Podczas tegorocznego Europejskiego Kongresu Gospodarczego wiele będzie się mówić o wolnym handlu między UE a USA (TTIP). Kto bardziej skorzystałby na takim rozwiązaniu: Europa czy Ameryka?

Skorzystają obydwie strony, jak zawsze w dobrze prowadzonych, rzetelnych negocjacjach. Dlatego i Unia, i USA są zainteresowane umową. Według szacunków korzyści wyniosą nawet 100 mld euro rocznie dla każdej ze stron.

Co umowa o wolnym handlu UE-USA będzie oznaczała dla Polski?

Są już pierwsze ekspertyzy na ten temat. Dzięki tej umowie nasz eksport do USA i państw Unii wzrośnie. Sama likwidacja ceł nie będzie tak istotna. Zasadnicze znaczenie ma ograniczenie barier w handlu, na przykład kosztów uzyskiwania certyfikatów czy dostosowania standardów. Polski PKB może rokrocznie wzrosnąć nawet o 2 mld dol. Przemysł urządzeń elektrycznych, spożywczy i usługi finansowe zyskają najwięcej.

Reklama

Unia pcha się w paszczę amerykańskich korporacji. Polecamy felieton Prof. Tim Clapham

Jakie są zagrożenia?

Największym zagrożeniem jest różnica w cenach energii. Dużo tańsza energia w Stanach Zjednoczonych może powodować, że nasze produkty nie będą konkurencyjne. A więc wyzwaniem dla UE jest jak najszybsze obniżenie cen energii, a jest to wyraźnie w sprzeczności z dążeniami do zaostrzenia przez UE pakietu klimatycznego. Jeśli zaś chodzi o konkretne branże, to największe wyzwania stoją przed przemysłem chemicznym i motoryzacyjnym.

Czy pana zdaniem zajęcie przez Rosję Krymu i wywołany tym kryzys międzynarodowy przyspieszą prace nad TTIP?

Tak. Europa i Ameryka powinny połączyć siły, zwłaszcza gospodarcze (bo NATO przecież działa), aby odpowiedzieć na zagrożenia wynikające z agresywnej, niezgodnej z międzynarodowymi standardami, polityki Rosji. Nie wiem, czy kryzys przyspieszy rozmowy, ale na pewno będzie większa determinacja obydwu stron. Ewentualne sankcje wobec Rosji mogłyby się odbić też na gospodarkach państw UE, na pewnych branżach, więc lepsze relacje handlowe z innym, i to strategicznym partnerem handlowym Europy będą bardzo korzystne.

A co z energią? Czy TTIP pomoże uniezależnić Europę od Rosji?

Amerykanie na razie nie chcą włączać tematu energii do rozmów, ale Unia musi nadal na to naciskać. Ważnym rezultatem TTIP byłby eksport gazu z łupków ze Stanów do Europy i uniezależnianie się naszego kontynentu od dostaw ze Wschodu. USA, niezależnie od TTIP, rozumieją, że to strategiczna kwestia dla Europy.

Czy brak spójnych działań UE wobec aneksji Krymu może w długoterminowej perspektywie zaszkodzić Wspólnocie?

Brak spójnych działań zawsze nam szkodzi. Państwa UE podjęły jednak wspólną decyzję: izolacja dyplomatyczna Rosji i odmowa wiz oraz naciski finansowe na osoby odpowiedzialne za agresywną politykę wobec Ukrainy.

A w ogóle możliwe jest wspólne stanowisko w tej sprawie?

Przyjęliśmy wstępnie możliwość daleko idących nacisków gospodarczych, choć zgodne podjęcie ostatecznej decyzji w tej sprawie przez 28 krajów Unii będzie trudne. Prawdziwą sankcją wobec Rosji byłaby niezależność energetyczna Europy. Potrzebny jest długofalowy program unijny w tym zakresie.

Europa jest dziś w zbyt dużym stopniu uzależniona od dostaw surowców ze Wschodu?

Biorąc pod uwagę to, jakim partnerem jest Rosja, niewątpliwie ta zależność jest zbyt duża. Nawet jeśli to zależność obu stron, bo Rosja też jest zainteresowana eksportem. Unia importuje ponad 50 proc. niezbędnej energii z zewnątrz, przy czym od Rosji połowę tej ilości, a więc - bardzo dużo.

Czy i w jaki sposób tę sytuację zmieniłby wspólny rynek energii?

Istotą tego rynku, zgodnie z zeszłorocznym raportem przyjętym przez Parlament Europejski ogromną większością, są połączenia gazowe i elektryczne między krajami Unii. Umożliwiają one wspieranie się nawzajem dostawami energii w przypadku zablokowania dostaw do jednego lub kilku państw. Wspólny rynek energii zasadniczo zmienia bezpieczeństwo energetyczne Europy.

Kiedy powstaną te połączenia?

Powinny być wykonane do r. 2015. Unia przeznacza na ten cel 6 mld euro, z tego dla Polski - na 12 połączeń.

Czy unijne ambitne cele klimatyczne nie oznaczają drogiej energii?

Tak, oznaczają. Dlatego te unijne plany zbyt ambitnych celów klimatycznych musimy powstrzymywać.

Co na to inne państwa Unii?

