Ostatni kwartał ubiegłego roku przyniósł najwyższą od czasu boomu, czyli początku 2007 r., liczbę transakcji na rynku nieruchomości. W sześciu największych aglomeracjach sprzedanych zostało o ponad 14 proc. więcej mieszkań niż w III kw. 2013 r.
Zdaniem analityków z firmy Reas, lata 2014 i 2015 także powinny być dobrym okresem dla branży deweloperskiej, wspartej dodatkowo przez start rządowego programu Mieszkanie dla Młodych.
A to oznacza, że i sprzedawcy mebli nie powinni mieć powodów do narzekania, tym bardziej że wzrost gospodarczy i większe poczucie bezpieczeństwa na rynku pracy powinny zwiększyć wydatki na te dobra trwałego użytku, z których kupowania rezygnuje się w okresach kryzysów.
Mebli będziemy kupować coraz więcej także z innych powodów. Są mniej trwałe niż kiedyś, przez co będziemy je częściej wymieniać. Tym samym będziemy podążać trendem z krajów zachodnich, gdzie to już ma miejsce. W Polsce na razie widać to w sprzęcie AGD/RTV.
Reklama
– Obecnie popyt jest stabilny – wyjaśnia Tomasz Wiktorski, właściciel B+R Studio, ekspert Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli.
Uruchomienie własnego salonu meblowego nie jest tanie, zwłaszcza jeśli przedsiębiorca zamierza to robić na własną rękę. Trzeba liczyć się z wydatkami na poziomie od kilkuset tys. zł do nawet 1 mln. Wynika to z faktu, że producenci coraz rzadziej wypożyczają ekspozycję, a oczekują jej zakupu przez właściciela sklepu.
– Jeśli już uruchamiać biznes w tej branży, to albo decydować się na duży salon rzędu 3 tys. mkw., gdzie klient będzie miał możliwość zapoznania się z szeroką ofertą rynkową, albo na mały nastawiony na produkty niszowe, niewymagające dużej powierzchni do prezentacji – podpowiada Tomasz Wiktorski.
Współpracę z producentami można nawiązać na trzy sposoby. Po pierwsze uczestnicząc w targach meblarskich. Na ogół wystawia się na nich 100–200 producentów, czyli zaledwie niewielka część rynku, na którym działalność prowadzi w sumie 2 tys. podmiotów. Dlatego konieczne jest też bezpośrednie zwrócenie się z ofertą współpracy do producentów. Podpisujący z nimi umowę sklep, który zadeklaruje regularny odbiór towaru, może liczyć na upust. Współpraca na takich warunkach opłaca się głównie w segmencie ekonomicznym.
Można też nawiązać współpracę z jedną z sieci na zasadzie franczyzy. Choćby dlatego, że te wzbudzają większe zaufanie wśród Polaków, do tego można liczyć na pomoc z ich strony przy wyborze lokalizacji, urządzeniu sklepu oraz na przeszkolenie, co przyda się inwestorom spoza branży. Oferta franczyzowa na tym rynku nie jest bogata. Obecnie odsprzedaż know-how oferują trzy marki Abra, Bo Concept i WFM Wolsztyńskie Kuchnie. Największej inwestycji wymaga Bo Concept – 300 tys. euro. Pozostałe dwie firmy oczekują nakładów rzędu 100 tys. zł.
– Wybór sieci to jednak za mało. Potrzebna jest jeszcze dogłębna analiza lokalnego rynku. Tego, co oferuje już konkurencja, oraz czego oczekują klienci. Warto też rozeznać się w kwestii zarobków i standardu życia w mieście, gdzie jest uruchamiany sklep. Wówczas łatwiej będzie dobrać asortyment – tłumaczy Andrzej Rochowski, właściciel salonu meblowego z Małopolski.
Hitem ostatniego roku były meble tapicerowane. Według ekspertów z firmy B+R Studio była to jedyna grupa mebli, której sprzedaż wzrosła w ubiegłym roku – o ok. 7 proc. Najmniejszy był natomiast popyt na meble kuchenne. – Przy komponowaniu oferty warto na pewno postawić na jeden segment rynku – ekonomiczny, albo premium. Dodatkowo warto ją wzbogacić np. elementami dekoracyjnymi i wyposażenia wnętrz czy usługami architekta – radzi Tomasz Wiktorski.

>>> Produkcja w Polsce jest wciąż tania. Brakuje nam tylko dobrego wzornictwa i silnej marki. Czytaj więcej na ten temat.

Marże, jakie można wygenerować na meblach, wahają się do 40 proc. do 100 proc. Z tej marży należy jednak opłacić czynsz, pracowników, reklamę. Dla właściciela nie zostaje więc już tak dużo. Najwyższe stawki obowiązują przy sprzedaży mebli na zamówienie i premium, a najniższe przy szybko rotujących, czyli tanich. Na zwrot kapitału zainwestowanego w sklep meblowy trzeba poczekać kilka lat. To jak szybko to nastąpi, zależy od samego przedsiębiorcy, od tego, czy utrafił z asortymentem oraz lokalizacją salonu.