Państwo nie tylko sfinansowało badania technologii leżących u podstaw wynalazków Apple, ale i zapewniło kapitał początkowy, nim spółka weszła na giełdę - mówi w wywiadzie Mariana Mazzucato z Uniwersytetu w Sussex.
Lansuje pani tezę, że to nie firmy, a państwo stoi za najważniejszymi innowacjami, które zmieniają nasze życie. Jakieś argumenty?
Podaję przykład Apple’a. Państwo nie tylko sfinansowało badania technologii leżących u podstaw ich wynalazków, ale i zapewniło kapitał początkowy, nim spółka weszła na giełdę. Państwo miało udział w rozwijaniu wszystkich aspektów, które czynią iPhone’a smartfonem: np. internet i GPS. Państwo jest sponsorem gotowym na długoterminowe finansowanie. Kapitalizm opiera się na krótkoterminowym zysku. Innowacje wymagają stałego dopływu kapitału na przestrzeni 10–20 lat. Teoretycznie ryzyko, którego nie chcą brać na siebie banki, powinny brać fundusze venture. Ale one też chcą zwrotów w ciągu 3–5 lat. Rola państwa została zapomniana przez ideologię, w myśl której państwo jest ważne, ma inwestować w badania podstawowe, ale najbardziej rewolucyjną i kreatywną siłą jest sektor prywatny. Tak się mówi od 30 lat.
Firmy mogą pełnić funkcję podmiotu finansującego badania podstawowe?
Państwo nie powinno brać ryzyka związanego z badaniami tylko na siebie, ale ryzykować razem z sektorem prywatnym. I tak jak on czerpać z tego profity. Tymczasem sektor prywatny uważa, że państwo powinno wziąć na siebie wszystko, co ryzykowne, co wymaga dużych nakładów. Wcześniej tak nie było. W latach 50., 60., a nawet 70. firmy takie jak Xerox współinwestowały z państwem w ryzykownych obszarach. Tragedią jest, że Apple wydaje na badania i rozwój tak mało. Tak samo jest w przypadku Cisco, które zamyka laboratoria. Firmy, wiedząc, jak bardzo polegają na państwie, tym bardziej powinny czuć obowiązek, żeby dać coś w zamian, np. środki na fundusz innowacyjny, z którego sfinansowano by kolejną rundę wynalazków.
Reklama
Skąd ich niechęć do wchodzenia w deale z państwem?
Firmy nie myślą o przetrwaniu gospodarki w dłuższej perspektywie ani o uczynieniu kapitalizmu bardziej funkcjonalnym. One chcą zarobić. Dzisiaj. W latach 70. potrafiły lobbować za obniżeniem podatków, bo to podniesie innowację, bo jesteśmy przedsiębiorcami, bierzemy na siebie ryzyko itp. Ale niskie podatki nie pomagają zainteresowanym długoterminową perspektywą, ale szukającym szybkiego zysku.
Firma może powiedzieć: „Nasz sukces jest sukcesem państwa, bo zapłacimy większe podatki”.
Przykładem mogą być duże firmy farmaceutyczne, które bardzo zależą od badań finansowanych przez państwo, a lobbują za cięciami podatków. Jedna z nich zostawiła fabrykę w Wielkiej Brytanii i przeniosła się do Bostonu, bo w USA jest Narodowy Instytut Zdrowia, który rocznie inwestuje 32 mld dol. w typ wiedzy, której oni potrzebują. Jeśli myśleliby długoterminowo, to powinni lobbować nie tylko za tym, żeby pieniędzy na badania było więcej, lecz także myśleć, skąd rząd je weźmie. Zmniejszanie podatków może doprowadzić tylko do zmniejszenia funduszy na badania.
Czasem to państwo hamuje innowacje. Na przykład poważnym ograniczeniem w eksploracji Kosmosu jest koszt wyniesienia ładunku na orbitę. Nie była w stanie tego zrobić NASA, musiała pojawić się firma SpaceX.
We wczesnych etapach wielu różnych technologii używanych w podboju Kosmosu, takich jak nano-, bio- czy czyste technologie, to badania państwowe grały największą rolę. Tak samo było w sektorze IT: podstawy takie jak mikroczip i półprzewodniki opłaciło państwo, a rynkowe wdrożenie – uczynienie komputera osobistym – należało do sektora prywatnego. Fazy wdrożenia nie można mylić z wcześniejszą fazą badań podstawowych.
Jedne państwa są bardziej przedsiębiorcze, a inne wcale? Chodzi tylko o wielkość środków na badania.
Badania wymagają dużych środków. Prywatne fundusze na badania i rozwój są wysokie w tych krajach, które już wydają dużo pieniędzy na badania i rozwój. Jeśli biznes widzi, że państwo chętnie inwestuje w tę materię, to wtedy sam też się angażuje. Ale same pieniądze nie wystarczą, potrzebny jest cały system innowacji. Żeby państwo można było nazwać naprawdę przedsiębiorczym, musi być wystarczająco odważne, aby myśleć o wielkich wyzwaniach, aby chcieć poszukiwać „next big thing”. Chiny, Niemcy i Dania to przykłady takich państw. Dania dziś jest dostawcą nr 1 zielonych technologii i nauczyła nas, że czasem warto skoncentrować się na wybranym zagadnieniu. Przy czym nie może to być zbyt wąska specjalizacja – to musi być misja, taka jak wysłanie człowieka na Księżyc. Zmiana klimatu może być taką misją przyszłości. Do tego potrzeba odważnych i bogatych instytucji. W USA finansowanie badań za bardzo przypomina rozdawnictwo. W Chinach i Brazylii państwowe banki inwestycyjne łożą nie tylko na infrastrukturę, lecz także na badania. Czerpią z tego zysk, który potem rząd wstrzykuje z powrotem do gospodarki. To w efekcie daje mądrzejszy, przynoszący korzyści wszystkim wzrost. Jedną z przyczyn nierówności na Zachodzie jest wyjmowanie z gospodarki wartości przez innowatorów, którzy naprawdę nimi nie są.

>>> Polecamy: Buchanan: Kto tak naprawdę stworzył iPhone'a - Apple czy państwo?

ikona lupy />
Mariana Mazzucato, profesor ekonomii z Uniwersytetu Sussex, autorka książki "Przedsiębiorcze państwo", FOT: materiały prasowe. / Dziennik Gazeta Prawna