Gospodarcza bezkompromisowość Berlina może wyniszczyć nie tylko same Niemcy, ale także całą strefę euro. Czas skończyć z oszczędnościami.

Strefa euro jest wykończona polityką oszczędności. Widać to chociażby w Grecji. Przedwyborcze sondaże wskazują na to, że obecny rząd może zostać odsunięty od władzy przez skrajnie lewicową Syrizę sprzeciwiającą się cięciom wydatków. Taki scenariusz może doprowadzić do wyjścia Grecji ze strefy euro.

>>> Czytaj więcej: Grecki minister finansów: Wciąż możemy wypaść ze strefy euro

Oszczędności zaczynają wyniszczać też samych Niemców, choć Berlin był głównym architektem fiskalnego zaciskania pasa i pierwszym przeciwnikiem luzowania reguł deficytowych. Jednak to, co dziś dzieje się w sercu niemieckiego przemysłu pokazuje, że nie tylko najbliżsi sąsiedzi Niemiec mogą ucierpieć na gospodarczej bezkompromisowości Berlina.

Kręgosłup niemieckiej gospodarki stanowi ok. 3,7 mln małych i średnich przedsiębiorstw zwanych „Mittelstand”, których roczne przychody nie przekraczają 50 mln euro. Okazuje się, że ich otoczenie biznesowe coraz bardziej się pogarsza, niechętnie rozpoczynają nowe inwestycje i nie są zainteresowane zaciąganiem kredytów na rozwój. I to niezależnie od tego, jak tani pieniądz będzie im oferował EBC. Takie niepokojące wnioski płyną z opublikowanego we wtorek raportu Niemieckiego Związku Kas Oszczędnościowych (DSGV). Stowarzyszenie przebadało ponad 330 z 416 krajowych kas oszczędnościowych oraz jedną czwartą z miliona niemieckich małych i średnich firm.

Reklama

Wśród niemieckich firm, które w zeszłym roku zdecydowały się na zwiększanie inwestycji, jedynie 19,7 proc. przyznało, że ich celem była ekspansja i rozwój. To najmniejszy odsetek od 2010 roku. Jeszcze w 2013 roku było to 27,5 proc. Ponad połowa badanych firm inwestowała w wymianę przestarzałego sprzętu. Inwestycje w firmach wciąż stoją w miejscu. Ich wartość ogółem utknęła na poziomie 340 mld euro, czyli 11,7 proc. PKB.

Zgodnie z raportem DSGV, brak apetytu na inwestycje wśród niemieckich firm nie ma jednak nic wspólnego z dostępnością kapitału.

“Dla małych i średnich przedsiębiorstw, słabe inwestycje nie wynikały z braku zewnętrznego finansowania lub niewystarczającego kapitału. Postępujące problemy gospodarcze wielu parterów handlowych Niemiec ze strefy euro oraz kryzys geopolityczny zmusiły firmy do przyjęcia postawy wyczekującej na dalszy bieg wydarzeń” – czytamy w raporcie.

Tylko 16 proc. menadżerów biznesowych w bankach stwierdziło, że interesy ich klientów polepszyły się w 2014 roku. To o połowę mniej, niż w poprzednim roku. 18 proc. z nich przyznało, że biznes obsługiwanych firm wyraźnie się pogorszył. W 2013 roku deklarowało to 4,6 proc. Jak wynika z raportu, najmocniej ucierpiały przedsiębiorstwa, które działają na zachodzie Niemiec i są najbardziej uzależnione od eksportu. Lepiej radziły sobie te na wschodzie kraju.

W efekcie firmy ograniczają wydatki. Około 46 proc. ankietowanych przedstawicieli banków potwierdza, że firmy zaciągają mniej kredytów na inwestycje. Tylko 16 proc. bankowców deklaruje, że finansowanie ich klientów wzrosło. Dla porównania, ponad 64 proc. firm zwiększyło swoją bazę kapitałową. W 2012 i 2013 roku było ich 59 proc.

>>> Czytaj też: Niemcy: nazistowski dyktator, stoicki reformator, czy chłopiec do bicia?

Rynki kapitałowe nie grają dla firm zbyt dużej roli. Trzy czwarte ankietowanych podmiotów jest przekonanych, że kredyty bankowe pozostaną głównym źródłem finansowania małych i średnich biznesów.

Kazirodcze relacje firm z bankierami blokują podejmowanie ryzyka przez przedsiębiorców. To zasadnicza różnica między USA, w których rynki kapitałowe wspierają przedsiębiorczość, a bardziej statyczną praktyką biznesu w Europie. Rozwój rynków kapitałowych w Europie stanął w miejscu.

Niemiecki Związek Kas Oszczędnościowych winą za zastój w sektorze małych i średnich firm w Niemczech obarcza niemiecki rząd. “Forsowana w Niemczech polityka gospodarcza zrodziła niewiele inicjatyw mających na celu wsparcie wzrostu gospodarczego i zatrudnienia. Niskie stopy procentowe same w sobie nie wystarczą, by wpłynąć na wzrost inwestycji. Optymistyczne prognozy wzrostu sprzedaży i zysków, stabilne otoczenie gospodarcze oraz polityka gospodarcza nastawiona na wzrost i zatrudnienie to niezbędna kombinacja czynników” – napisano w raporcie.

W 2014 roku w niemieckim budżecie odnotowano nadwyżkę w wysokości 0,3 proc. PKB – poinformował we wtorek minister finansów. Produkcja przemysłowa spadła jednak o 0,1 proc. w listopadzie, a zamówienia w przemyśle skurczyły się po raz pierwszy od trzech miesięcy. Ekonomiści przewidują, że gospodarka Niemiec wzrosła w czwartym kwartale minionego roku jedynie o 0,2 proc.

Jak na razie EBC tylko obiecał, że rozpocznie program wykupu obligacji rządowych, by wpompować w gospodarkę realną więcej euro. Bez odpowiedniej polityki niektórych państw strefy euro, która będzie korespondować z działaniami EBC i wpłynie na zwiększenie wydatków, szczególnie w obszarze infrastruktury, programy stymulacyjne będą jednak nieefektywne. Niemcy muszą zmienić taktykę, przestać blokować inicjatywy pobudzające gospodarkę i prowadzić region w stronę strategii, która pozwoli reanimować strefę euro.