Za to, jak wynika z naszych informacji – planowana jest podwyżka stawek opłat za przejazd drogą objętą systemem viaTOLL.

NIK twierdzi, że ok. 100 bramownic pobierających opłaty od kierowców wprowadzono do obrotu na podstawie sfałszowanych świadectw odbioru. Dodają, że do wykonania części z nich wykorzystano materiały niespełniające norm, co stanowi zagrożenie dla kierowców. Z informacji DGP wynika jednak, że nie będą one demontowane (zakwestionowane bramownice znajdują się na terenie woj. śląskiego, małopolskiego oraz na autostradzie A2). Jak nieoficjalnie się dowiedzieliśmy, do zafałszowania dokumentów mogło dojść nie w Polsce, ale w Niemczech, dokąd włoski importer sprowadzał na polskie potrzeby z Chin 133 tony tzw. kształtowników.

– Badania niezależnych ekspertów i laboratoriów badawczych [Energomontaż Południe, Laboratorium Huta Pokój i ekspert z Politechniki Śląskiej – red.] nie wykazały odchyleń od normy. Nie przedstawiono nam konkretnych przykładów wskazujących na zagrożenie dla użytkowników dróg – twierdzi Marek Cywiński, dyrektor Kapscha w Polsce. Również resort transportu nie zgadza się z zarzutami NIK. Ministerstwo podkreśla, że montaż od 2011 r. systemu viaTOLL podlegał wielu kontrolom, w tym także ze strony Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego, które także nie wykazały żadnych nieprawidłowości.

Same bramownice to jednak nie koniec. NIK wytyka też brak metrologicznej kontroli układu pomiarowego, przez co trudno zweryfikować, czy pojazdowi naliczono opłatę za właściwy dystans (ze stanowiskiem NIK nie zgadza się Główny Urząd Miar). NIK twierdzi też, że bramownice viaTOLL nieprawidłowo zakwalifikowano do kategorii urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego, przez co 500 z nich ustawiono bez pozwolenia na budowę.

Reklama

System viaTOLL puchnie w oczach

System opłat drogowych viaTOLL puchnie w oczach, obejmując kolejne odcinki dróg i zwiększając wpływy do Krajowego Funduszu Drogowego. Dla rządu to jednak za mało i zapowiada weryfikację stawek opłat za drogi. Czyli podwyżki.

Od jutra przybędzie 340 km płatnych dróg ekspresowych i autostrad. W grudniu kolejnych 120 km. Osoby związane z branżą drogową szacują, że tylko dzięki październikowemu rozszerzeniu wpływy do Krajowego Funduszu Drogowego z tytułu opłat drogowych mogą się zwiększyć o 10–12 mln zł miesięcznie. Od lipca 2011 r. do końca września 2013 r. system zarobił ok. 2,2 mld zł. W sumie do końca 2018 r. kosztujący niemal 5 mld zł projekt viaTOLL ma wygenerować 12 mld zł przychodu.

W okolicach 2016 r. mogą zostać wprowadzone zmiany w przyjętym schemacie stawek opłat viaTOLL. Jak mówi nam rzecznik Ministerstwa Transportu Mikołaj Karpiński, choć jeszcze nie zdecydowano o ostatecznym kształcie zmian, to należy liczyć się ze stopniowym urealnianiem stawek o wskaźnik inflacji.

Jak wynika z informacji DGP, rząd zamierza też w przeciągu najbliższych dwóch lat wyodrębnić oddzielną kategorię stawek dla najnowocześniejszych pojazdów spełniających normę emisji spalin Euro 6. Obecnie stanowią one zaledwie 0,39 proc. wszystkich aut zarejestrowanych w systemie viaTOLL.

Czy krytyczny raport NIK o systemie e-myta może mieć wpływ na sytuację kierowców, wobec których Główny Inspektorat Transportu Drogowego prowadzi postępowania w sprawie nieopłaconego e-myta? Tych postępowań jest 9106. Do tego skierowano 635 spraw do sądów administracyjnych (za brak opłaty) i 118 wniosków o ukaranie do sądów rejonowych (za niewskazanie kierującego). Przede wszystkim po raporcie NIK pojawiają się wątpliwości w sprawach o kary nałożone na kierowców, którzy jechali drogą płatną bez urządzenia viaBOX, służącego do elektronicznego wnoszenia opłat.

– Wyraźnie wskazano, że w pierwszym okresie funkcjonowania systemu, od lipca do października 2011 r., nie wszystkie drogi były oznaczone znakiem informującym kierowców o tym, że wjeżdża się na odcinek płatny – mówi Iwona Szwed z biura prawnego Arena 561. Wynika z tego, że ukarani w tamtym okresie kierowcy mogli sobie nie zdawać sobie sprawy, że muszą zapłacić e-myto. – To argument szczególnie dla prywatnych właścicieli aut osobowych czy busów, którzy dostawali kary za nieopłacone e-myto, jeśli jechali z doczepioną przyczepką. Do tej pory nie mieli oni podstaw czy możliwości odwołania się. Teraz takie osoby będą mogły zwrócić się z wnioskiem do GITD lub GDDKiA o zwrot lub anulowanie kary. Jeśli nie zostaną uwzględnione, trzeba będzie się zwrócić do sądu administracyjnego – tłumaczy prawniczka. Trudniej na ten argument będzie się powołać zawodowym kierowcom, bo sąd zawsze może uznać, że z racji wykonywanego zawodu powinien orientować się w aktualnej mapie sieci dróg płatnych.

>>> Czytaj też: NIK wykazał nieprawidłowości w działaniu systemu viaTOLL