Premier Enrico Letta zapowiedział, że jutro złoży rezygnację na ręce szefa państwa. To rezultat swoistego "przewrotu pałacowego", a nie napięć w koalicji czy zmiany układu sił na włoskiej scenie politycznej. Jak się podkreśla we Włoszech, chodzi o kryzys pozaparlamentarny. To nie parlament odmówił wotum zaufania rządowi, lecz Partia Demokratyczna, do której należy sam premier. Stojący na jej czele od grudnia burmistrz Florencji Matteo Renzi, postawił sprawę zmiany rządu na popołudniowym posiedzeniu kierownictwa partii. Większość poparła jego stanowisko.

>>> Czytaj również: Rząd został powołany w kwietniu 2013, nazywany był "prawdziwie włoskim rządem"

W odpowiedzi premier Letta zapowiedział złożenie dymisji. Zrobi to w piątek, po niespełna dziesięciu miesiącach od zaprzysiężenia swego gabinetu w drugiej połowie kwietnia. Renzi zarzucił Letcie zbyt powolne tempo reform, a przede wszystkim wychodzenia z kryzysu. Musimy jak najszybciej zmienić bieg i wydostać się “z tego mokradła”, powiedział młody lider demokratów. Odrzuca on ewentualność przedterminowych wyborów i jedyne wyjście widzi w zmianie ekipy rządowej. Nie kryje swych ambicji, by samemu zostać premierem.

>>> Czytaj również: Burmistrz Nowego Jorku ufundował nagrodę 9 mln euro za nowatorskie pomysły usprawniające codzienne życie mieszkańców miast

Reklama