Każda reklama zewnętrzna, tablica informacyjna czy znak drogowy mogą być lepiej widoczne, jeśli są podświetlone. Firmy, które je instalują, często rezygnują z takiego rozwiązania, bo rodzi same problemy: musi działać w trudnych warunkach i nigdy nie wiadomo, kiedy się zepsuje. Trzeba więc wysyłać ekipy serwisowe i fizycznie sprawdzać, czy oświetlenie działa. To z kolei jest nieopłacalne. Mateusz Machnik z Krasiejowa pod Opolem znalazł na to rozwiązanie. Choć ma dopiero 23 lata, już opracował system, który pozwoli zdalnie kontrolować oświetlenie, a w dodatku zadbać o środowisko. Bo jego wynalazek zakłada wykorzystanie energii odnawialnej.
Machnik od dzieciństwa bawił się w konstruktora – rozkładając, a później ponownie składając domowe sprzęty. Naturalnym wyborem było dla niego technikum elektryczne (które zresztą skończył z wyróżnieniem). Jak przyznaje, już w szkole wiedział, że chce mieć własną firmę, dzięki której wykorzysta swój techniczny dryg. W postawieniu pierwszych kroków pomogli mu rodzice – także przedsiębiorcy. – Trzeba jednak przyznać, że na początku byli bardzo sceptycznie nastawieni do mojej decyzji ze względu na to, że wiedzą, jak ciężka to praca i jak trudno utrzymać się na rynku. Z perspektywy czasu doskonale wiem, co mieli na myśli. Mimo wszystko zawsze mogłem liczyć na ich wsparcie – mówi nam Machnik.
Kiedy firma wystartowała w 2011 r., młody przedsiębiorca zajmował się głównie usługami z zakresu automatyki przemysłowej. – Jednym z pierwszych zleceń, jakie otrzymałem, było usprawnienie pracy oświetlenia zasilanego przez ogniwa fotowoltaiczne. Okazało się, że klienci mają spore problemy z tego typu rozwiązaniami – wspomina i przyznaje, że kiedy zaczął wgryzać się w temat, okazał się na tyle ciekawy i niszowy, że postanowił poświęcić mu więcej czasu. Tak powstał prototyp urządzenia, które ma być flagowym produktem jego firmy i remedium na kradzieże, awarie i nieefektywne wykorzystanie energii zależnej od warunków pogodowych.
Tworzą go wspólnie sterownik zarządzający pracą oświetlenia i oprogramowanie do jego obsługi. Na podstawie aktualnych statystyk i prognozy pogody odpowiednio zarządza ono zgromadzoną w akumulatorach energią. Pozwala to na znaczne zwiększenie wydajności i żywotności sprzętu. Urządzenie zaprojektowano tak, aby uniknąć kosztownych kontroli serwisowych. System automatycznie powiadamia o awariach i próbach włamania, a panel klienta pozwala na przeglądanie statystyk online. Sterownik, który również wykonał Machnik, jest właściwie elementem wykonawczym. Ma wbudowany modem GSM, do którego podłącza się lampę LED, ogniwo fotowoltaiczne, akumulatory i czujnik alarmowy, a opcjonalnie również wiatrak.
Reklama
Choć w dobie mody na odnawialne źródła energii wydawałoby się, że to złoty pomysł na biznes, jak każdy młody przedsiębiorca Mateusz Machnik doszedł w pewnym momencie do ściany. Bez zastrzyku gotówki jego pomysły musiałyby trafić do szuflady. Dlatego opolanin zdecydował się wystartować w organizowanym przez Leszka Czarneckiego konkursie „Studiuję, pracuję, zarządzam”. W czasie dotychczasowych czterech edycji rywalizowało 3,8 tys. osób. Nic dziwnego – stawką było 100 tys. zł na wsparcie biznesu. W finale w 2012 r. oprócz pomysłu młodego opolanina znalazły się między innymi: projekt utworzenia krematorium dla zwierząt, pośrednictwa w usługach budowlanych i system natychmiastowego wsparcia dla użytkowników sprzętu komputerowego. Machnik okazał się najskuteczniejszy. W przeddzień 21. urodzin otrzymał od Leszka Czarneckiego czek – główną nagrodę w konkursie. Jak napisali w uzasadnieniu jurorzy: „Atutem firmy od samego początku jest ciągłe poszukiwanie i wdrażanie innowacyjnych produktów”.
Po tym, jak rozstrzygnięto konkurs, Machnik planował, że gdy dopracuje produkt i uruchomi produkcję seryjną, sprzedaż w pierwszym roku od wdrożenia produktu na rynek europejski wyniesie około 30 sztuk miesięcznie. A docelową produkcję szacuje na tysiąc sztuk miesięcznie. – Nagroda pozwoliła na zakup niezbędnego sprzętu i oprogramowania, którego ceny znacznie przekraczają możliwości finansowe przeciętnego studenta. Sam proces opracowywania nowych technologii również jest bardzo kosztowny. Bez zastrzyku gotówki nie udałoby się zamienić śmiałej idei w działający produkt – przekonuje Machnik. – Zwycięstwo spowodowało bardziej zamieszanie wokół mnie niż samego produktu – zastrzega jednak.
Machnik w międzyczasie dostał się na automatykę i robotykę na Politechnice Opolskiej. Po pierwszym semestrze rzucił jednak studia, żeby zająć się swoim inteligentnym sterownikiem oświetlenia. Jak przyznaje, nauka na uczelni technicznej pochłaniała tyle czasu, że nie mógł skupić się na rozwoju w swojej wąskiej dziedzinie. – Zdobyłem wcześniej tytuł technika mechatronika, co dało mi odpowiednie kwalifikacje i podstawy. Prowadzenie firmy przypomina trochę budowanie spadochronu w locie, brakującą wiedzę i umiejętności trzeba bardzo szybko uzupełniać, aby sprostać własnym oczekiwaniom. Od 1,5 roku studiuje ekonomię w Wyższej Szkole Bankowej w Opolu. – Ten rodzaj nauki pozwala na swobodne prowadzenie działalności i zdobycie wiedzy potrzebnej do jej dalszego, systematycznego rozwoju – wyjaśnia przedsiębiorca.
Dziś jego system jest w trakcie prac przygotowawczych do produkcji seryjnej. – Mam pierwszych odbiorców. To głównie firmy z branży reklamy outdoorowej, które wymagają skutecznego oświetlenia niezależnie od pogody i pory roku. Współpraca z nimi pozwoliła zweryfikować koncepcję produktu – przyznaje. I przekonuje, że prognozy są obiecujące.