Czasem udaje się zarobić fortunę, idąc pod prąd. Tym razem jednak gwiazdę inwestycji w obligacje może czekać przykra niespodzianka. Ukraina jest bowiem nieprzewidywalna.

Michael Hasenstab zarządza portfelem inwestycyjnym w Franklin Templeton Investments i wygrał wiele branżowych nagród. Ma lepsze wyniki od innych – zarządzany przez niego portfel dał w ciągu ostatnich 12 lat średni zwrot z inwestycji w obligacje w wysokości 7,1 proc., wynika z danych FE Trustnet. „Irish Independent” napisał, że Hasenstab zarobił dla swoich klientów 2,6 mld dolarów dzięki zakupowi 10 proc. obligacji wyemitowanych przez Irlandię w 2011 i 2012 r. Gdy Irlandia przegoniła widmo niewypłacalności, zarobił krocie.

>>> Zobacz, które kraje są najbliżej bankructwa – interaktywna mapa

Teraz Hasenstab postawił na jeszcze bardziej ryzykowne papiery – ukraińskie. Od 30 września fundusz zarządzany przez niego ma w portfelu ukraińskie obligacje denominowane w euro i dolarach o wartości ok. 3 mld dolarów. A wiarygodność kredytowa Kijowa nie była wysoka nawet przed tym, jak ponad pół miliona ludzi wyszło na ulice w protestach antyrządowych.

Rezerwy walutowe Ukrainy się kurczą, a rząd będzie musiał spłacić niemal 10 mld dolarów długu w przyszłym roku i ponad 13 mld dolarów w 2015 r., wynika z danych agencji Bloomberg. 1 listopada Standard & Poor's obniżył rating Ukrainy o jeden stopień do B-. W zestawieniu Deutsche Bank, ukraińskie CDS-y, czyli swapy od ryzyka niewypłacalności państwa, są w pierwszej trójce na świecie, zaraz po argentyńskich oraz wenezuelskich i w tej chwili wynoszą 1071 pkt (dla porównania w zestawieniu Deutsche Bank Research Polska znajduje się na 19. pozycji pod względem bezpieczeństwa spośród 49 obserwowanych państw z wynikiem 84 pkt i prawdopodobieństwem bankructwa szacowanym na 1,4 proc., a najbezpieczniejsze są papiery norweskie z CDS-ami na poziomie 13 pkt).

Reklama

Protesty, które wybuchły po decyzji rządu, by nie podpisywać umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską jeszcze pogorszyły sytuację. Cena 10-letnich ukraińskich obligacji denominowanych w dolarach spadła o ok. 5 procent w ciągu tygodnia. Rentowność papierów zapadających w 2014 r. podskoczyła do 19 proc. z 13 proc. tydzień temu.

Protesty jeszcze bardziej skomplikują i tak trudne relacje Ukrainy z Międzynarodowym funduszem Walutowym, który pomaga Ukrainie pokryć deficyt budżetowy. MFW jako warunek dalszych pożyczek stawia cięcia rządowych dopłat do energii dla gospodarstw domowych, ale władze boją się, że taka decyzja sprowokuje jeszcze więcej ludzi do protestów.

Hasenstaub, polega w dużym stopniu na analizie gospodarczej w swoich decyzjach inwestycyjnych i z pewnością zdaje sobie sprawę z trudności finansowych Ukrainy. Jednak nie kieruje się tylko cyferkami – kładzie duży nacisk na zdobycie głębszej wiedzy na temat otoczenia rynkowego. Tym razem jednak polega na informacjach, które są niezbyt wiarygodne i to może zgubić asa inwestycji. Ukraina, od zawsze rozdarta między Wschodem a Zachodem – zarówno w sensie psychologicznym, jak i polityczno-gospodarczym, jest znacznie mniej przewidywalna niż państwa członkowskie UE, takie jak Irlandia czy Węgry.

Zasadnicze pytanie brzmi: jak długo prezydent Wiktor Janukowycz i jego rząd zdołają się utrzymać przy władzy? Prezydent miota się, by zebrać pieniądze na uspokojenie elektoratów przed wyborami zaplanowanymi na 2015 r. Teraz jest w Chinach i negocjuje w sprawie pozyskania kilku miliardów na konkretne projekty. Liczy też na nagrodę od Rosji za odrzucenie umowy z UE, choć możliwe, że Moskwa i Kijów nadal się targują.

Dla kiepsko zorganizowanej opozycji mogłoby być nawet lepiej, gdyby Janukowycz dotrwał na stanowisku do wyborów w 2015 r. (co wydaje się całkiem prawdopodobne teraz, kiedy rząd Mykoły Azarowa wybronił się przed przetrwał wotum nieufności w parlamencie). Moment, gdy gospodarka jest w tak opłakanym stanie, jest kiepski na przejmowanie władzy. Wydarzenia takie jak niewypłacalność lub dewaluacja ukraińskiej hrywny (prognozowana przez agencję S&P na następny rok) osłabią Janukowycza i ułatwią przejęcie władzy jego rywalom.

Hasenstab zabezpieczył się przed dewaluacją, inwestując w papiery denominowane w walutach zagranicznych. Nawet niewypłacalność państwa nie byłaby wielką tragedią dla Templeton Global Bond Fund, który ma kapitał w wysokości 70 mld dolarów i tylko część z niego zainwestowano w ukraińskie obligacje. Jednak może ucierpieć reputacja Hasenstaba, znanego z tego, że idzie pod prąd – byłaby to tylko jedna drobna ofiara w walce Ukrainy o tożsamość.

>>> Czytaj również: Wiktor Janukowycz już się nie boi