Zamachowcy z Charlie Hebdo zabici - informują francuskie media. To wynik akcji antyterrorystycznej w sklepie koszernym i pod Paryżem, gdzie trzymali zakładników. Francuzi boją się kolejnych zamachów - uważają eksperci.

Francuska jednostka antyterrorystyczna policji przeprowadziła atak na budynek, w którym zabarykadowali się mordercy z Charly Hebdo i na sklep koszerny na obrzeżach Paryża. Większość zakładników uwolniono.

Bracia - sprawcy zbrodni w redakcji Charlie Hebdo zginęli w wyniku szturmy. Według niepotwierdzonych informacji rzucili się na atakujący oddział. Obecni na miejscu mówią o wybuchu nagłej i gwałtownej wymiany ognia. Trwało to bardzo szybko.

W wyniku równoczesnego szturmu dwóch jednostek antyterrorystycznych w Dammartin i w Paryżu zginęło trzech zamachowców. Wśród ofiar jest czterech zakładników. Obrażenia odniosło kilku policjantów.

W Dammartin, bracia, będący sprawcami krwawego ataku na redakcję Charlie Hebdo, w którym dwanaście osób straciło życie a jedenaście zostało rannych, ponieśli śmierć - mieli zginąć wychodząc z drukarni i atakując z broni maszynowej nacierający oddział antyterrorystyczny. Kobietę, którą od rana zabójcy przetrzymywali jako zakładniczkę udało się uwolnić.

Reklama

Okazało się, że budynku był ukryty mężczyzna, pracownik firmy, o którego obecności terroryści nie wiedzieli. SMSem poinformował swojego ojca, że zabójcy zamierzają zamordować zakładniczkę i dlatego policja powinna przypuścić szturm.

Dokładnie w tym samym czasie inna jednostka zaatakowała zabarykadowanego w sklepie koszernym napastnika, który wziął kilku zakładników. Przestępca był tą samą osobą, która wczoraj zamordowała policjantkę i ciężko raniła jej kolegę. Policjanci do sforsowania drzwi użyli granatów. Następnie doszło do wymiany ognia maszynowego. Napastnik i czwórka zakładników zginęli - najprawdopodobniej troje z nich zastrzelił terrorysta. Nieoficjalnie - cztery osoby mają być w ciężkim stanie.

Jednocześnie, dokładnie w tej samej chwili przy wschodnich granicach Paryża słychać było cztery potężne detonacje. To szturm rozpoczęła kolejna jednostka antyterrorystyczna, która użyła granatów do sforsowania drzwi. Wybuchły strzały. Wymiana ognia była gwałtowna. Napastnik zginął. Według wstępnych ustaleń jeden z policjantów został ranny w nogę, inny odniósł poważniejsze obrażenia, ale jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

>>> Czytaj też: Izrael: Netanjahu wzywa do boju z islamskimi terrorystami. "To jest walka każdego z nas"

Tuż po godzinie 17. antyterroryści przypuścili atak na sklep gdzie przebywali dwaj bracia podejrzani o zamach na francuska redakcję. Jednocześnie policji udało sie uwolnić zakładników przetrzymywanych w koszernym supermarkecie we wschodniej części Paryża. Inne informacje francuskich mediów podają, że zginęło co najmniej 4 zakładników przetrzymywanych w sklepie koszernym w Paryżu zginęło.

Wcześniej podawano, że Afrykańczyk, który wziął kilkoro zakładników, został zabity. Nie wiadomo ile dokładnie osób więził.

Jak informuje AFP, dwaj podejrzani o zamach na Charlie Hebdo, wyszli na zewnątrz i zaczęli strzelać do sił specjalnych.

>>> Czytaj też: Ekspert: Najgorsze ataki terrorystów mogą nas dopiero czekać

Kto stoi za atakiem - Państwo Islamskie czy al-Kaida?

Trzeba ustalić kto stoi za zamachem na "Charlie Hebdo" - uważa Witold Repetowicz, ekspert serwisu Defence 24. Ustalenie, czy za atakiem stoi Państwo Islamskie, czy al-Kaida, ma wielkie znaczenie.

Pojawiły się wątpliwości co do powiązań zamachowców i warto je rozwiać - mówi ekspert. Jeśli zgodnie z sugestiami za atakiem stała al-Kaida, to Państwo Islamskie będzie musiało przystąpić do organizacji własnych zamachów, ponieważ obie frakcje konkurują ze sobą i starają się przejmować komórki dżihadystów z całego świata.

Witold Repetowicz zwraca uwagę, że zamach w Paryżu unaocznił słabość francuskich służb specjalnych. Spóźniona reakcja służb specjalnych to w jego opinii kompromitacja, tak samo zresztą jak słaba kontrola nad jednym z zamachowców, który za werbowanie dżihadystów był wcześniej osądzony i osadzony w więzieniu. Ekspert podkreśla, że takie zaniedbania w czasie, gdy Francja uczestniczy w nalotach na Irak i przygotowuje się do działań antyterrorystycznych w Libii, są kompromitujące.

Francuzi boją się kolejnych zamachów

Paryż jest trochę jak oblężone miasto - uważa profesor Georges Mink z Francuskiej Akademii Nauk. - Tak jest, ponieważ nie wiadomo jaka jest strategia dżihadystów - dodaje gość Polskiego Radia 24.

Jak przyznaje profesor Mink, wiadomo, że ponad tysiąc Francuzów, pochodzenia nie tylko algierskiego, odbyło przeszkolenie wojskowe w Jemenie, Syrii bądź Libii. Mogą oni stanowić uśpione komórki i na dany sygnał zaatakować

Scenariusz, który jest widoczny we Francji wydaje się to potwierdzać. Francuzi obawiają się, że takich ataków może być więcej - uważa gość Polskiego Radia 24. Według niego, trudno powiedzieć, czym dokładnie kierują się zamachowcy. Prawdopodobnie czują się w jakiś sposób wykluczeni.

Zdaniem profesora Minka, część tych młodych ludzi czuła się upośledzona w społeczeństwie francuskim, które nie dawało im takich samych szans jak tym, którzy pochodzili z pierwszego pokolenia emigracji.Część z nich uwierzyła wyłącznie ideologii fundamentalizmu islamskiego i jest totalnie zaślepiona. Z nimi nie bardzo można negocjować. Mówią, że chcą umrzeć za Allaha i nie poza tym nie ma dla nich znaczenia - podkreśla gość Polskiego Radia 24.

Według profesora Minka, policja francuska jest dobrze przygotowana i ma dobre rozpoznane środowiska ekstremistów dżihadowskich we Francji. Ale takich ataków raczej nie można przewidzieć. Zdaniem profesora, to co się dzieje we Francji od dwóch dni, począwszy od zamachu na redakcję "Charlie Hebdo", może być niebezpieczne nie tylko dla Francji, ale także dla innych krajów. Jak podkreśla Georges Mink, jeśli to jest skoordynowana akcja wychodząca z Bliskiego Wschodu, niewykluczone, że tego typu zamachy będą miały miejsce w całej Europie.

Jak informują francuskie media, przedstawiciele społeczności muzułmańskiej, która we Francji liczy od 3,5 miliona do 5 milionów członków, zaapelowali do imamów z ponad 2300 meczetów, by "stanowczo potępili przemoc i terroryzm" w swych kazaniach w piątek, który jest dla muzułmanów dniem modłów. Ostrzegają także przed stawieniem znaku równości między muzułmanami a ekstremistami.

ikona lupy />
Francja, Paryż / ShutterStock