Mówiąc „rosyjski biznes” najczęściej mamy przed oczyma Gazprom albo oligarchów rozbijających się w drogich autach po krętych drogach Lazurowego Wybrzeża. I słusznie – małe i średnie przedsiębiorstwa (MŚP) w Rosji są znacznie słabsze niż na Zachodzie.

Mówiąc „rosyjski biznes” najczęściej mamy przed oczyma Gazprom albo oligarchów rozbijających się w drogich autach po krętych drogach Lazurowego Wybrzeża. I słusznie – małe i średnie przedsiębiorstwa (MŚP) w Rosji są znacznie słabsze niż na Zachodzie.

Najwyraźniej widać to w danych oficjalnych. Według opublikowanego w ubiegłym roku raportu ekonomisty Siergieja Safonowa, porównującego Rosję do sytuacji w krajach UE, tylko na Słowacji istnieje mniej aktywnych MŚP na 1 tys. mieszkańców niż w Rosji. W Rosji jest ich 17, na Słowacji – 12. W przypadku Polski ta liczba sięga 37, a w rekordowych pod tym względem Czechach – aż 88 przy unijnej średniej rzędu 42. W małym i średnim biznesie pracuje przy tym jedynie 23 proc. Rosjan przy średniej unijnej wynoszącej 39 proc. Pod tym względem najbliżej Rosji znów znalazła się Słowacja (25 proc.), dla Polski wskaźnik wyniósł 35 proc., zaś w przypadku Malty – 52 proc.

Wiąże się to oczywiście z priorytetowym traktowaniem energetycznych molochów w rodzaju Gazpromu czy Rosnieftu, które wciąż stanowią główne źródło dochodów do budżetu, ale i dogodne narzędzie do prowadzenia polityki zagranicznej. To nie wszystko. Nagrodzenie środków produkcji w ręku wielkich koncernów to także efekt chaotycznej prywatyzacji lat 90., którą Rosjanie do dziś nazywają „prichwatizacyją” od słowa „prichwatit”, czyli przywłaszczyć. W jej efekcie – jak podaje Crédit Suisse – 110 najbogatszych Rosjan posiada 35 proc. majątku wszystkich rosyjskich gospodarstw domowych.

>>> Czytaj też: Sytuacja na Ukrainie: Rosjanie nie okrążyli Debalcewa, ale przywieźli krematoria

Reklama

Moskwa nigdy nie potrzebowała poprawić klimatu dla biznesu

W rezultacie władzom w Moskwie nigdy specjalnie nie zależało na poprawie klimatu inwestycyjnego w kraju. A im wyższa była cena ropy, tym zależało im mniej. Pomimo, że w teorii rozwój sektora MŚP należy do priorytetów państwa, o czym mówił ostatnio także prezydent Władimir Putin, w publikowanych corocznie rankingach swobody działalności gospodarczej, przygotowywanych przez amerykańską fundację Heritage, Rosja balansowała zawsze na granicy oceny „przeważnie zniewolona” i „represywna”.

Na czym polega represywność systemu? Ludmiła Mosina i Julija Korolowa, dwie badaczki z uniwersytetu w Niżnym Nowogrodzie, opublikowały na łamach branżowego pisma „Ekonomiczeskije nauki” wyniki badań przeprowadzonych wśród drobnych przedsiębiorców. Jednym z głównych problemów polegał na ogromnej roli i liczbie instytucji kontrolnych. Ponad jedna trzecia ankietowanych skarżyła się na problemy związane z nadmiernym zainteresowaniem sanepidu, inspekcji przeciwpożarowej i inspekcji handlowej. Władze zdają sobie sprawę z problemu.

– Powinniśmy maksymalnie zdjąć ograniczenia z biznesu, wyzwolić go od narzucających się instytucji nadzorczych i kontrolnych. Każda kontrola powinna być publiczna. W kolejnym roku uruchomimy specjalny rejestr z informacją o tym, jaki organ i w jakim celu zainicjował kontrolę i jakie były jej rezultaty. Pozwoli to odsiać nieumotywowane i – co gorsza – zamówione wizyty kontrolerów. Musimy zrezygnować z samej zasady totalnej, niekończącej się kontroli. A jeśli chodzi o mały biznes, proponują rozważyć wakacje kontrolne. Jeśli przedsiębiorstwo zdobyło dobrą reputację, w ciągu trzech lat nie dotyczyły go znaczące skargi, przez kolejne trzy lata planowe kontrole w ramach kontroli państwowej i municypalnej nie powinny być przeprowadzane – mówił Putin w grudniu 2014 roku.

Zamawiane kontrole, o których mówił prezydent, to nieoficjalna strona całej sprawy. Rosja do dziś należy do najsilniej skorumpowanych państw świata, a im dalej od Moskwy, tym lokalne organy władzy są bardziej zachłanne. Nadmierne zainteresowanie ze strony wymienionych instytucji kontrolnych bywa wywołane oczekiwaniem opłacenia się. 52 proc. drobnych i średnich przedsiębiorców doświadczyło konieczności „rozwiązywania problemów” z przedstawicielami milicji (obecnie przemianowanej na policję).

Fraza ta najczęściej polega na ściąganiu haraczy w zamian za „kryszę”, czyli ochronę. Tyle że zamiast mafii taką ochronę proponują organy porządkowe. Na niepokornych jest kij. W efekcie spośród 3 mln drobnych biznesmenów 110 tys. odsiaduje wyroki za przestępstwa gospodarcze. Taki stan rzeczy negatywnie wpływa na poziom zaufania do państwa. Trzy czwarte badanych nigdy nie zwracało się po pomoc do agend zajmujących się wspieraniem MŚP.

>>> Czytaj też: Polska, Rosja, Niemcy - wielkie starcie gospodarek