Około 230 mln zł to kwota, jaką zarobiło w ubiegłym roku ponad 240 członków zarządów i rad nadzorczych 15 krajowych banków (akcje 14 z nich są już notowane na warszawskiej giełdzie, 15. to Idea Bank, który informacje o wynagrodzeniach swoich szefów zawarł w opublikowanym kilka dni temu prospekcie emisyjnym). W większości z nich zarządy i rady nadzorcze zainkasowały więcej niż rok wcześniej. Wyjątkami okazały się Alior Bank i Bank Zachodni WBK.
Banki od lat publikują informacje o zarobkach swoich szefów. Podawane przez nie kwoty nie trafiają jednak w całości do kieszeni menedżerów. To sumy brutto, od których są odprowadzane składki i przede wszystkim podatek dochodowy. W wielu przypadkach podawana jest także wartość dodatkowych korzyści, jak pokrycie kosztów zamieszkania w Polsce czy edukacji dzieci menedżerów-obcokrajowców.
I jeszcze jedno: chociaż podane wielkości dotyczą uposażeń wypłaconych bądź przekazanych w 2014 r., to w części te pieniądze zostały zarobione w latach wcześniejszych. Chodzi o to, by zgodnie z pokryzysowymi wytycznymi nadzorów ograniczać pokusę śrubowania zysków w krótkim okres po to, by zainkasować wysokie premie.
Liderami na liście płac w polskich bankach są obcokrajowcy: Luigi Lovaglio, prezes Pekao, i Richard Gaskin, szef Banku BPH (przedzieleni przez niepracującego już w Banku Handlowym Misbaha Shaha). W tych dwóch instytucjach ponadprzeciętna jest też dysproporcja między zarobkami prezesów i kwotami, jakie banki wydają na przeciętnego pracownika. Najbardziej egalitarne są Bank Zachodni WBK, BOŚ i BNP Paribas.