Szerokiej inwigilacji mogą być poddawani także amerykańscy obywatele. Agencja Bezpieczeństwa Narodowego (NSA), choć ma ograniczone prawo do szpiegowania Amerykanów, jest w stanie przejrzeć 75 proc. ruchu w krajowej sieci – twierdzi „The Wall Street Journal”.
Efekt? Z raportu przygotowanego po wewnętrznej kontroli w NSA z maja 2012 r., o którym pisał wcześniej „The Washington Post”, wynika, że w ciągu roku poprzedzającego kontrolę w agencji doszło do prawie 2,8 tys. nieautoryzowanych przypadków gromadzenia, przechowywania lub dystrybucji danych osobowych. Służba działała z wykorzystaniem pięciu programów stworzonych specjalnie na potrzeby inwigilacji elektronicznej. Za ich pomocą NSA dociera do danych za granicą. Zdarza się jednak, że ruch, który inwigilują służby, przebiega przez terytorium USA.
„Wall Street Journal” sugeruje, że agencja nie tylko przechowuje niektóre e-maile przesyłane między sobą przez amerykańskich obywateli, lecz także wychwytuje krajowe internetowe rozmowy telefoniczne. Tymczasem – zgodnie z orzeczeniami sądu FISC, nadzorującego prawomocność działań NSA – agencja ma obowiązek niszczyć wszystkie przypadkowo gromadzone dane amerykańskich obywateli. Ponadto inwigilacja Amerykanina wymaga zgody sądu.

>>> Czytaj też: USA: wywiad miał dostęp do 56 tysięcy maili

Reklama
Dziennikarze powołują się na serię wywiadów z obecnymi i byłymi przedstawicielami amerykańskich władz. Podkreślają oni, że choć to NSA monitoruje komunikację w internecie, jej aktywność nie byłaby możliwa bez ścisłej współpracy z firmami telekomunikacyjnymi, takimi jak AT&T czy Verizon Communications, które kontrolują łącznie trzy czwarte ruchu internetowego w Stanach Zjednoczonych. Na prośbę NSA wymienione koncerny udostępniają funkcjonariuszom treści, które mogłyby zawierać informacje dotyczące działalności zagranicznych służb specjalnych.
Weryfikacja i filtrowanie otrzymanych od firm telekomunikacyjnych danych to już domena NSA. Agencja ma nieograniczony dostęp zarówno do treści wiadomości, jak i ich autorów. Filtrowanie odbywa się obecnie w kilkunastu miejscach w USA.
Szczegóły systemu inwigilacji elektronicznej stosowanego przez NSA ujawnił jej były współpracownik Edward Snowden. Za przekazanie mediom dokumentów naświetlających istotę działania amerykańskich programów inwigilacyjnych został oskarżony przez Waszyngton o szpiegostwo, po czym otrzymał roczny azyl w Rosji. Sprawa doprowadziła do kryzysu w stosunkach amerykańsko-rosyjskich, a prezydent Barack Obama odwołał nawet wizytę w Petersburgu.

>>> Czytaj też: Firmy zapłacą za Snowdena

ikona lupy />
Inwigilacja poczty elektronicznej / ShutterStock