Najpierw niemiecka kanclerz stawiała na konkurenta Hollande’a w wyborach prezydenckich – Nicolasa Sarkozy’ego, potem Berlin nie zgadzał się z Paryżem co do kierunku rozwoju strefy euro i kwestii prowadzenia polityki oszczędności. Dziś, prawie trzy lata po tym, jak Hollande objął urząd prezydenta Francji, Paryż i Berlin pogodziły się w sprawie różnic – wynika z informacji niemieckich i francuskich urzędników związanych ze sprawą.
Francusko-niemieckie zbliżenie w dużej mierze było możliwe dzięki agresywnej polityce prezydenta Rosji Władimira Putina wobec Ukrainy. Wspólne wysiłki Paryża i Berlina, aby rozwiązać konflikt ukraiński, zbliżyły do siebie Hollande i Merkel – uważają anonimowe osoby związane ze sprawą.
Po tym, jak stanowiska obu państw zbliżyły się do siebie po rozmowach w Mińsku, zbliżenie można również zauważyć w kwestii Grecji, walki z terroryzmem oraz potrzeby walki z antysemityzmem i rasizmem. Przywódcy Francji i Niemiec dzielą nawet suche, autoironiczne poczucie humoru.
„Ich polityka nie jest prowadzona w oparciu o instynkt czy dobre samopoczucie, ale raczej w oparciu o pragmatyczne spojrzenie na świat” – uważa Stefan Seidendorf z Instytutu Francusko-Niemieckiego w Ludwigsburgu.
Merkel uświadomiła sobie, że może się dogadać znacznie lepiej z prezydentem Francois Hollandem niż z jego poprzednikiem Nicolasem Sarkozym.
Odkąd USA i inni zaczęli spodziewać się od Europy odpowiedzi na wiele kwestii, począwszy od kryzysu gospodarczego, a skończywszy na kryzysie ukraińskim, zbliżenie dwóch największych gospodarek Starego Kontynentu, konserwatywnej Merkel i socjalistycznego Hollande’a pomaga zasypywać europejskie podziały i wzmacnia jedność.
Wspólny wróg
Niemcy zaryzykowały swoją mocną pozycję eksportową z Rosją, wspierając wprowadzenie sankcji wobec Moskwy. W efekcie niemiecki eksport do Rosji w 2014 roku spadł o 18 proc. wobec 2013. Spadek w handlu był wart ponad 9 mld euro. Francja, pod wpływem presji ze strony USA i Europy, wstrzymała realizację kontraktu na dostarczenie Rosji okrętów typu Mistral, wartych 1,2 mld euro.
Miesiąc po atakach terrorystycznych w Paryżu, Merkel i Hollande udali się razem najpierw do Kijowa, potem do Moskwy i Mińska, gdzie zaprezentowali wspólne stanowisko w sprawie rozwiązania konfliktu we wschodniej Ukrainie.
Antyterrorystyczne zwarcie szeregów
Po atakach terrorystycznych na magazyn „Charlie Hebdo” Angela Merkel i Francois Hollande ramię w ramię stanieli na czele marszu przeciw islamistycznej przemocy w Paryżu.
Przywódcy Francji i Niemiec wyciągnęli te same wnioski jeśli chodzi o bezpieczeństwo wewnętrzne oraz wykazali się taką samą determinacją w obliczu potrzeby walki z rasizmem i antysemityzmem.
„Chce podziękować Angeli Merkel. Jako pierwsza w Europie ogłosiła, że przyjedzie na marsz do Paryża” – mówił Francois Hollande.
>>> Czytaj także: Polska zdobyła energetyczną wolność. Już nie zależymy od Rosji
Grecja
Zbliżenie stanowisk Paryża i Berlina jest widoczne także w kwestii Grecji. Podczas gdy premier Grecji Aleksis Tsipras postrzegał Francję jako sojusznika w kwestii złagodzenia firmowanej przez Niemcy polityki oszczędności, Paryż nieco rozwiał te oczekiwania. Angela Merkel i Francois Hollande zaprezentowali bowiem na konferencji prasowej wspólne stanowisko. Tego samego dnia ministrowie finansów strefy euro zgodzili się na przedłużenie pomocy dla Grecji w zamian za określone reformy greckiego rządu. Pozwoliło to rozwiązać patową sytuację w kwestii najbardziej zadłużonego kraju Europy.
Warto mieć na uwadze fakt, że Francja i Niemcy w ciągu ostatnich lat różniły się praktycznie pod każdym względem, a Angela Merkel i Francois Hollande należą do innych politycznych rodzin.
Paryż i Berlin mieli odmienne wizje co do emisji wspólnych europejskich obligacji, unii bankowej i gospodarczej wizji Europy. Merkel wielokrotnie podkreślała, że europejskie gospodarki powinny stać się bardziej konkurencyjne, w dużej mierze adresując to wezwanie do Francji.
Jedną z centralnych kwestii, w których oba kraje mają odmienne wizje, jest problem obniżania deficytu budżetowego. W ubiegłym roku Niemcom udało się zbilansować swój budżet, Francja natomiast otrzymała od Komisji Europejskiej termin na obniżenie deficytu do poziomu 3 proc. PKB do 2017 roku.
Tymczasem 20 lutego, gdy poproszono Angelę Merkel o komentarz w kwestii francuskiego budżetu, niemiecka kanclerz odpowiedziała: „Nie mogę tu niczego się domagać, ponieważ Francja ma swój własny plan. To dobrze. Nie wymaga to żadnego komentarza ze strony Niemiec” .
>>> Czytaj też: Najwięksi nędznicy świata. 15 krajów, w których najtrudniej żyć