Firma SpaceX otrzymała od NASA 2,6 mld dolarów na stworzenie futurystycznej kapsuły, która może spełnić niedoścignione marzenie o cywilnych lotach w przestrzeń kosmiczną.

O miliardowy kontrakt na budowę komercyjnego statku kosmicznego, który uniezależniłby NASA od korzystania z pomocy Rosyjskiej Agencji Kosmicznej, walczyli trzej wielcy amerykańscy giganci – Boeing, SpaceX oraz Sierra Nevada Corporation. Ostatecznie zwycięzcami trwającego cztery lata przetargu okazały się dwa pierwsze przedsiębiorstwa, które już za trzy lata mają zabrać amerykańskich astronautów w przestrzeń kosmiczną.

Kierunek - kosmos

W ramach umowy z NASA Boeing otrzyma 4,2 mld dolarów na realizację projektu CST-100. Drugim z beneficjentów kontraktu będzie natomiast firma Elona Muska. SpaceX już od kilu lat realizuje swój projekt kosmicznej kapsuły załogowej Dragon V2. Teraz amerykańska firma otrzyma od NASA dodatkowe 2,6 mld dolarów na udoskonalenie swojej technologii.

Reklama

A ma na to dokładnie trzy lata. To właśnie w 2017 roku NASA planuje rozpocząć samodzielne loty astronautów do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Z punktu widzenia NASA najważniejszym celem jest dziś jak najszybsze uniezależnienie się od rosyjskich rakiet Sojuz, z których od 2011 roku korzystają amerykańscy astronauci. W przyszłości na pokładzie statków Dragon V2 i CST-100 Amerykanie podróżowaliby jednak nie tylko na ISS, ale również w miejsca wykraczające poza obszar niskiej orbity okołoziemskiej. NASA nie wyklucza również możliwości załogowych lotów na Marsa.

Na tym jednak nie kończą się ekscytujące perspektywy związane z realizacją nowego kosmicznego programu. Jeśli projekty Boeinga i SpaceX zakończą się pełnym sukcesem, a ich „kosmiczne taksówki” spełnią szereg rygorystycznych warunków stawianych przez NASA, to już za kilka lat na niską orbitę okołoziemską wyniosą nie tylko profesjonalnych astronautów, ale i pierwszych kosmicznych turystów. Oczywiście za ogromne pieniądze.

>>> Czytaj też: Da pracę 6,5 tys. osób. Wiadomo, gdzie powstanie gigafabryka Tesli i Panasonica

Dragon już poleciał

Elon Musk nie zamierza jednak czekać bezczynnie do czasu oficjalnego startu nowego kosmicznego programu NASA w 2017. W niedzielę 21 września, jego prywatny statek kosmiczny Dragon wyruszył w swój dziewiczy rejs na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Dragon V2 wystartował z amerykańskiej bazy kosmicznej na przylądku Canaveral na Florydzie, a do miejsca docelowego dotrze w ciągu dwóch dni.

Wśród 2,5 ton ładunku, które statek zabrał ze sobą w przestrzeń kosmiczną, znalazła się m.in. drukarka 3D, która w przyszłości umożliwi astronautom drukowanie narzędzi i części zamiennych, 20 myszy do badań fizjologicznych oraz urządzenie RapidScart - system do pomiaru prędkości wiatrów nad oceanami .

Jak to działa?

Kapsuła Dragon V2, którą Elon Musk zaprezentował po raz pierwszy w maju, może zabrać na pokład siedmiu astronautów. Będą oni mieli do swojej dyspozycji 10 metrów kwadratowych powierzchni użytkowej oraz dodatkowy bagażnik o pojemności 14 metrów kwadratowych. Dragon V2 to również nowoczesny interfejs pilota wyposażony w technologiczne gadżety (ekrany dotykowe i joysticki) umożliwiające komfortowe nawigowanie pojazdem.

Dragon V2 został wyniesiony na niską orbitę okołoziemską przez rakietę Falcon 9, która również jest autorskim projektem firmy SpaceX. Po dotarciu na Międzynarodową Stację Kosmiczną kapsuła Dragon V2 otworzy swoją klapę dokującą, co umożliwi statkowi „zacumowanie” na ISS. Po bezpiecznym dotarciu pasażerów i ładunku na pokład stacji, klapa dokująca kapsuły zostanie zamknięta, a sam statek rozpoczyna orbitowanie wokół ISS. Umożliwią mu to dwa wbudowane panele słoneczne.

Przy powrocie na ziemię „kosmiczna taksówka” skorzysta natomiast z 18 potężnych i precyzyjnych silników, które pozwolą statkowi na bezpieczne lądowanie w niemal każdym zakątku świata - bez względu na powierzchnię. Specjalna osłona termiczna umożliwi "Smokowi" bezpieczne podróżowanie z prędkością dochodzącą do 28 tys. kilometrów na godzinę.