Piątkowa informacja Milmeksu, o tym, że nie wykupi zapadającej tego dnia serii, musiała być zimnym prysznicem dla jej posiadaczy. Nie dalej jak kilka tygodni wcześniej Milmex – wprawdzie na raty, bo w dwóch następujących po sobie emisjach obligacji – pozyskał nieco ponad 8 mln zł, a więc wystarczająco dużo by spłacić sierpniowe papiery o wartości 7,5 mln zł, wraz z odsetkami. To co wyglądało na zapobiegliwość spółki (nie czekała do ostatniego momentu z rolowaniem) okazało się jednak działaniem o innym celu. Z komunikatu spółki nie wynika to wprost, ale można się domyśleć, że skoro obligacji nie wykupiła środki wydała na inwestycje (komunikat sugeruje, że umowy inwestycyjne zostały już podpisane, ergo – to już w domyśle – spółka nie miała wyboru, na co przeznaczyć środki z emisji obligacji). Obligacje sierpniowe miały być spłacone z przyznanych już dotacji, te jednak nie spłynęły na czas. W piątek dwie inne notowane serie Milmeksu potaniały w reakcji na komunikat spółki, jedna nawet o 2,99 pkt proc. (maksymalny możliwy przedział bez równoważenia rynku).

Rynek nie lubi takich sytuacji. Przekonała się o tym e-Kancelaria, która w poniedziałek przesłała o kilka godzin spóźniony przelew do KDPW, który miał posłużyć wypłacie odsetek od jednej z serii. KDPW odsetek nie rozdzielił, bo było już za późno, spółka komunikat tłumaczący przyczynę opóźnienia opublikowała dopiero w środę. Przyczyna była błaha, ale inwestorzy, którzy pozostali w niepewności przez kilka godzin (już we wtorek nieoficjalne informacje opublikowane przez Obligacje.pl wskazywały na brak podstaw do większych obaw, również na forach internetowych informowano, że odsetki są na kontach), nie czekali na wyjaśnienie sprawy – kursy większości serii (e-Kancelaria ma ich na Catalyst osiem) spadły o 1 pkt proc. lub bardziej.

Czego uczą te dwa przykłady? W przypadku e-Kancelarii można mówić o błahym incydencie, który zdarzał się w przeszłości także w przypadku innych spółek. A jednak reakcja inwestorów była manifestacją niezadowolenia, czemu nie można się dziwić. Rynek dał w tym roku wielokrotnie powody, by dmuchać na zimne i wycofywać się najszybciej jak się da z nieoczekiwanie niepewnych inwestycji. Zbyt wiele było defaultów, by teraz detaliczni inwestorzy nie byli wyczuleni na tym punkcie. Z Milmeksem sprawa jest poważniejsza – opóźnienie w wypłacie odsetek, a opóźnienie w spłacie serii o półtora miesiąca (tyle deklaruje spółka) to jednak duża różnica. Sprawa przykra tym bardziej, że raport kwartalny spółki mógł wywołać przekonanie, że Milmex zmierza jednak w dobrym kierunku.

Myślę, że w obydwu przypadkach winna jest komunikacja z rynkiem. e-Kancelaria mogła już w poniedziałek poinformować rynek, że z przyczyn technicznych spóźniła się z wypłatą kuponu. Takie rzeczy się zdarzają. Milmex też zapewne wiedział wcześniej, że serii sierpniowej w terminie nie spłaci. Im szybciej poinformujesz rynek o ryzyku, tym bardziej wiarygodnym partnerem się stajesz, nawet jeśli przejściowo sytuacja jest nieciekawa. Byłoby lepiej, gdyby posiadacze sierpniowej serii Milmeksu mogli zawczasu dowiedzieć się, że zostaną spłaceni z opóźnieniem, albo nawet o samym prawdopodobieństwie zaistnienia takiej sytuacji. Być może mogliby dzięki temu sprzedać papiery wcześniej, ktoś inny zaś mógłby podjąć ryzyko licząc na ekstra rentowność – rynek jest od tego, by takie sytuacje wyceniać. Dziś możliwości handlu sierpniową serią już nie ma. A skoro dziś Milmex jest w stanie zapewnić, że dotacje otrzyma do 15 października, to tym bardziej kilka dni temu – gdy seria sierpniowa była jeszcze notowana – powinien był wiedzieć o ryzyku opóźnienia napływu dotacji. Raz zawiedzione zaufanie nie łatwo później odrobić.

Reklama

Na koniec zostawiam bardziej optymistyczny akcent tygodnia. Marvipol wykupił w piątek sierpniową serię. Nie jest to zaskoczeniem dla nikogo dziś, ale jeszcze wiosną można ją było kupić za ok. 75 proc. nominału. Wniosek z tego taki, że śledząc uważnie sytuację emitentów można sięgać po ponadprzeciętne zyski, tam gdzie inni mają skłonność do przesadnie strachliwej reakcji. Oby przykład Milmeksu dowiódł tego samego. W przypadku e-Kancelarii, kursy papierów wróciły już do poziomów sprzed incydentu.