Dwa lata po apogeum europejskiego kryzysu zadłużenia bliskość strefy euro staje się coraz bardziej korzystna dla polskiego złotego, węgierskiego forinta i czeskiej korony.

Podczas gdy 20 walut rynków wschodzących, którymi handluje się najczęściej, w ciągu ostatnich czterech miesięcy straciły średnio 5 proc. wobec dolara, czeska korona zyskała 2,8 proc., a złoty i forint umocniły się o co najmniej 0,4 proc. – wynika z danych agencji Bloomberg.

Zakończenie najdłuższej w historii recesji w strefie euro pomogło w tym roku Polsce, Czechom i Węgrom podwoić nadwyżkę w handlu. To z kolei pozwoliło zapobiec szerokiemu odpływowi kapitału, który osłabił waluty innych rynków wschodzących, od indyjskiej rupii do brazylijskiego reala.

Sytuacja taka dla wymienionych krajów Europy Środkowej to zwrot o 180 stopni wobec tego, co miało miejsce w ciągu pięciu ostatnich miesięcy 2011 roku. Wówczas na fali obaw o kondycję strefy euro złoty, korona czeska i forint traciły nawet 23 proc. wartości.

- Na rynki powraca zaufanie. To właśnie kraje Europy Środkowo-Wschodniej były bardziej narażone na negatywne konsekwencje kryzysu w strefie euro. Teraz, gdy gospodarka strefy euro odżywa, z pewnością pomoże to krajom Europy Środkowej – komentuje Jane Foley, strateg walutowy z Rabobank International w Londynie.

Reklama

>>> Czytaj też: Ile rzeczywiście możemy wydać? I dlaczego coraz mniej?

Walutowy pogrom

Złoty, czeska korona i węgierski forint unikają obecnie jednego z najgorszych od 2011 roku pogromów walutowych, który dotyka waluty rynków wschodzących. Impulsem do spadków wartości walut były płynące z Rezerwy Federalnej pogłoski, że Fed przygotowuje się do zmniejszenia programu luzowania ilościowego (QE3), który pompował pieniądze w światową gospodarkę.

Kraje Europy Środkowo-Wschodniej w pewnym zakresie są chronione, ponieważ znajdują się stosunkowo daleko od USA. Dodatkowo pojawiła się nadzieja, że wraz z odbiciem gospodarczym w strefie euro, wzrost eksportu z Polski, Czech i Węgier da tym krajom dodatkowy impuls ekonomiczny – komentuje Foley.

Wśród walut rynków wschodzących, które na skutek pogłosek płynących z Fed ucierpiały najbardziej, należy indyjska rupia. Waluta Indii w ciągu ostatnich czterech miesięcy straciła aż 14 proc., osiągając apogeum spadków 28. sierpnia. Równie duże spadki zanotowała rupia indonezyjska, tracąc 13 proc. W czwartek waluta Indonezji osiągnęła najniższą od 4,5 roku wartość wobec dolara amerykańskiego. Brazylijski real stracił 12 proc. wobec dolara, osiągając 21. sierpnia najniższą od 2008 roku wartość.

>>> Czytaj także: Ile zostało polskiej budowlanki w budowlance polskiej?

Ożywczy eksport

Około połowy eksportu Polski, Czech i Węgier trafia do strefy euro. Łączna nadwyżka handlowa Warszawy, Pragi i Budapesztu w pierwszej połowie 2013 roku wyniosła 10,5 mld euro. Rok wcześniej było to tylko 4,2 mld euro – wynika z danych agencji Bloomberg.

Steffen Reichold z Stone Harbor Investment Partners LP z Nowego Jorku studzi jednak optymizm. Zdaniem ekonomisty wzrosty wartości walut krajów Europy Środkowo-Wschodniej będą ograniczone ze względu na problemy strefy euro, czyli wysokie bezrobocie i poziom zadłużenia publicznego.

„Trajektoria wzrostu dla Europy Zachodniej jest dziś lepsza, ale wciąż jest to dość umiarkowany wzrost. Sprawia to, że jestem sceptyczny co do większej dynamiki wzrostu w krajach Europy Środkowo-Wschodniej” – dodaje Reichold.

Według mediany odpowiedzi 27 strategów walutowych ankietowanych przez agencję Bloomberg, polski złoty do końca roku straci 3 proc. i osiągnie poziom 3,27 za dolara, czeska korona spanie o 4 proc. do poziomu 20,29 za dolara, zaś węgierski forint straci 2 proc. do poziomu 232 za dolara.

>>> Czytaj również: Warszawa niczym Nowy Jork: najwyższy apartamentowiec w UE odsłania swoje wnętrza

Czerpanie korzyści

Obecnie waluty tych krajów na fali lepszych prognoz gospodarczych umacniają się wobec euro. Renaissance Capital, firma maklerska z Moskwy, przewiduje, że Polska, Czechy i Węgry w 2014 roku zanotują największy skok pod względem wzrostu gospodarczego wśród wszystkich krajów rozwijających się. Według głównego ekonomisty z Renaissance Capital, Charlesa Robertsona, polska gospodarka w tym roku zwiększy się o 3 proc., czeski PKB wzrośnie o 2 proc., zaś węgierski o 2,5 proc.

>>> Polecamy: Inflacja wreszcie stabilna. Nie było żadnych skoków cen