Jeszcze do początku lat 80. XX wieku roczny dochód w wysokości 100 tys. dolarów wyznaczał w USA poziom sukcesu. Obecnie takie zarobki nie gwarantują już luksusu.

Pozwalał na zakup mieszkania w dobrej dzielnicy, samochodów, wakacji dla całej rodziny, zapewnienia edukacji w college’u dzieciom oraz zapewniał życie we względnym bogactwie - pisze „Business Insider”. Obecnie tylko ok. 20 proc. Amerykanów przekracza 6-cyfrowy poziom rocznego dochodu – wynika z danych Biura ds. Spisu Powszechnego.

Chociaż dochód w wysokości 100 tys. dolarów wydaje się wysoki, wzrastające koszty żywności, energii, czesnego za studia czy wzrastających oczekiwań nowej klasy średniej sprawiają, że w wielu częściach USA kwota ta pokrywa jedynie z niewielką nawiązką podstawowe koszty życia.

To, czy wskazany poziom dochodu jest wysoki jest uzależnione od wielu czynników, między innymi miejsca zamieszkania, rozmiaru rodziny i stylu życia. Roczny dochód w wysokości 100 tys. dol. oznacza zupełnie co innego dla singla mieszkającego w Houston, niż 4 osobowej rodziny z Bostonu. Oto 5 powodów, dla których nawet tak wysokie zarobki nie gwarantują w Stanach Zjednoczonych wysokiego poziomu życia.

Inflacja

Reklama

Najnowsza roczna stopa inflacji w USA wynosi 1,3 proc. – ( według Biura ds. Statystyk Siły Roboczej). W 2013 roku inflacja wyniosła 1,5 proc. Ten wynik jest znacznie poniżej średniej, ale koszty zakupu gazu, żywności, czesnego i opieki medycznej i tak pożerają znaczną część całkowitego budżetu. – Wszyscy wydawali pieniądze na takie same rzeczy 30 lat temu, jednak wtedy zajmowały one znacznie niższy odsetek całego budżetu niż obecnie – mówi Mari Adam z firmy Adam Financial Associates w Boca Raton na Florydzie.

Ludzie często porównują dochody z poprzednich dekad do obecnych. Tymczasem według kalkuratora inflacyjnego zastosowanego przez Biura ds. Statystyk Siły Roboczej dochód w wysokości 100 tys. dol. miał w latach 80. taką samą siłę nabywczą, jak 287 tys. dol. w 2014 roku.

Stagnacja wzrostu płac

Inflacja jest naturalnym zjawiskiem w każdym środowisku ekonomicznym. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy za wzrostem cen nie podąża taki sam wzrost wynagrodzenia. Średnia godzinowa stawka wynagrodzeń skorygowana sezonowo wzrosła od października 2013 do 2014 zaledwie o 0,8 proc. To zdecydowanie zbyt mało, nawet by zrównoważyć negatywny wpływ inflacji na siłę nabywczą obywateli.

- W ciągu ostatnich 20 lat nie mieliśmy realnego wzrostu płac, toteż przy rocznym dochodzie 100 tys. dol. współcześni Amerykanie nie mogą sobie pozwolić na kupno tak dużej ilości dóbr, jak jeszcze w latach 80. – mówi Adam.

>>> Polecamy: Banki nie zdążyły za prawem. Klienci stracą ubezpieczenia

Miejsce zamieszkania

To, na jak wysoki standard życia pozwoli dochód w wysokości 100 tys. dol. zależy też w ogromnej mierze od geografii. Koszty życia w Teksasie czy Missisipi znacznie różnią się od Nowego Jorku czy Bostonu.

Indeks Kosztów Życia porównuje koszty mieszkania, artykułów spożywczych, transportu, ochrony zdrowia i innych rozmaitych dóbr. Według kalkuratora Bankrate’a wykorzystywanego do porównania kosztów życia, 100 tys. dolarów zarobionych w Houston odpowiada 141 tys. zarobionym w Bostonie. Jeszcze większa rozpiętość siły nabywczej występuje pomiędzy Memphis a Nowym Jorkiem. 100 tys. dol. zarobionych w pierwszym z tych miast pozwoli na kupno takiej samej ilości dóbr, co 245 tys. posiadanych w Wielkim Jabłku.

Rodzina

Wielkość rodziny i ilość posiadanych dzieci również ma wielki wpływ na siłę nabywczą 100 tys. dochodu. Koszt wychowania dziecka od momentu narodzin do ukończenia 18 roku życia dla rodziny o średnim dochodzie z dwojgiem dzieci wynosi ok. 245 tys. dol. (nie uwzględnia kosztów college’u) – wynika z danych amerykańskiego Departamentu Rolnictwa.

- W rzeczywistości koszty czesnego za naukę w college’u są dla wielu ludzi wyższe niż koszty kredytu hipotecznego. Jeżeli posiadasz dwójkę dzieci i musisz zapłacić za ich studia, prawdopodobnie nie będziesz czuł się bogatym przy dochodzie 100 tys. dol. – mówi Joe Pitzl, partner zarządzający z firmy Pitzl Financial w stanie Minnesota.

Styl życia

Nałogowy konsumpcjonizm i rażące przekraczanie domowego budżetu jest rażącym problemem. Jednak nawet osoby, które starają się trzymać rękę na pulsie swoich wydatków muszą się mierzyć z czymś, co doradcy biznesowi nazywają „inflacją stylu życia”.

Zjawisko to polega na kupowaniu rzeczy, które w rzeczywistości nie są niezbędne do normalnego funkcjonowania, jednak po osiągnięciu pewnego poziomu dochodu, zaczynają takimi się wydawać. Mieszkańcy z klasy średniej uważają obecnie takie dobra jak kablówka, smartfon, kilka odbiorników telewizyjnych, odtwarzacz Blu-ray czy karnet na siłownię jako niezbędne.

Produkty, opłaty i subskrypcje mające związek z technologiami mogą kosztować budżet czteroosobowej rodziny nawet ponad 5 tys. dol. Nowe urządzenia i oczekiwania z nimi związane podnoszą koszty życia na każdym dochodowym poziomie. - Ludzie mają wyższe oczekiwania w stosunku do życia niż 20 lat temu, ponadto wzrasta też koszt rzeczy, z których korzystają. Jest to więc podwójny problem – mówi Adam.

>>> Polecamy: USA znowu w defensywie. Chiny zdobywają Amerykę... Łacińską