Moskwa i Budapeszt podpisały umowę ws. budowy elektrowni. Oceniane jako niepotrzebne kosztowne inwestycje mogą się stać symbolem oporu obywateli wobec polityki Fideszu.

Rosja i Węgry niespodziewanie szybko podpisały 9 grudnia umowy w sprawie budowy w węgierskim Paks kolejnej elektrowni atomowej o łącznej mocy 2400 MW.

Zgodnie z międzyrządowym porozumieniem ze stycznia 2014 r. siłownia powstanie obok działającej tam już elektrowni atomowej z 1983 r. Głównym źródłem finansowania inwestycji ma być rosyjski kredyt w wysokości 10 mld euro.

Strony umów to węgierski MVM Paks II Atomerőmű Fejlesztő Zrt. i rosyjska spółka akcyjna Nizhny Novgorod Engineering Company Atomenergoproekt. Głównym wykonawcą inwestycji zostanie jednak działający tam na wyłączność i znajdujący się pod bezpośrednią kontrolą Kremla rosyjski koncern Rosatom. Ze strony węgierskiej inwestycja nadzorowana jest bezpośrednio przez rząd.

Nierówne zobowiązania

Reklama

Pierwsza z grudniowych umów ustala warunki planowania i dostawy odpowiednich urządzeń oraz wykonania nowych bloków. Druga opisuje parametry eksploatacji i konserwacji elektrowni, a trzecia reguluje warunki dostawy paliw z Rosji oraz zagospodarowania wypalonych kaset jądrowych (zespołów paliwowych).

Niezależni eksperci twierdzą, że z punktu widzenia interesów Węgier większość warunków tych trzech umów jest co najmniej kontrowersyjna. Zwracają przede wszystkim uwagę, że w przypadku jakichkolwiek kłopotów większość ryzyka ponosi kupujący, zaś sprzedający otrzymał gwarancje przychodów i rozległe możliwości uciekania od odpowiedzialności.

Więcej na ten temat można przeczytać na stronie obserwatorfinansowy.pl.