O tak wysokich szacunkach strat polskiego biznesu miało poinformować Komisję Europejską nasze ministerstwo rolnictwa, twierdzi Kompass Poland. W ciągu ostatnich trzech miesięcy Rosja zablokowała import produktów spożywczych z krajów Unii Europejskiej. Zakazem objęto nie tylko jabłka i gruszki, lecz także owoce pestkowe, wszystkie odmiany kapusty, wieprzowinę, wołowinę, podroby wołowe, skrawki, drób, ryby, warzywa, sery, mleko. W tym czasie w Polsce ruszyły dwie kampanie społeczne: „Made in Poland” oraz „Jem bo polskie”, promujące krajowe produkty wśród polskich konsumentów i na azjatyckich rynkach, by zminimalizować impakt wojny handlowej.

Rząd obiecał 3,5 mld zł wsparcia dla polskich przedsiębiorców, UE zaś 125 mln euro. Według prognoz straty producentów owoców i warzyw wyniosą niemal 500 milionów euro, a na początku 2015 roku dynamika eksportu do Rosji spadnie z 15 procent do jedynie 2-3 procent. Tak podsumował Kompass Poland pierwszy kwartał rosyjskiego embarga i jego skutki.

>>> Czytaj też: Polska potrzebuje fabryk, a nie banków. Gospodarka bez przemysłu jest ułomna

Minął pierwszy kwartał rosyjskiego embarga

Reklama

Embargo obowiązuje od początku sierpnia. Rosja na rok zakazała importu warzyw i owoców, w tym słynnych już „polskich jabłek”, co wywołało w Polsce akcję „Jedz jabłka na złość Putinowi”. Moskwa zrezygnowała także z unijnej kapusty i kalafiorów. Do tego momentu polscy sadownicy wysyłali do Rosji aż 70% wszystkich produktów przeznaczonych na eksport.

Niedługo potem warszawskie ministerstwo gospodarki przeznaczyło 3 mld zł na wsparcie polskiego eksportu. Środki mają ułatwić promocję naszych produktów między innymi w Indiach, Indonezji i krajach bałkańskich. Pomoc obliczona jest na pół roku.

Zaledwie tydzień później Rosja wprowadziła kolejne embargo. Tym razem objęło ono wieprzowinę, wołowinę, mięso drobiowe, ryby, owoce, warzywa, sery i mleko pochodzące z Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych, Kanady, Australii i Norwegii. Co ciekawe, zakaz nie objął alkoholu pochodzącego ze Stanów Zjednoczonych i UE. W następnym kroku Moskwa zakazała importu produktów mleczarskich, co odczuli szczególnie producenci serów. W ubiegłym roku do Rosji trafiało 10 proc. polskiego eksportu produktów mleczarskich. Sprzedawaliśmy tam sery, mleko, masło, śmietanę, jogurty i twarożki.

Służby sanitarne narzędziem dyplomacji

W pierwszym tygodniu października moskiewski Główny Inspektorat Ochrony Roślin i Nasiennictwa wprowadził zakaz reeksportu produktów pochodzenia roślinnego. W praktyce decyzja służb fitosanitarnych posłużyła jako narzędzie wprowadzenia nowego embarga na daktyle, pomarańcze i mandarynki, którymi handlowały polskie firmy.

Następnie rosyjski nadzór weterynaryjny zakazał wwożenia do Rosji podrobów wołowych i skrawków z państw Unii Europejskiej. Unijne produkty miały zawierać szkodliwe substancje i antybiotyki.

Andrzej Łyko, prezes Polskiej Izby Gospodarczej Importerów Eksporterów i Kooperacji ocenił, że wprowadzenie przez Rosję embarga na miało istotny wpływ na sytuację dotkniętych przez zakaz handlu firm. - Niemniej jednak po pierwszych zawirowaniach związanych z wprowadzeniem embarga polscy producenci zaczęli szybko szukać nowych rynków zbytu lub wykorzystywać pośredników, np. w Kazachstanie, Białorusi, i w ten sposób sprzedawać swoje produkty dalej na wschód – dodał Łyko.

