Bruksela krytykuje nas za system preferencyjnych stawek VAT, a rząd ma kłopot z rozchwianiem dochodów z tego podatku, które w okresach silnego wzrostu i spadku koniunktury gospodarczej wymykają się spod kontroli. To wystarczające powody, żeby zrobić coś z VAT. Jest też komplikacja – sekwencja trzech kampanii wyborczych, która raczej nie skłania do podejmowania niepopularnych decyzji.

Rozwiązań szukają urzędnicy Ministerstwa Finansów. Jak się dowiedzieliśmy analizują trzy warianty. Pierwszy zakłada obniżkę stawki podstawowej o 2 pkt proc. i pozostawienie na dotychczasowym poziomie stawek preferencyjnych. Najwyższy VAT wyniósłby 21 proc zamiast 23 proc., a niższe stawki 5 i 8 proc., jak obecnie. Taka koncepcja ma duży minus dochody z VAT spadłyby o 5-8 mld zł w porównaniu do stawek obowiązujących dziś.

Resort sprawdza też bardziej radykalne rozwiązania. Ile kosztowałoby budżet wprowadzenie jednolitej stawki na poziomie 17 lub 18 proc. Ta pierwsza oznacza niewielki ubytek w dochodach. Ta druga do dodatkowe wpływy rzędu 1-2 mld zł.

>>> Polecamy: Ile wynoszą wpływy z podatku VAT w Unii Europejskiej? [WYKRES DNIA]

Reklama

Jednolita stawka to duży koszt społeczny

Jednolita stawka to duże uproszczenie w poborze podatku i wyeliminowanie części oszustw podatkowych polegających na żonglowaniu stawkami. Polska stałaby się jednym z nielicznych krajów w Europie z jedną stawką VAT, do tego byłby to jeden z najniższych podatków tego typu w UE. Ale jednolita stawka to duży koszt społeczny: skokowo wzrósłby podatek od niektórych towarów, np. żywności, co uderzyłoby po kieszeni konsumentów. A choć resort zastawia się nad rekompensatami dla najuboższych, to zdaje sobie sprawę, że ten wariant może być ryzykowny politycznie.

W grze jest jeszcze jedno rozwiązanie: realizacja obecnej ustawy, która przewiduje obniżkę o 1 pkt. proc wszystkich trzech stawek. Realizacja tego scenariusza oznaczałaby spadek dochodów budżetowych o ok. 8 mld zł. Ewentualne zmiany weszłyby w życie najwcześniej od 2017 r. Pod uwagę jest brany również rok 2016, ale tylko pod warunkiem, że sytuacja gospodarcza będzie znakomita.

>>> Donald Tusk i Bronisław Komorowski rozmawiają o inwestowaniu w rozwój polskiej armii 2 proc. PKB. Zdaniem prezydenta, zwiększenie nakładów na wojsko jest logiczne, bo Rosja zwiększyła je o 100 proc., a NATO zmniejszyło.Komorowski i Tusk zastanawiają się, skąd wziąć środki na inwestycje w armię

21-proc. stawka ma największe szanse

Analitycy Ministerstwa Finansów analizują trzy warianty zmian w VAT. Żeby budżet jak najmniej stracił, a ludzie nie odczuli wzrostu cen.

„Zaleca się zwiększenie bazy podatkowej przez rozwiązanie problemu rozbudowanego systemu obniżonych stawek VAT” – taką rekomendację dla Polski za kilkanaście dni zatwierdzi unijny szczyt, czyli Rada Europejska. To dlatego, że Komisja Europejska wzięła polski VAT na celownik. W piśmie towarzyszącym zaleceniom Rady dla Polski napisała, że luka w podatku VAT (czyli różnica między faktycznymi dochodami budżetu, a tymi, które powinien teoretycznie otrzymywać) jest w naszym kraju największa w Europie.

„Stawki obniżone stosowane są do szerokiej gamy produktów. Wynikający z tego system wydaje się złożony i niespójny. Częste stosowanie obniżonych stawek prowadzi do strat w dochodach budżetu państwa, wyższych kosztów przestrzegania prawa podatkowego dla przedsiębiorstw, stanowi też wadliwy instrument redystrybucji” – stwierdzają eksperci komisji. Z kolei analitycy Międzynarodowego Funduszu Walutowego zauważają, że trend spadkowy wpływów z VAT nasilił się po 2008 r. Te spostrzeżenia stawiają jedynie kropkę nad i. Bo podobne wnioski formułowano już wcześniej. Na początku tego roku raport o luce w VAT przygotowała firma PWC. Skalę problemu oszacowano na 36,5–58,5 mld zł.

