznego do PKB. Szef rządu zaznaczył, że ta decyzja była możliwa dzięki dobrej współpracy z prezydentem.

Premier dodał, że cieszy się z dobrych prognoz, które zapowiadają ożywienie gospodarcze w drugiej połowie roku. "Nie będziemy jednak triumfalnie ogłaszać końca kryzysu, ponieważ na podstawie danych z 2 miesięcy byłoby to obarczone grzechem naiwności" - przekonywał premier Tusk.

Wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński argumentował, że celem zwiększenia deficytu o 16 miliardów złotych jest podtrzymanie dobrych tendencji w gospodarce. Lider koalicyjnego Polskiego Stronnictwa Ludowego mówił o pozytywnych danych, szczególnie związanych z wysokimi wskaźnikami eksportu. "Mamy nadzieję, że te decyzje podjęte nie tak dawno, a więc wydłużenie funkcjonowania specjalnych stref ekonomicznych, uelastycznienie pomocy dopuszczalnej dla inwestorów, spowodują dużo większe niż dotąd ożywienie w inwestycjach" - dodał wicepremier Piechociński.

O zapewnieniu bezpieczeństwa finansów publicznych mówił również wicepremier i minister finansów, Jacek Rostowski. Jego zdaniem, kombinacja polegająca na zwiększeniu deficytu o 16 miliardów złotych i cięciach bliskich 8 miliardom jest zgodna z zaleceniami między innymi Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Wicepremier przekonywał również, że odbicie w gospodarkach Zachodu przyszło o kilka miesięcy później, niż oczekiwał polski rząd. "Pozytywnym zaskoczeniem jest bardzo wysoki wynik polskiego eksportu do krajów spoza Unii, prawie wyeliminowano deficyt w handlu zagranicznym" - wyliczał Jacek Rostowski.

Aby zwiększyć deficyt, konieczna była zmiana prawa. Przepisy uniemożliwiały dodatkowe zadłużanie państwa, jeśli wysokość długu publicznego przekracza 50 procent w relacji do PKB. Nowelizację ustawy o finansach publicznych podpisał wczoraj prezydent Bronisław Komorowski.

>>> Czytaj także: Nowelizacja budżetu: rząd obetnie armii 3 mld zł

Dla ekonomistów nowelizacja nie była niespodzianką. Główny ekonomista Banku Millennium Grzegorz Maliszewski powiedział, że nowelizacja budżetu nie jest niespodzianką dla rynków finansowych. Ekonomista zwraca uwagę na mniejsze niż planowano oszczędności, które przyjął rząd. Jego zdaniem w Polsce „nie ma już z czego ciąć”, ponieważ wiele wydatków ma sztywny, ustawowy charakter.

Aby zwiększyć deficyt, konieczna była zmiana prawa. Przepisy uniemożliwiały dodatkowe zadłużanie państwa, jeśli wysokość długu publicznego przekracza 50 procent w relacji do PKB. Ta zmiana w krótkim terminie, zdaniem rozmówcy IAR, może być korzystna dla gospodarki. Większy deficyt będzie impulsem fiskalnym. Dla rynków finansowych wciąż najważniejszą granicą jest ta zapisana w konstytucji, która nie pozwala, żeby polski dług nie przekroczył 60 procent PKB.

Ustawa budżetowa na 2013 rok musiała zostać uaktualniona z powodu wynoszącej 24 miliardy złotych dziury budżetowej. Premier Donald Tusk mówił, że druga połowa roku ma być lepsza dla polskiej gospodarki, ale jest jednak daleki od hurraoptymizmu.

Opozycja zarzuca ministrowi finansów kreatywną księgowość. Od początku mówiliśmy, że przedstawione przez Jacka Rostowskiego założenia są nierealne - zgodnie twierdzą przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości, Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Ruchu Palikota.

Zbigniew Kuźmiuk z Prawa i Sprawiedliwości ubolewa jednak, że budżet MON-u zostanie uszczuplony o 3 miliardy złotych. "To jest jednak bardzo poważne ograniczenie modernizacji armii, trzeba dodać, że nie jest to pierwsze cięcie wydatkow w MON-ie, w 2008 roku sięgnięto po 5 miliardów" - argumentował Kuźmiuk.

Wincenty Elsner z Ruchu Palikota zwraca uwagę, że w nowelizacji budżetu zwiększa się kwotę pożyczki na Fundusz Ubezpieczeń Społecznych. Jak mówił, minister Rostowski chce, by kolejne 6 miliardów złotych można było pożyczyć Funduszowi. "To oznacza, że Rostowskiemu brakuje już 30 miliardów" - powiedział poseł Ruchu Palikota.

Dariusz Joński z Sojusz Lewicy Demokratycznej zastanawia się, czy rząd nie będzie szukał kolejnych oszczędności. Jego zdaniem, powinniśmy wprowadzić podatek od transakcji finansowych, co zrobiło wiele krajów Unii Europejskiej. "To są ogromne pieniądze, które moglibyśmy pozyskać od finansjery, a nie od zwykłych klientów banków" - przekonywał Dariusz Joński.

Rząd zamierza też zwiększyć o 16 miliardów złotych deficyt budżetowy. Aby można było to zrobić, konieczna była zmiana prawa. Przepisy uniemożliwiały dodatkowe zadłużanie państwa, jeśli wysokość długu publicznego przekracza 50 procent w relacji do PKB. Parlament zdecydował o zawieszeniu tego przepisu na potrzeby nowelizacji budżetu. Wczoraj prezydent podpisał ustawę w tej sprawie.