Estonia ma nowy parlament, nadal jednak nie ma nowego rządu. Skład gabinetu miał być ogłoszony dziś.

Negocjacje międzypartyjne okazały się jednak trudniejsze niż zakładano, choć jeszcze przed wyborami, które odbyły się 1 marca, wydawało się, że w sposób niemal automatyczny odbuduje się koalicja, wcześniej rządząca Estonią.

Dziś natomiast na pierwszym posiedzeniu zebrał się estoński parlament Riigikogu w nowym składzie. Zasiada w nim 101 posłów z sześciu partii. Największe dwa ugrupowania to Partia Reform dotychczasowego premiera, 35-letniego Taavi Roivasa, mająca 30 mandatów, i Partia Centrum z 27 posłami. Ugrupowanie to na czele z Edgarem Savisaarem - pierwszym premierem Estonii po odzyskaniu niepodległości - jest silne głosami mniejszości rosyjskiej i rosyjskojęzycznej, stanowiącej około 29 procent mieszkańców.

W koalicyjnych przetargach uczestniczą trzy partie. Oprócz stronnictwa Roivasa są to Partia Socjaldemokratyczna i konserwatywne ugrupowanie IRL. W sumie mają one 59 mandatów. W opozycji oprócz Partii Centrum pozostanie niewielka Partia Wolności. Łącznie posiadają one 35 posłów.

Obecnie prezydent Toomas Hendrik Ilves skorzysta z prawa do dwutygodniowego namysłu przed desygnowaniem nowego premiera. Zapewne będzie to Roivas, który otrzyma kolejne dwa tygodnie na sformowanie rządu.

Reklama

>>> Czytaj też: Estonia kolejnym celem Rosji? Zobacz, jak mały kraj przygotowuje się na agresję Kremla