Resort finansów ma podobne obserwacje, dlatego analizuje możliwe rozwiązania. Najciekawsze z nich to wprowadzenie jednej stawki podatku. Jak zauważa, Marcin Mrowiec, główny ekonomista Pekao system VAT stał się bardzo skomplikowany i dziś stanowi spore obciążenie szczególnie dla mniejszych firm. – Nigdy nie ma optymalnego czasu na zmiany w VAT. Z punktu widzenia uproszczenia struktury warto by się zastanowić nad wprowadzeniem jednej stawki – mówi. Ujednolicenie oznaczałoby wykluczenie dużej części oszustw podatkowych, w których stosowana jest obniżona stawka VAT. To mogłoby przynieść budżetowi dodatkowe dochody.

Podobnie działałby fakt, że towary obłożone stawką VAT należącą do najniższych w Europie zachęciłyby obywateli sąsiednich państw unijnych do kupowania w Polsce AGD, samochodów i innych towarów.

>>> Komisja Europejska przyjęła dziś projekt budżetu wspólnotowego na 2015 rok. Mimo ograniczeń finansowych ma on wspierać przyszły wzrost gospodarczy UE. Nowy budżet ma wyciągnąć Unię z kryzysu

Wzrosną ceny za żywność, dziś mają preferencyjne stawki

Jest jednak kilka „ale”. Największa przeszkoda to wzrost cen żywności, obłożonej dziś stawką preferencyjną. Jak wylicza Kamil Cisowski, ekonomista PKO BP każdy procent podwyższenia VAT przekłada się na ok. 0,3–0,4 proc. wzrostu ceny żywności. Żywność to produkt pierwszej potrzeby, jej sprzedaż nie zależy bezpośrednio od cen, a wielu gospodarstwach domowych wydatki na żywność stanowią 35 proc. całości.

– Nie ma przełożenie jeden do jednego. Mówiąc inaczej 40 proc. zmiany stawki preferencyjnej VAT znalazłoby się w cenach żywności. Gdyby rzeczywiście zwiększono ją z 8 do 18 proc., to żywność podrożałaby więc od razu o ok. 4 proc. I dlatego nie chce mi się wierzyć, że MF zdecydowałby się na taki ruch. Taka różnica w cenach byłaby co najmniej odczuwalna dla konsumenta i uderzyłaby w najuboższych – mówi ekonomista.

Rząd mógłby stosować rozmaite działania osłonowe. – Można przeanalizować, w jaki sposób zrekompensować to osobom o najniższych dochodach, np. zmianami w innych podatkach. Choćby zwiększeniem kwoty wolnej w podatku PIT – zauważa Marcin Mrowiec.

Kilka lat temu pomysł ujednoliconej stawki VAT analizował w rządzie Michał Boni. Wówczas jako działania osłonowe rozpatrywano wzrost świadczeń socjalnych dla osób najuboższych.

Ujednolicony VAT uderzy w elektorat

Jest jeszcze jedna poważna przeszkoda. Taka zmiana uderza w dużą cześć elektoratu. A ponieważ mamy przed sobą półtoraroczny wyborczy maraton, to wątpliwe, by była na nią polityczna zgoda. – Takie zmiany na pewno nie są możliwe w tej kadencji. Mógłby je wprowadzić nowy rząd po wyborach na początku 2016 r. i liczyć, że do kolejnych wyborów przyniosą pozytywne efekty. Ale ja nie uważam, by ujednolicony VAT był dobrym pomysłem, bo oznacza podwyżki żywności i leków – zauważa prominentny polityk PO. I nie jest odosobniony w tym sądzie.

– To, co dla osób najuboższych jest największą częścią ich wydatków, poszłoby w górę, dlatego to rozwiązanie trudne do akceptacji – mówi wiceprezes PIS Beta Szydło.

Dlatego wydaje się, że największe szanse ma wariant pośredni. Czyli obniżka podstawowej stawki VAT o 2 pkt proc., a pozostawienie preferencyjnych na obecnym poziomie. Z jednej strony spełniałoby to postulat Brukseli dotyczący zmniejszenia różnicy między stawkami preferencyjnymi a podstawową, z drugiej nie musiałoby być kosztowne dla najbiedniejszych. Efekt byłby jednak widoczny, w przeciwieństwie do obniżka o 1 proc. stawek preferencyjnych i głównej, co zakłada od 2017 r. obecnie obowiązująca ustawa. Taki ruch mógłby nie mieć żadnego wpływu na ceny.