Zgadza się z nim Robert Składowski z Mazowieckiego Zrzeszenia Handlu, Przemysłu i Usług. Dodaje on, że firmom nie jest łatwo z dnia na dzień zmienić kraj eksportu. - W sytuacji, w jakiej znalazło się wielu przedsiębiorców, konieczna jest pomoc państwa - powiedział. - Szukanie nowych rynków zbytu winno stanowić jeden
z głównych celów działania. Polska nie powinna być elementem rozgrywki pomiędzy Unią a Rosją – dodał Robert Składowski.

Unia dość szybko zareagowała na posunięcie Moskwy. Już w sierpniu Komisja Europejska zdecydowała się przeznaczyć 125 mln euro na wsparcie unijnych rolników. Fundusze zostaną przeznaczone przede wszystkim na wycofanie nadmiaru warzyw i owoców z rynku, co ma zapobiec spadkowi cen. We wrześniu dorzucono do tej sumy dodatkowe 30 mln euro na pomoc dla unijnych producentom w znalezieniu nowych rynków zbytu.

>>> Czytaj też: Jak sparaliżować Rosję? Zachód szykuje bat na Putina

Polska chce zdobyć 11 nowych rynków w Azji i na Bałkanach

W tym samym czasie polskie ministerstwo gospodarki zaczęło kampanię "Made in Poland". Resort chce przeznaczyć ponad 3 miliony złotych na rozwój eksportu na 11 nowych rynkach w Azji i na Bałkanach. Zorganizowane zostaną misje handlowe do Polski dla potencjalnych partnerów, inwestorów i mediów z tych państw, a także konferencje promocyjnych w każdym kraju oraz akcja promocyjna w magazynach branżowych.

W drugiej połowie sierpnia Rosja zniosła embargo na niektóre produkty - witaminy, dodatki smakowo-zapachowe, koncentraty białkowe pochodzenia zwierzęcego i roślinnego oraz materiał siewny niektórych roślin.

Według szacunków GUS, w tym roku, ale jeszcze przed wprowadzeniem embarga Polska sprzedała za granicę towary warte ponad 392 mld zł, czyli o 6 procent więcej niż w tym samym czasie w roku ubiegłym. Import wyniósł natomiast 393 mld zł. Zaraz we wrześniu jednak Komisja Europejska zawiesiła zapowiadane wsparcie dla rolników. Oficjalnie komunikat nie wspomina o żadnym konkretnym państwie czy przypadku, natomiast nieoficjalnie, przedstawiciele UE przyznawali, że najwięcej zastrzeżeń mają do Polski, skąd wpłynęło aż 87 proc. wniosków. W przypadku niektórych produktów prośby o rekompensaty miały być "nieproporcjonalne" do wielkości produkcji. Decyzja o wypłacie zostanie podjęta po weryfikacji zgłoszeń.

Następnie pod koniec września Komisja Europejska poinformowała o kolejnym pomyśle. Tym razem postanowiła przeznaczyć dodatkowe 165 mln euro na nowy program rekompensat dla branży świeżych warzyw i owoców. Nowy system wsparcia uzupełni pierwszy program, który był ogłoszony 18 sierpnia.

Straty z tytułu rosyjskiego embarga w październiku szacowano już na 3,5 mld zł. Straty dla samych producentów owoców i warzyw wyniosą prawie 500 milionów euro. Najbardziej cierpią sprzedawcy jabłek (do nałożenia embarga eksportowaliśmy ponad połowę krajowej produkcji) i gruszek (ponad 62 proc.). Z kolei branża mięsna musi liczyć się ze stratami rzędu 160 mln euro.

Polsce udało się już znaleźć co najmniej jeden istotny nowy rynek zbytu. 23 października Kanada zakończyła proces uzgodnień ws. eksportu polskich jabłek. Obecnie jabłka w Kanadzie są dosyć drogie – ich cena to około 3 dolarów za kilogram. To, kiedy polskie jabłka zawitają w Kanadzie zależy od skuteczności negocjacji polskich eksporterów z kanadyjskimi przedsiębiorcami.