Wciąż nie wiadomo, kiedy otwarta zostanie długo wyczekiwana II linia warszawskiego metra. Dzisiejsza „Gazeta Wyborcza” donosi, że w ratuszu wciąż trwa sprawdzanie setek dokumentów, a nadzór budowlany zakończył kontrolę jedynie na pierwszej stacji Rondo Daszyńskiego.

Jak podkreśla „GW”, problem II linii metra nie polega jedynie na tym, że pasażerowie wciąż nie mogą nią podróżować, ale przede wszystkim na gigantycznych kosztach utrzymania niefunkcjonującej inwestycji. Spółka Metro Warszawskie już od kilku miesięcy musi płacić za kursujące na próbę pociągi, jak również wypłacać pensje zatrudnionym maszynistom i dyżurnym ruchu. Na poszczególnych stacjach działają też wentylatornie i ruchome schody. Co gorsza, od marca Metro będzie również opłacać rachunki za prąd, co dotychczas leżało w gestii wykonawcy II linii metra.

>>> Czytaj też: Za małe perony i duże opóźnienia. Warszawskie metro wlecze się i stoi

Reklama

- Każdy dzień opóźnienia to dla nas realne koszty – mówi prezes Metra Warszawskiego Jerzy Lejk w rozmowie z „GW”. Jak duże? „Gazeta Wyborcza” szacuje, że utrzymanie II linii metra i pociągów dotychczas kosztowało już 7-8 mln zł.

>>> Czytaj więcej w "Gazecie Wyborczej"