W lipcu roczna dynamika produkcji przemysłowej przyspieszyła do 6,3 proc. z 3 proc. miesiąc wcześniej. Dane opublikowane wczoraj przez Główny Urząd Statystyczny (GUS) zaskoczyły nas, chociaż nasze prognozy były wyższe (6 proc. R/R) niż rynkowy konsensus (5,1 proc. r/r). Za to przyspieszenie odpowiada przede wszystkim wyższa liczba dni roboczych. Po odsezonowaniu produkcja rośnie o 2,8 proc. r/r. Nie mniej jednak i te dane potwierdzają rodzące się ożywienie w polskiej gospodarce, co pozwala z optymizmem spojrzeć w przyszłość. Oczekujemy, że kolejne dane płynące z polskiej gospodarki również będą potwierdzać ten scenariusz.



Dane o produkcji przełożyły się wczoraj na umocnienie złotego. Wsparły też rynek długu, gdzie ceny obligacji wzrosły po ostatnich spadkach, a ich rentowności spadły. Podobnych emocji na rynku nie wywołał natomiast równocześnie opublikowany przez GUS raport o cenach producentów (PPI), przyjęta we wtorek przez rząd nowelizacja budżetu, czy też zdementowane przez premiera Donalda Tuska plotki o rozważanej dymisji ministra finansów Jacka Rostowskiego.



Dane o lipcowej produkcji mogą jeszcze dziś rano budzić emocje na rynku walutowym. Nie będą one jednak już duże, a inwestorzy będą przygotowywać się do publikowanych po południu amerykańskich danych o sprzedaży domów w USA i wieczornej publikacji protokołu z ostatniego posiedzenia FOMC. Obie te "figury" będą analizowane głównie przez pryzmat zbliżającego się wielkimi krokami ograniczenia QE3. Zwłaszcza protokół FOMC.



Jeżeli rynek uzna, że oczekiwane we wrześniu ograniczenie skupu obligacji przez Fed jest nieuniknione, to odbije się to czkawką złotemu. W powszechnej opinii rynki wschodzące, do których wciąż zaliczana jest Polska, w największym stopniu odczują najpierw ograniczenie, a później wygaszenie QE3. W naszej opinii to zbyt daleko idące wnioski i wpływ ten nie będzie aż tak duży. Oczekujemy, że strach przed cięciem QE3 skończy się po pierwszej takiej decyzji Fed-u.



Reklama

Pomimo opublikowanych wczoraj dobrych danych z polskiej gospodarki i związanego z tym umocnienia złotego, w dalszym ciągu oczekujemy, że w najbliższych tygodniach pozostanie on pod presją sprzedających, podobnie jak i inne waluty rynków wschodzących. Inwestorzy będą stronić od złotego obawiając się konsekwencji ograniczenia przez Fed miesięcznych zakupów obligacji w ramach QE3 (tracić będą też polskie obligacje). W najgorszym scenariuszu euro podrożeje do 4,30 zł, a dolar może kosztować 3,25 zł.



Osłabienie złotego związane z cięciem QE3, jakkolwiek może przeciągnąć się do połowy września, będzie jednakże przejściowe i w długim terminie polska waluta powinna zyskiwać na wartości. Głównie na fali poprawiającej się sytuacji w gospodarce. Dlatego niezmiennie prognozujemy, że w perspektywie roku kurs EUR/PLN powinien zbliżyć się do psychologicznego poziomu 4 zł, a USD/PLN do analogicznego wsparcia na poziomie 3 zł.