Polska znajduje się na wysokim 5. miejscu w gronie 30 krajów europejskich zestawionych pod względem opłacalności wynajmu mieszkań – wynika z danych portalu Global Property Guide. Regularnie szacuje on, jak wysokie przychody z wynajmu generują nieruchomości mieszkalne. Pod uwagę brane są 120-metrowe lokale o podwyższonym standardzie zlokalizowane w centrach stolic. W zamyśle autorów zestawienia ma to pozwolić na utrzymanie porównywalności danych.

Wysokie ceny zakupu obniżają rentowności

Na najniższy poziom rentowności wynajmu może liczyć właściciel 120-metrowego lokalu o podwyższonym standardzie w Monako. Na zakup takiej nieruchomości trzeba wydać przeciętnie aż 4,7 mln euro (równowartość 19,8 mln złotych). Potencjalny przychód z wynajęcia takiego apartamentu szacowany jest na 7,5 tys. euro miesięcznie (31,2 tys. złotych), co w odniesieniu do wartości nieruchomości daje skromne 1,9 proc. w skali roku. Trzeba pamiętać, że jest to wartość w ujęciu brutto, a więc uwzględniająca tylko przychód. Gdyby oszacować, jaka kwota faktycznie zostanie w kieszeni właściciela po opłaceniu kosztów i uwzględnieniu, że nieruchomość może okresowo nie generować przychodu, mogłoby się okazać, że zakup apartamentu na wynajem w Monako może przynieść straty, a nie zyski. W tym wypadku nie powinno to jednak dziwić. Zakup nieruchomości w drugim (po Watykanie) najmniejszym pod względem powierzchni niezależnym państwie świata jest często decyzją o charakterze prestiżowym, a nie inwestycyjnym. Nie bez znaczenia może być też fakt, że Monako jest uważane za raj podatkowy (brak opodatkowania dochodów i rygorystyczne podejście do tajemnicy bankowej). Powoduje to, że przeciętny metr nieruchomości mieszkalnej w tym zakątku świata kosztuje około 130 – 160 tys. złotych, czyli niejednokrotnie tyle, ile trzeba wydać na mieszkanie w polskim mieście.

>>> Czytaj też: Ceny ofertowe mieszkań spadają. We wrześniu były niższe o ponad 3 proc.

Reklama

W Londynie apartamenty wykupują inwestorzy

Kolejnym krajem o niskiej dochodowości wynajmu jest Wielka Brytania. Należy oczywiście podkreślić, że w tym przypadku chodzi o rynek londyńskich apartamentowców. Ich wynajem przynosi, wg danych GPG, przychód roczny na poziomie zaledwie 2,1 proc. wartości nieruchomości. Szukając wyższych rentowności wystarczy rozpocząć poszukiwania na obrzeżach stolicy Wielkiej Brytanii. Jak bowiem donosi dziennik The Telegraph, w takich lokalizacjach jak Lower Edmonton, Plaistow, Abbey Wood, East Ham czy Stratford, możliwe do uzyskania rentowości przekraczają 7 proc. w skali roku.

Powodem niskiej zyskowności wynajmu apartamentowców w centrum Londynu jest dynamiczny wzrost ich wartości po wybuchu kryzysu za czym równolegle nie poszły wzrosty czynszów najmu. Ten segment rynku jest powszechnie uważany za bezpieczną ostoję dla kapitału w trakcie burzliwych czasów. W efekcie zgłaszanego od kilku lat wysokiego popytu zagraniczni inwestorzy są obecnie właścicielami ponad połowy apartamentów w większości dzielnic centralnego Londynu. Co więcej, wzrost cen ciągle trwa. Gdyby bowiem wziąć pod uwagę październikowe dane Rightmove, to okazałoby się, że na terenie najdroższej dzielnicy Londynu (Kensington and Chelsea) w ostatnich 12 miesiącach przeciętna cena nieruchomości wzrosła aż o 9,2 proc. do poziomu ponad 2,4 mln funtów.

Najwyższe zyski po przecenie

Po drugiej stronie tabeli znajdują się przeważnie kraje, w których ceny nieruchomości znacząco spadły w trakcie kryzysu. W efekcie można dziś kupić tam mieszkanie na wynajem za znacznie mniejsze pieniądze niż przed kryzysem, a wynająć je można za niewiele niższą lub nawet wyższą stawkę niż jeszcze kilka lat temu. Przykładem może być Rumunia, która jest wg danych GPG, krajem o najwyższej w Europie zyskowności wynajmu. Kraj ten, po czteroletniej przecenie mieszkań i pomimo polepszających się wskaźników gospodarczych, wciąż ma słaby rynek nieruchomości. W drugim kwartale br. ceny mieszkań były prawie o 6 proc. niższe niż w analogicznym okresie przed rokiem. Dzięki korekcie cen możliwe są do osiągnięcia wyższe rentowności wynajmu. W przypadku 120-metrowych apartamentów w centrum Bukaresztu rentowność brutto jest szacowana na 6,1 proc. w skali roku. O ponad 1 pkt. proc. wyższe zyskowności są możliwe do osiągnięcia w przypadku bardziej popularnych lokali 50-metrowych.

Podobna sytuacja ma miejsce na Węgrzech, gdzie pierwszy kwartał roku przyniósł dalszą 2-proc. przecenę mieszkań – wynika z danych banku FHB. Względna stabilność poziomu czynszów pozwala obecnie osiągać w przypadku budapesztańskich apartamentów rentowności wynajmu na poziomie 5,8 proc. w skali roku.

Polska w gronie najzyskowniejszych krajów

Rodzimy wynik 5,5 proc. plasuje Polskę na 5. miejscu, w gronie krajów o najwyższych zyskownościach wynajmu. Nad Wisłą kryzys obniżył ceny mieszkań o około jedną czwartą, ale utrzymał czynsze na relatywnie stabilnym poziomie. W efekcie dziś kupując mieszkanie na wynajem można liczyć na znacznie wyższą rentowność wynajmu niż jeszcze kilka lat temu. Oczywiście powyższy wynik dotyczy 120-metrowych apartamentów w centrum Warszawy, a więc nie jest reprezentatywny dla całej Polski. I tak biorąc pod uwagę tylko 6 największych miast i bardziej popularny segment lokali dwupokojowych można liczyć na rentowność brutto na poziomie od 6,7 proc. (w Krakowie) do 8,7 proc. (w Łodzi) – wynika z szacunków Lion’s Banku.

>>> Polecamy: GUS: W budownictwie mieszkaniowym gorzej niż przed rokiem