Nie wszystkim się to podoba, ale - na szczęście - w Unii rośnie zrozumienie dla zrównoważonego podejścia. Jest także nowe podejście do stosowania paliw kopalnych, czyli najtańszego źródła energii. Dla przykładu: fundusze unijne mogą być teraz wykorzystywane na renowację rurociągów ciepłowniczych i ciepłowni kogeneracyjnych, w Polsce stosujących wyłącznie węgiel! Dotąd nie było to możliwe.

Unijna polityka klimatyczna, która kładzie duży nacisk na redukcję CO2 nie będzie prowadzić do wycofywania się przemysłu z Europy? Czy w ogóle da się pogodzić unijną politykę z reindustrializacją?

Pracujemy w Parlamencie Europejskim nad tym, żeby dało się to pogodzić. Z jednej strony blokujemy zbyt wygórowane ambicje redukcji CO2. Częściowo udało się to już w r. 2008, kiedy przegłosowano tzw. pakiet klimatyczny. Z drugiej strony - promujemy oszczędzanie energii i wysokosprawne, przyjazne środowisku technologie przemysłowe. W tym dla nas ogromnie ważne czyste technologie węglowe. Na ich opracowanie i wdrożenie mamy w budżecie unijnym ok. 6,5 mld euro.

Unia zachowywała się odwrotnie niż w USA, które nie stawiają sobie klimatycznych celów.

USA nie stawiają sobie celów klimatycznych na poziomie federalnym. Chociaż niektóre stany idą nawet dalej niż Europa, np. Kalifornia czy stany wschodnie wokół Massachusetts.

Polska energetyka jest oparta na węglu i budujemy nowe węglowe bloki w Opolu i Kozienicach, niedługo w Jaworznie i Turowie. Da się pogodzić energetykę konwencjonalną z redukcją CO2?

Można to pogodzić. Nowoczesne węglowe bloki energetyczne mają już sprawność rzędu 46 proc., a nie jak stare – 30 proc. Oznacza to redukcję emisji CO2 przy wymianie bloków starych na nowe aż o 35 proc.! Przy równoczesnej produkcji energii elektrycznej, ciepła i gazu z węgla sprawność takiego bloku wynosi 60 proc.

Gazprom podnosi ceny gazu dla Kijowa, a Europa boi się, że Rosja może całkiem wstrzymać dostawy surowca przez Ukrainę. Które kraje są najmocniej uzależnione od rosyjskiego gazu? Czytaj więcej tutaj.

A co z technologią wychwytywania CO2, która pozwala zupełnie wyeliminować szkodliwy dwutlenek węgla?

To tak zwana technologia CCS - wychwytywanie i składowanie pod ziemią CO2 - w której emisja CO2 w ogóle nie występuje. W Polsce niestety CCS od lat jednak traktowany jest po macoszemu, choć Unia płaci na jego rozwój i wdrożenie.

Polski rząd próbuje zredefiniować w UE pozycję węgla. Czy – pana zdaniem - taka postawa ma szansę znaleźć zrozumienie w Brukseli?

Tę batalię prowadzimy w Parlamencie Europejskim od 10 lat. Niemcy przygotowują obecnie budowę 12 bloków energetycznych opartych na węglu. Nie inaczej jest w Rumunii, Czechach i Holandii. We wspomnianym raporcie na temat wspólnego rynku energii, którego byłem sprawozdawcą, Parlament Europejski wyraźnie podkreśla konieczność stosowania rodzimych źródeł energii - a więc na przykład u nas węgla. Węgiel występuje zresztą niemal wszędzie w Europie, choć Polska ma go najwięcej.

Czy pomysły ograniczania emisji CO2 są niebezpieczne dla przemysłu na Śląsku?

Kluczowe jest ograniczanie emisji przy stosowaniu węgla, a nie - samo ograniczanie stosowania węgla. Na Śląsku od ośmiu lat działa Klaster Czystych Technologii Węglowych, przekształcony ostatnio w Centrum, wybudowane za 180 mln zł z Unii. To dowód na to, że nie rezygnując z węgla chcemy w Polsce ograniczać emisje CO2. Ale musimy pamiętać, że opierając bezpieczeństwo energetyczne naszego kraju na węglu musimy zrobić wszystko, aby to nasz węgiel był konkurencyjny i to on - a nie węgiel importowany - był motorem naszej gospodarki. Musimy także pamiętać, szczególnie tu, na Śląsku, o bezpieczeństwie wydobycia węgla, w trosce o naszych górników oraz o nasze domy i drogi. Chcielibyśmy też oddychać świeżym powietrzem i dlatego tak potrzebujemy czystych technologii węglowych - a są na to pieniądze z UE.

Podczas EKG dojdzie do spotkania ministrów gospodarek Europy Środkowo-Wschodniej. Jak Polska wypada pod względem gospodarczym na tle innych krajów naszego regionu?

Nieźle przeszliśmy pięć lat ostatniego kryzysu, uzyskując wzrost PKB o ponad 20 proc. Kolejny kraj na liście, Słowacja, miała w tym czasie wzrost o połowę niższy, a niektóre kraje z naszego regionu - nawet ujemny. Dlatego to będzie główny cel dyskusji na Europejskim Kongresie Gospodarczym: jak uzyskać konkurencyjność, znaczący wzrost gospodarczy i nowe miejsca pracy w naszej części Europy.